Reklama

Festiwal biegowy Tatra Race Run w Tatrach Zachodnich

Połowa sierpnia 1925 roku. Czterech zawodników rusza biegiem z centrum Zakopanego, przez Kuźnice, ku wyższym partiom Tatr. W tamtych czasach to zakrawa na szaleństwo i obrazę majestatu gór. Jednak ani gęsta mgła, ani przymusowa przerwa na Przełęczy Kondrackiej nie jest w stanie ich powstrzymać. Są pionierami dyscypliny, która po ich wyczynie na kilka dekad trafi do lamusa.

 

Niespełna 100 lat temu Julian Motyka, Władysław Czech, Stanisław Michalski i Stanisław Grabacz napisali historię, o której niewielu dziś pamięta. Pokonując 25-kilometrową trasę - z ponad tysiącem metrów przewyższenia i kulminacją na Czerwonych Wierchach - pokazali, że można po Tatrach biegać w tempie, które współcześnie dawałoby im miejsca w czołówce krajowej rywalizacji. Zrobili to mimo braku jakichkolwiek wzorców z zagranicy, amortyzowanych butów, softflasków, żeli z kofeiną czy poliestrowych ciuchów. I bez wiedzy, jak na taki wysiłek i tak szybkie pokonywanie wysokości zareagują ich ciała.

[middle1]

 

Na pomysł pierwszego biegu górskiego wpadł m.in. Stanisław Zdyb. Asekuracyjnie nazwał go Chodem Tatrzańskim, aby nie narazić się środowisku. Zdjęcie Jan Nyka

 

Dwie przymusowe przerwy

 

Pomysł organizacji pierwszego w skali całej Rzeczypospolitej biegu górskiego zrodził się pod skrzydłami zakopiańskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” i Stanisława Zdyba. Był on wybitnym taternikiem, narciarzem, toprowcem i jednym z pierwszych producentów nart w Zakopanem, który postanowił przenieść biegową rywalizację na tatrzańską arenę. Asekuracyjnie nazwał ją Chodem Tatrzańskim, aby nie narazić się środowisku. I zarządził dwie przymusowe przerwy dla zawodników: na Przełęczy Kondrackiej i ponad Doliną Miętusią. Każda trwająca kwadrans, by nie ryzykować ich zdrowia i zbytniego wycieńczenia. A i tak stara gwardia z zakopiańskimi elitami nie zostawiła na nim suchej nitki. Mówiąc dzisiejszym językiem, pomysł został zgrillowany na łamach prasy.

 

Mieczysław Świerz, prezes Sekcji Turystycznej Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego pisał wprost: „Oto Tatry, (…) w których widzieliśmy w latach niewoli <>, które dla tysięcznych rzesz są krynicą wytchnienia, orzeźwienia i pokrzepienia — w wyścigu tym stały się po raz pierwszy martwym i zimnym przyrządem sportowym.” Żeby ostatecznie dobić inicjatywę, wspomniał też o majestatycznych szczytach tatrzańskich stających się teraz „terenem ludzkiego wyścigu, którego jedynym sprawdzianem był, nic wspólnego ze sportem górskim nie mający — miernik czasowy”. A ponieważ nikt wtedy nie znał Twittera, polemika toczyła się w gazetach.

 

Wspinaczka na Kopę Kondracką zaczyna taniec z Czerwonymi Wierchami. Zdjęcie Jan Nyka

 

...

Płatny dostęp do treści

Dołącz do grona naszych prenumeratorów aby przeczytać tekst w całości.

Pozostało 81% tekstu do przeczytania.

Wykup dostęp
Miejsce zdarzenia mapa Magazyn Na Szczycie

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 17/08/2024 17:34
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do