Reklama

Kolej na rower. Niezwykły szlak poprowadzony dawną linią kolejową

Dziś wyjątkowo zabieram Was z gór na bardziej nizinne tereny. Pojedziemy rowerami po trasie dawnej linii kolejowej z Wolsztyna do Żagania. Dorośli na zakończenie wycieczki będą mogli spróbować lokalnego wina.

 

Poniższy tekst ukazał się w wydaniu nr 5(39)/2024.

 

Tytuł tego tekstu nie jest przypadkowy. Ta chwytliwa nazwa szlaku rowerowego przykuła naszą uwagę podczas przeglądania potencjalnych celów sportowych na rodzinne wakacje. Urlop w województwie lubuskim wiązaliśmy głównie ze spływem kajakowym rzeką Obrą, co ostatecznie się udało i bardzo sobie chwalimy ten czas. Jadąc palcem po mapie dostrzegliśmy jednak coś jeszcze – piękną ścieżkę rowerową biegnącą po nieczynnym nasypie kolejowym.

 

Bingo! Rowery uwielbiamy, a do tego Wojtek jest fanem kolei. Ja z kolei uwielbiam podpatrywać nowoczesne rozwiązania infrastruktury rowerowej. A nasze Komando Groszki, czyli Henio i Benio, widzą większy sens w jeździe na rowerze, niż w chodzeniu. A najmłodszej, wówczas 8-miesięcznej, jest właściwie wszystko jedno, byle być blisko nas. Jedziemy zatem testować upolowany cel.

 

Zdjęcie Paulina Grzesiok

 

Najdłuższe przęsło w Europie

 

Szlak „Kolej na rower” liczy blisko 60 km i prowadzi ze Stypułowa do Sławocina w województwie lubuskim. Wyznaczono ją po nieczynnej linii kolejowej nr 371 z Żagania do położonego już w Wielkopolsce Wolsztyna, znanego miłośnikom kolei z jedynej czynnej parowozowni w Europie.

 

Budowa tej linii rozpoczęła się jeszcze w XIX wieku. Powstawała odcinkami od wschodu do zachodu, by ostatecznie połączyć je w 1908 roku, budując most na Odrze. I to właśnie on stanowi dziś główną atrakcję! Stalowy most w pobliżu miejscowości Stany jest najdłuższym tego typu obiektem na Odrze. Jego konstrukcja posiada najdłuższe w Europie przęsło znajdujące się nad nurtem rzeki mierzące aż 100 metrów długości.

 

Zdjęcie Paulina Grzesiok

 

[paywall]

 

A jak wygląda on z siodełka rowerowego? Bardzo fotogenicznie. Most ma 664 metry długości i wpadamy na niego wprost ze ścieżki rowerowej. W pewnym momencie zmienia się nawierzchnia, pojawiają się kratownice po bokach i mkniemy nad terenami zalewowymi Odry. Most jest stosunkowo szeroki, a ruch pieszy połączony został z ruchem rowerowym. Po monotonii jazdy przez lasy i pola przejazd przez ten most jest czymś naprawdę wyjątkowym. Nie przesadzę chyba pisząc, że to kluczowa atrakcja tej ścieżki.

 

Most miał w swojej historii wiele momentów zwrotnych. 3 lutego 1945 roku jego środkowe przęsło zostało wysadzone w powietrze przez cofające się wojska niemieckie. Odbudowano go dopiero po dekadzie, a w 1997 roku konstrukcja została naruszona przez powódź stulecia. Od tamtej pory nie wznowiono już nigdy połączeń kolejowych. Można powiedzieć, że projekt wytyczenia tu ścieżki rowerowej dał mu nowe życie! 

 

Zdjęcie Paulina Grzesiok

 

Szoszoni” przyjeżdżają na treningi

 

Wiecie już zatem, co będzie główną atrakcją trasy, pora więc przedstawić cały szlak. My naszą podróż rozpoczęliśmy od Sławocina i pokonywaliśmy szlak w kierunku zachodnim. Korzystając z aplikacji mapy.cz leśną ścieżką dostaliśmy się na sam początek szlaku. I jakie było moje zdziwienie, gdy zamiast fanfarów, tablic informacyjnych lub czegoś na miarę prawdziwej atrakcji turystycznej przez wielkie “A”, szlak ten zaczyna się od… wylanego asfaltu na granicy województw wielkopolskiego i lubuskiego. Na terenie tego pierwszego leżą nieczynne, zarastające tory, a już na obszarze tego drugiego, jak od linijki w środku lasu zaczyna się asfalt. 

 

Trzeba przyznać, że nawierzchnia jest rewelacyjna. Nie dziwi zatem fakt, że “szoszoni” (kolarze szosowi) przyjeżdżają tu na treningi. Spotkać też można ludzi na rolkach oraz oczywiście mieszkańców okolicy, bo trasa jest doskonałą alternatywą do poruszania się z dala od ruchu samochodowego w codziennej komunikacji rowerowej.

 

Po drodze mijamy kolejne miejscowości, jak np. Kolsko, a co za tym idzie nieczynne już stacje kolejowe, wiaty odpoczynkowe oraz tablice informacyjne. Dowiadujemy się z nich między innymi, że Konotop, dziś będący wsią, miał nadane prawa miejskie, herb i przywileje przez cesarza Józefa I w 1706 roku. To dowód, jaką historię mają te ziemie, jak przechodziły z rąk do rąk i zmieniały swój charakter. Zainteresowanych tematem odsyłam choćby do najnowszej książki Zbigniewa Rokity “Odrzania”.

 

Ścieżka jasna, długa i prosta

 

„Kolej na rower” jest ścieżką tak wygodną – cytując klasyka: jasna, długa, prosta – że w pewnym momencie aż może się znudzić. Mijamy lasy, łąki, pola i małe miejscowości. Jako że asfalt poprowadzony jest po nasypie kolejowym, nie ma tu ani różnic wzniesień, ani szalonych zakrętów. Pod kątem treningu – idealnie! Pod kątem turystyki z dziećmi – idealnie do kwadratu! Poza kilkoma, dobrze oznaczonymi miejscami ruch odbywa się bezkolizyjnie. Z dala od samochodów, z dala od nerwów, że nasi podopieczni zaraz gdzieś zjadą, wpadną, zrobią sobie krzywdę. Po drodze większym mijanym miastem jest Nowa Sól, gdzie możemy znaleźć nocleg, dzieląc tę trasę na dwa dni. Tutaj miejscem godnym polecenia na postój z najmłodszymi jest Park Krasnala z mini zoo i placami zabaw.

 

Na odpoczynek bezpośrednio przy trasie rekomendujemy też zatrzymać się w przepięknie odnowionej stacji dworca w miejscowości Otyń. Znajduje się tu siedziba Gminnego Centrum Kultury pod nazwą Stacja Kultura, gdzie w kawiarni można zjeść pyszne ciasta, lody i napić się kawy. Warto zapamiętać tę miejscówkę – działa jak karta przetargowa w motywacji dzieci do dalszej jazdy.

 

„Kolej na rower” dociera do Stypułowa, jednak w planie jest przedłużenie go dalej na zachód aż do Żagania, który jest prawdziwą perełką, leżącą na pograniczu Dolnego Śląska i Lubuskiego. Na stronie projektu zaproponowano również trasy alternatywne, które odchodzą od głównej osi. Ale te zostawiliśmy sobie na inną okazję. Kolejne wycieczki możemy zaplanować przy winie, z którego słynie województwo lubuskie. Ale to propozycja dla dorosłych, dzieciom podajemy soki albo wodę.

 

 

KOLEJ NA ROWER
 

  • Projekt budowy ścieżki rowerowej po śladzie dawnej linii kolejowej to wspólne przedsięwzięcie powiatu nowosolskiego z okolicznymi gminami: Kolsko, Kożuchów, Nowa Sól oraz Otyń. Projekt współfinansowany był przez Unię Europejską i został zrealizowany w 2019 roku.
     
  • Trasa szlaku: Stypułów — Kożuchów — Ciepielów — Nowa Sól — Otyń — Stany — Lipiny — Lubięcin — Konotop — Kolsko — Sławocin w woj. lubuskim. Dystans to 55,8 km, czas jazdy: ok. 3 godz. Nawierzchnia: asfalt - 35 proc., piach – 20 proc., szuter – 45 proc.
     
  • Na trasie jest siedem miejsc obsługi rowerzystów (tzw. MOR), z przygotowanym miejscem na odpoczynek. Są one w miejscowościach: Stypułów, Ciepielów, Nowa Sól (przy ul. Przyszłości i Północnej), Otyń, Stany, Kolsko.
     
  • Całkowita powierzchnia drogi – 122 tys. m2. Na podbudowę wykorzystano 90 tys. ton tłucznia. Przebudowa mostu to 3,5 tys. m2 nowej powierzchni drewnianej. Zużyto ponad 150 m3 drewna.
     
  • Wybrane atrakcje na szlaku: Nadodrzański Park Turystyczno-Rekreacyjny i dawne koryta Odry w Nowej Soli, rynek i zamek w Kożuchowie, pałac w Kolsku.
     
  • Duża baza noclegowa jest m.in. w Nowej Soli. W miejscowości Stypułów można się zatrzymać na kempingu Mały Raj. To przyjemne miejsce położone jest wśród sadów owocowych z własnym stawem i basenem. Położony jest przy drodze wojewódzkiej nr 296 Żagań — Kożuchów.

 

 

W wydaniu drukowanym ten artykuł znajdziesz pod tytułem "Kolej na rower".

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 04/08/2024 09:14
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do