Mamy wiele nadmorskich rejonów górskich, do których dotarcie zimą bez użycia wody okazuje się niemożliwe. W Norwegii nie dojedziemy, bo droga przez przełęcz albo wlot tunelu są zasypane. Natomiast na Grenlandii czy Antarktydzie drogi po prostu nie ma. Wtedy przydaje się jacht
Sail and Ski w Norwegii
W Norwegii podczas Sail and Ski, czasem ledwo przekroczymy wysokość Pilska. Jednak ilość śniegu, ekspozycja i warunki lawinowe są alpejskie. Fiordami nikt rozczarowany nie będzie.
Tekst i zdjęcia: Wojciech „Kanion” Grzesiok
Widok okolicznych gór nie nastrajał optymistycznie. O ile jeszcze trzy godziny temu, podczas lotu nad masywem Jostedalbreen w południowo-zachodniej części Norwegii, widzieliśmy tylko biel (i nie chodziło o chmury), to teraz - z perspektywy mariny Alesund - widoczne były tylko resztki śniegu w żlebach i dużo starej trawy na stokach. Pozostało mieć nadzieję, że kilkadziesiąt mil morskich dalej warunki będą lepsze i aktywności fizyczne na naszym wyjeździe nie skończą się na wędkarstwie, żeglarstwie i spacerach. Rzucamy więc cumy i wypływamy w rejs po śnieg, a więc Sail and Ski.
Nasz jacht Hi Ocean One rusza powoli w stronę fiordów, ale skoro to start rejsu, to warto zacząć od samego początku. Czyli kto i kiedy wymyślił Sail and Ski i co się za tym kryje? Rzut oka w czeluście internetu wypluwa nazwisko francuskiego skipera Frédérique Meunier’a, który w latach 90. swoim małym jachtem zaczął wozić narciarzy w okolicach Tromso. Od jego pierwszych rejsów aktywność ta zaczęła nabierać popularności i otwarte zostały nowe rejony. Poza Norwegią Sail and Ski organizuje się także na Spitsbergenie, Islandii, Grenlandii, a nawet na Półwyspie Antarktycznym.
A czym konkretnie jest Sail and Ski? Otóż mamy wiele nadmorskich rejonów górskich, do których dotarcie zimą bez użycia wody okazuje się praktycznie niemożliwe. Oczywiście powód tej niemożności zmienia się w zależności od miejsca na świecie. W Norwegii nie dojedziemy, bo droga przez przełęcz albo wlot tunelu są zasypane. Natomiast na Grenlandii czy Antarktydzie drogi po prostu nie ma. Co zatem potrzebujemy, by pojechać na wyprawę Sail and Ski? Oczywiście narty, kijki buty i… jacht. Najlepiej taki, dla którego z przyczyn technicznych, nie są straszne wody północy i w zestawie z kapitanem, któremu fiordy z ręki jadły. Na szczęście naszemu kapitanowi Sławkowi Skalmierskiemu z ręki jadły nie tylko fiordy, ale również Horn i North West Passage.
W przypadku Sail and Ski jacht jest mobilnym hotelem lub schroniskiem górskim (w zależności od standardu), który podwozi nas pod miejscówki skiturowe. Potem czeka w porcie (czyli do tego jest autobusem), a po akcji górskiej pozwala doprowadzić się do porządku, zregenerować i wysuszyć ciuchy, by ruszyć dalej w poszukiwaniu nowego śniegu. Dla mniej samodzielnych narciarzy trzeba do powyższego zestawu dorzucić jeszcze przewodnika wysokogórskiego. Tak wiem, że w Norwegii podczas Sail and Ski, czasem ledwo przekroczymy wysokość Pilska (1557 m n.p.m.), ale ilość śniegu, ekspozycja i warunki lawinowe są alpejskie. Zatem jeśli nie czujemy się na siłach, żeby zaplanować i zrealizować bezpieczną turę to lepiej wspomóc się zawodowcami. W internecie znajdziemy mnóstwo ofert, głównie zachodnich i skandynawskich biur, ale my nie gęsi i też swoich organizatorów Sail and Ski mamy.
[paywall]
Tymczasem wiozący nas Hi Ocean One po kilku godzinach rejsu osiąga Hjørundfjorden, gdzie naszą przystanią na kolejne dwa dni będzie Sæbø. Niestety, na razie pogoda nas nie rozpieszcza. Śnieg jest wysoko, więc pierwsze wyjście w stronę MiIdtre Grotdalstind (1331 m n.p.m.) oznacza dla nas kilka kilometrów spaceru asfaltem, a potem szlakiem z nartami przy plecakach. Dopiero po wdrapaniu się na wysokość ok 450 m n.p.j (metrów nad poziomem jachtu) możemy wpiąć się w narty i kontynuować posuwanie się dalej.
Brak świeżych opadów i ostatnie słoneczne dni spowodowały zabetonowanie gór. To gwarantuje, że nasz zjazd zamiast przyjemnym bujaniem się w puchu, będzie ostrą walką na krawędziach, ale i tak mamy radość z jazdy w takim miejscu i skituru z widokiem na morze. Gdy czołówki naszej ekipy osiągają wysokość 1000 metrów, odpuszczamy sobie zdobywanie szczytu. Napieramy w dół.
Kolejnego dnia decydujemy się na wycieczkę bezpośrednio nad Sæbø, co ma taką zaletę, że jest mniej chodzenia po płaskim asfalcie, a więcej po śniegu i stromych ścieżkach. Spotykamy tu grupę czeskich skiturowców, którzy dla odmiany działali w formule Ski and Car. Śpią w hotelach i dojeżdżają pod kolejne szlaki autem. Zgodnie uznajemy, że nasz projekt jest znacznie ciekawszy, mimo że musimy się więcej nachodzić.
Następnej nocy nasza cierpliwość zostaje nagrodzona przez skandynawskich bogów śniegu. Drobny puch spadł nawet na pokład jachtu. Dlatego krótkim rejsem przepływamy na drugą stronę fiordu do miejscowości Oye. Tu całą ekipą rozpoczynamy szturm na jeden z najbardziej spektakularnych szczytów w okolicy Slogen, wznoszący się na wysokość 1564 m nad poziomem fiordu. Oczywiście, żeby nie było zbyt łatwo, nasze wyjście zaczyna się od dwukilometrowego asfaltowania, a następnie pokonania kilkuset metrów w pionie szlakiem, który najlepsze lata ma już dawno za sobą. Często trzeba więc torować drogę przez krzaki oraz nawigować „na czuja”.
Na szczęście im wyżej, tym więcej znaków wskazuje na to, że to będzie właśnie “ten dzień”. I tak faktycznie się dzieje. W pewnym momencie „ściana” zaczyna się kłaść, pojawia się śnieg, a my zakładamy narty i foczymy dalej - w stronę celu numer 1, którym jest schron Patchelhytta. Okazuje się on być jasnym, przyjemnym i dobrze zaopatrzonym w drewno oraz zapasy żywności miejscem, działającym w formule self service i oferującym 23 miejsca noclegowe. Oznacza to, że rezerwację oraz zakupy w magazynie możemy przeprowadzić poprzez rejestrację na stronie DNT i przy użyciu aplikacji do obsługi schronisk. Jemy więc drugie śniadanie, rozmawiamy z napotkanymi Słowakami i Niemcami, którzy zamierzają tu dłużej pomieszkać i ruszamy w stronę szczytu.
W miarę zbliżania się do Slogen góra rośnie. Jej ściana, którą prowadzi droga wejściowa, robi się wielka. To sprawia, że ambicje szczytowe u większości uczestników zaczynają się rozpływać i ostatecznie do ataku na pik rusza tylko szturmowa trójka. Reszta ekipy zadowala się zjazdami z okolicznych stoków w puchu, co wynagradza nam poprzednie dni chodzenia po asfalcie i zjeżdżania po lodzie. Wisienką na torcie naszej wycieczki jest zjazd do miejscowości Urke, gdzie czeka na nas przestawiony z Oye jacht. To pozwala nam zamknąć pieszo-narciarsko-jachtową pętlę wokół Slogen.
Po zaokrętowaniu czekają nas kąpiele, a także suszenie, gotowanie i rejs, bo następnym celem będzie leżąca nad wodami Storfjorden, Stranda. To miasto i port, nad którą położona jest Strandafjellet, czyli stacja narciarska, oferująca zarówno fantastyczne trasy skiturowe, jak i narciarstwa alpejskiego z wyciągami i całą infrastrukturą towarzyszącą. A to wszystko z widokiem na wodę i statki. Przez kolejne dwa dni eksplorujemy więc okolicę, wspomagając się wyciągami i autobusami. W końcu mamy wszystko, po co wybraliśmy się do Norwegii - słońce, puch i widok na fiordy.
Na Sail and Ski byłem już po raz drugi. To idealne połączenie nart i żagli. Jestem pewien, że jeśli tylko zdrowie i okoliczności życiowe, to jeszcze wiele razy wyruszę w rejs po śnieg. W końcu tyle fiordów jest jeszcze do nakarmienia.
Wojciech Grzesiok “Kanion”
Alpinista, instruktor wspinaczki, podróżnik, ratownik WOPR, a także koszykarz, żeglarz, maratończyk i nurek.
- Można to robić w sposób tradycyjny, a więc sięgamy po przewodniki skiturowe. My korzystaliśmy ze „Ski Touring in the Sunnmore Alps” albo w sposób cyfrowy. Do niedawna była to FATMAP, ale została wchłonięta przez Stravę i teraz przez ten właśnie serwis znajdziemy dostęp do tras, ich opisów, gpx oraz zdjęć.
- Kultowe punkty startowe dla Sail nad Ski to Alesund i Tromso. Przy czym to pierwsze miejsce z punktu widzenia logistyki jest lepsze. Z Polski są bowiem bezpośrednie połączenia tanimi liniami, a do Tromso musimy latać z przesiadką.
- Jednak bierzmy pod uwagę, że położone dużo bardziej na południe Alesund zaczyna sezon wcześniej, ale też kończy go wcześniej wraz z postępującą wiosną. Do Tromso na Sail and Ski możemy nawet pojechać na majówkę.
Alpy Sunnmøre - na zachodnim brzegu Hjørundfjordu leżą dwa klasyki Alp Sunnmøre – Kolastinden (1432 m n.p.m.) i Skarasalen (1543 m n.p.m.). Są tak piękne, że sami Norwegowie nie są w stanie wskazać, który z nich jest ważniejszy i bardziej malowniczy.
Alpy Lyngen - skalisty i urwisty masyw położony na półwyspie o tej samem nazwie. Leży pomiędzy dwoma fiordami Ullsfjorden (od zachodu) i Lyngenfjord (od wschodu). Długość półwyspu wynosi ok. 43 km, a jego szerokość ok. 16 km.
Dojazd
Bezpośrednie loty z Polski na trasie z Gdańska do Alesund i Tromso oferuje Wizzair. Ceny w promocji zaczynają się już od 79 zł w jedną stronę. Pamiętajmy, że najbardziej efektywnym cenowo sposobem nadania bagażu jest wykupienie bagażu sportowego. Do torby ze sprzętem narciarskim jesteśmy w stanie dopakować bagażu na resztę wyjazdu
Sail and ski
Wynajem jachtu dla 10-12 pasażerów kosztuje od ok. 40 tys. zł na tydzień.
Należy dodać koszty wyżywienia, postoju w marinach i paliwa – max ok. 10 tys. zł (zależy to od liczby przepłyniętych mil morskich na silniku).
Lokalne agencje proponują wyjazdy Sail and Ski od 2,7 tys. Euro / os. Różnice w cenie wynikają z różnych pakietów
Bardzo ważne jest ubezpieczenie. Na tego typu wyjazdy polecamy Bezpieczny Powrót od PZU i PZA. Koszt w skali roku od osoby rozpoczyna się od 250 zł. Nie trzeba należeć do klubu zrzeszonego w PZA.
Kilka lat temu na wyjazdy do Norwegii zabieraliśmy nawet chleb na cały tydzień. Na szczęście to się zmieniło i obecnie można w marketach kupić jedzenie niewiele drożej niż w Polsce.
Nie zapomnijcie o sprzęcie. Równie ważny jak narty, kijki, foki, kask i gogle są: łopata i sonda lawinowa, detektor lawinowy, przyda się też plecak ABS.
Tygodniowy pobyt zorganizowany własnym sumptem może się zamknąć w ok. 6 tys. zł/os.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie