Reklama

Józef Oppenheim - Opcio, legendarny ratownik górski i narciarz z Zakopanego | Historia życia i dziedzictwo w Tatrach

Ten zasłużony kierownik TOPR, choć pochodził z Warszawy, przez ćwierćwiecze zdobył sobie w Zakopanem wielu przyjaciół. Kochały go rozmaite kobiety, a jeszcze bardziej psy i liczna zakopiańska brać, którą się otaczał.

 

Józef Oppenheim, czyli popularny Opcio jest dla mnie bardzo ważną postacią. Był bowiem bliskim przyjacielem mojego dziadka, Henryka Szatkowskiego. Ale są również inne wątki. Być może ta moja nieskrywana sympatia do niego wynika z niezwykłego charakteru. Żył górami i dla gór. A jego życie wpisane zostało barwnie i niezwykle wyraziście w Zakopane lat 20. i 30. XX wieku. Było to dobre życie wypełnione licznymi spotkaniami w klubie, partyjkami brydża w Dworcu Tatrzańskim i znakomitymi fotografiami, które Opcio wykonywał w górach o wszystkich porach dnia i roku.

 

Nie pchał się na panteon

 

Ważnym elementem życiowego śladu Józefa Oppenheima były Tatry. Można nawet śmiało zaryzykować stwierdzenie, że jednym z najważniejszych. Zimowe wyrypy narciarskie, a także letnie wyprawy turystyczne i taternickie w ulubione miejsca z aparatem fotograficznym w plecaku oraz wspinaczki, tworzyły jego świat i wnętrze. A wnętrze Opcia było bogate, otwarte na ludzi, górskie włóczęgi i przygody. Obdarzony solidną kondycją i umiejętnościami wspinaczkowymi, dobrze jeżdżący na nartach Oppenheim z pewnością był wyśmienitym kompanem górskich wycieczek.

 

Bardzo ważna była też dla niego praca. Oppenheim był ratownikiem TOPR i kierownikiem Pogotowia Górskiego. Tę służbę pełnił przez 27 lat, nieraz będąc świadkiem śmierci i sytuacji trudnych, a nawet ekstremalnych. Ten wątek dopełnia obrazu życia tej postaci. Życia, w którym ważną rolę odgrywały kobiety, przyjaciele, psy i nieco zużyty, ale wciąż będący w formie motocykl marki Harley-Davidson. Nie pchał się jednak, jak to się mówi, na zakopiański panteon. Sądził, pewnie słusznie, że byli tam od niego więksi: Witkacy, Szymanowski, Malczewski, Zaruski i wielu innych. Dlatego wybrał swoją drogę i żył po swojemu. Dokonał właściwego wyboru.

 

[paywall]

 

W domu mam stare, lekko nadgryzione zębem czasu zdjęcie Opcia z moim dziadkiem i Stanisławem Faecherem, znanym pod Tatrami dziennikarzem. Byli zaprzyjaźnieni. Opcio mieszkał niedaleko od domu Szatkowskich na Krzeptówkach. Zdjęcie zostało wykonane na jednej z ulic Zakopanego w latach 30. Wszyscy trzej tacy niepowtarzalni, uśmiechnięci, jakby złapali Pana Boga za nogi – tak bym o nich powiedział. Często na nie spoglądam.

 

Serce stanęło w ogniu

 

Moja ogromna sympatia do Oppenheima, wynikła z lektury pewnej książki. Było to ponad 40 lat temu. Po przeczytaniu „W stronę Pysznej” i przewodnika narciarskiego Oppenheima z 1936 roku moje serce stanęło w ogniu. Dosłownie i w przenośni.

 

Szukałem w Tatrach i w Zakopanem jego śladów. Pozostało ich niestety bardzo niewiele. W czasie II wojny światowej zaginęło prawie całe archiwum fotograficzne Oppenheima z domu na Krzeptówkach, choć część trafiła do Muzeum Tatrzańskiego. Zniknęło też, spalone przez okupantów w 1945 roku, legendarne schronisko na Pysznej – jedno z jego ulubionych miejsc, gdzie często zaglądał. I to zarówno w męskim towarzystwie, jak i z licznymi swoimi „lubusiami”, partnerkami górskich eskapad. Schronisko spłonęło na niecały miesiąc przed odejściem Niemców z Zakopanego. Pozostały po nim tylko resztki podmurówki, pieca kaflowego, kilkadziesiąt cegieł, kawałek rynny, poskręcane łóżko oraz księgi zakopiańskiego klubu, w którym Oppenheim przez lata był skarbnikiem. Jakże mikre to świadectwa dawnej chwały.

 

Magia Pysznej, kultywowana przez międzywojenne pokolenie łazików górskich, też trafiła już do lamusa wspomnień o czymś, co było kiedyś legendą, a czego już nie ma. Dzisiaj wejścia do tego miejsca zabraniają zielone tablice. Zniknął z historii Tatr także legendarny szałas w Ciemnych Smreczynach, gdzie Opcio wielokrotnie nocował z przyjaciółmi i podobny, prymitywny, drewniany schron turystyczny w dzikiej, schowanej w masyw Krywania, Dolinie Niewcyrki. Odeszli przyjaciele Oppenheima i ludzie mu bliscy. Jego świat dosłownie zniknął. Czyżby więc postać Opcia, króla życia tamtych czasów, staczała się powoli, ale nieuchronnie w historyczny niebyt i zapomnienie?

 

Na szczęście pozostały nieliczne miejsca w Zakopanem, które lubił i odwiedzał. Chociaż przykro to powiedzieć, obecne Zakopane mocno odbiega od tego, w którym żył ponad sto lat temu. Działaniu czasu na szczęście oparło się Pogotowie Górskie TOPR, wciąż ratujące turystów w górach. Pozostały niektóre artykuły Oppenheima, jego przewodnik narciarski z 1936 roku i fotografie w zbiorach Muzeum Tatrzańskiego. Natomiast w archiwum TOPR pozostała księga przyrzeczeń z opisami wypraw, które wyszły spod jego ręki.

 

Historia ulotna jak mgła

 

Jeszcze tylko czasem, podczas długiej rozmowy o ludziach i górach, jakiś starszy ratownik tatrzański jak Kazimierz Gąsienica-Byrcyn czy Jan Gąsienica-Roj senior, dobrze wspomni Opcia. Do sympatyków tej postaci należeli także znany literat, a także zasłużony ratownik TOPR, Michał Jagiełło oraz obecny naczelnik Jan Krzysztof. Paru zakopiańczyków pamięta jeszcze Opcia i jego ryczącego harleya.

 

Potrafił żyć pełnią życia. Nie stronił także od zwykłych uciech, co niezwykle zręcznie i barwnie opisał jego zakopiański przyjaciel Rafał Malczewski w swoich wspomnieniach o międzywojennym Zakopanem zatytułowanych „Pępek świata”. Oppenheim lubił towarzystwo kobiet i one ponoć też go lubiły. Zwłaszcza jedna z nich, Ruda - Wanda Gentil-Tippenhauer. Była to znajomość silna, trwała, namiętna i na całe życie. Zachowane listy Rudej do Opcia świadczą o poważnej zażyłości i czymś na pograniczu znajomości i zauroczenia. Szczegóły tej historii pozostają ulotne jak mgła z Pyszniańskiej Przełęczy, która znikąd się pojawia i tak samo szybko znika. Tak było z Rudą i Opciem.

 

Ulubione zjazdy wokół Pysznej

 

Jednym z najważniejszych elementów tej opowieści są drewniane narty. Oppenheim, mimo że urodził się w Warszawie i początkowo nie jeździł na nartach, po przyjeździe do Zakopanego szybko złapał bakcyla białego szaleństwa.

 

Narciarzem był znakomitym. Lubił, jak pisał Rafał Malczewski, jazdę w tatrzańskim, wysokogórskim terenie. Cenił na przykład długi zjazd granią Hliny z wierzchołka Kamienistej na południową stronę Tatr albo narciarski trawers północnych stoków Kominiarskiego Wierchu, z Hali Stoły na Halę Kominy Dudowe przez obecnie zarośniętą reglowym lasem Przełączkę pod Kufą. „Ów slalom wobec nieba i świerków, które się nie ugną, gdy o nie zawadzisz” - jak pisał w swoim przewodniku. Lubił też wiosenne skręty i szusy na Hali Pysznej, na Siwych Sadach, wykonane w godnej kompanii dawnych łazików górskich.

 

Jeździł Oppenheim w naprawdę doborowym towarzystwie pionierów zakopiańskiego narciarstwa takich jak Mariusz Zaruski, Henryk Bednarski, Józef Lesiecki, Mieczysław Świerz, Władysław Ziętkiewicz, Hugo Grossman i wielu innych. Zjazdy stromą Niewcyrką, telemarki wykonywane na grani Czerwonych Wierchów, zjazdy narciarskie z Koziej Przełęczy i Młynarza, Rohatki i Polskiego Grzebienia, czy Żelaznych Wrót, a także wysokogórskie zjazdy spod wierzchołka Koprowego Wierchu, Krywania i innych szczytów – wszystkie te wyczyny stanowiły o klasie Opcia.

 

A musimy sobie uświadomić, na jakim sprzęcie były one robione. To były nieokrawędziowane, drewniane narty, a do tego niskie buty turystyczne i bambusowe kijki i raki kute przez zakopiańskich kowali. Było widać, że Oppenheim zna się na górach. Podczas akcji ratunkowych dawał też przykład innym, idąc w pierwszym szeregu na najtrudniejsze akcje.

 

Moda według Opcia

 

W bezpośrednim kontakcie i rozmowie należał do osób szarmanckich, wesołych i błyskotliwych. Jak się prezentował? Był raczej niewysoki i szczupły. Miał lekko okrągłą twarz i niebieskie oczy o bystrym spojrzeniu. Czesał się z wyraźnym przedziałkiem na prawą stronę. Na zdjęciach widać jego dość wydatny nos i lekko odstające uszy oraz charakterystyczny dołek w brodzie.

 

Ubierał się skromnie, ale był zadbany. Lubił nosić sweter zapinany na guziki, wycięty w serek, do tego białą koszulę i wąski ciemny krawat i to nawet na wyprawach ratowniczych! Lubił też turystyczne, szerokie i bardzo wygodne spodnie do kolan. U dołu spinane sprzączką, zwane w Zakopanem „pumpami”, które w latach 30. były niezwykle modne.

 

Zimą nosił skórzane buty narciarskie, wygodne i ciepłe, a latem półbuty. Gdy było ciepło, często chadzał w góry po prostu w białej koszuli. Lubił wtedy podwijać rękawy. Do tego miał nieduży plecak. Kolejnym elementem jego ubioru była jasna kurtka, tak zwana biodrówka, z kieszeniami na piersi. Czasami nosił też beret lub cyklistówkę – dość charakterystyczne nakrycie głowy dla kierowców motocykli. Wtedy dodatkowy element stroju stanowiły duże i ciemne okulary motocyklowe. Bo Oppenheim był znany również z brawurowej jazdy na swoim motocyklu wyposażonym w niewielką przyczepkę.

 

Tatry ukochał najbardziej

 

Oppenheim sięgnął po złoty promień pięknej, górskiej pasji, którą przez całe życie pielęgnował w sobie i rozwijał. Kochał Tatry, narty i nietrudną wspinaczkę w pełnym słońcu oraz życie w górach, w których bywał bardzo często. Uwielbiał rydze w Chochołowskiej i paprocie w Dolinie Niewcyrki, szus z Kasprowego Wierchu i las w Ciemnych Smreczynach.

 

Ważnym elementem było też życie na dole, w Zakopanem – spotkania u Zofii Krzeptowskiej (Kapuchy) w jej restauracji w Dworcu Tatrzańskim w Zakopanem, wizyty w willi „Sium” u Borysa Wigilewa i Eugenii Aleksiejewskiej, obiady u Dzidka Szatkowskiego i jego żony Marysi. Był człowiekiem, który „żył tak, jak pragnął, robił to, co lubił naprawdę” – jak słusznie zauważył jego przyjaciel Rafał Malczewski. To jedna z najładniejszych charakterystyk życia Opcia.

 

Oppenheim został zamordowany we własnym domu na Krzeptówkach 29 stycznia 1946 roku. Prokuratura stwierdziła, że mordu dokonali bandyci w celach rabunkowych.

 

 

Józef Oppenheim, „Opcio” (1887-1946)
 

  • Był niezwykle ważną osobą w Zakopanem okresu międzywojnia i na pewno jedną z najbarwniejszych postaci, zwłaszcza dla świata gór. Rafał Malczewski w swoich wspomnieniach o Zakopanem z lat 1918–1939 poświęcił mu cały rozdział, zatytułowany „O młynareczce z pewnej wsi”.
     
  • Jest obecny we wspomnieniach między innymi Władysława Krygowskiego, Tadeusza Zwolińskiego, Witolda Paryskiego czy w obszernym i niepublikowanym maszynopisie wspomnień Wandy Gentil-Tippenhauer zatytułowanym „SOS w Tatrach”, zdeponowanym w archiwum Muzeum Tatrzańskiego. To także jeden z bohaterów legendarnej, jak samo Zakopane, książki „W stronę Pysznej”.
     
  • Pewne dane dotyczące jego działalności znajdziemy także w archiwach klubu sportowego SN PTT 1907 Zakopane i Klubu Wysokogórskiego w Zakopanem oraz w zbiorach Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego – a konkretnie w księdze przyrzeczeń i wypraw oraz na zdjęciach. Niezwykle pomocne w tym zakresie jest także archiwum Muzeum Tatrzańskiego, gdzie znajduje się 750 zdjęć autorstwa Józefa Oppenheima.
     
  • Do TOPR wstąpił w 1912 roku. W latach 1914–1939 był jego kierownikiem, najdłużej w dotychczasowej historii.
     
  • Wiedziony sympatią wobec tej postaci, napisałem książkę „Józef Oppenheim – przyjaciel Tatr i ludzi”. Wydawcami są Muzeum Tatrzańskie i Wydawnictwo LTW. Premiera w marcu – zapraszam na spotkania autorskie!

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: Materiały źródłowe pochodzą z Muzeum Tatrzańskiego Aktualizacja: 19/04/2025 14:40
Reklama

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do