Reklama

Skarby poszły w Tatry. Niezwykła akcja Szerpów Nadziei

Z Martą Mazur-Sokołowską, wolontariuszką akcji Szerpowie Nadziei, rozmawia Kuba Terakowski.

 

Poniższy tekst ukazał się w wydaniu nr 07(27)/2022.

 

Szerpowie Nadziei? Skąd ta nazwa?

Szerpowie bo tragarze tego plemienia dźwigają ciężary wypraw wysokogórskich. Nasi „szerpowie” też dźwigają, ale nie ciężary, lecz skarby. Natomiast "nadziei", gdyż dajemy nadzieję osobom, które same nie mogą iść w góry, nawet te o wiele niższe niż Himalaje.

 

A cóż to za skarby dźwigają Wasi szerpowie?

Uczestników naszych wypraw, osoby z niepełnosprawnością fizyczną lub intelektualną. Większość stanowią dzieci, lecz nie brakuje też skarbów w sile wieku, najstarszy ma 56 lat, a najcięższy waży 78 kg.

 

A kim są Szerpowie Nadziei?

Na początku była to garstka zapaleńców z 36 Harcerskiej Drużyny Czerwonych Beretów, Hufiec Jastrzębie-Zdrój. Teraz jest to szerokie grono osób, które łączy chęć niesienia pomocy i miłość do gór.

 

Szerpowie Nadziei. Zdjęcie Bartłomiej Bodzek B.art

 

Zaczęło się od Maćka. Najpierw Tarnica, potem Szpiglasowy

 

Jaka zatem jest Wasza historia?

Kilka lat temu do drużyny wstąpił Maciek Skowronek, który pomimo czterokończynowego porażenia mózgowego też chciał na równi z innymi uczestniczyć w harcerskich aktywnościach. To było nie lada wyzwanie, któremu Czerwone Berety postanowiły sprostać. Najpierw Maciek brał udział w zajęciach stacjonarnych. Zdarzało się, że jego wózek inwalidzki zostawał gdzieś w parku i ktoś zgłaszał znalezienie porzuconego sprzętu - a to tylko Skowronek był gdzieś w pobliżu ze swoją ekipą i prędzej czy później wracał po swój pojazd. W 2019 roku Maciek pojechał z drużyną na obóz w Bieszczady. Jednym z punktów programu było wejście na Tarnicę.

 

I Maciek ją zdobył?

Tak. Drużyna postanowiła, że albo idą na Tarnicę wszyscy, albo nie idzie nikt. Krzysiek Sobczyk i Kuba Flasz kupili więc największy i najmocniejszy plecak, wycięli otwory na nogi i ręce, wsadzili do środka Maćka i we dwóch wynieśli go na szczyt. To był ekstremalny wyczyn, gdyż żaden z uczestników wyprawy nie był do niej przygotowany - ani sprawni Krzysiek i Kuba, ani niepełnosprawny Maciek, a plecak okazał się bardzo niewygodnym nosidłem dla obu stron. Pomysł jednak powstał, okazał się do zrealizowania, idea zaczęła kiełkować... Trzy miesiące później, większą grupą, zdobyli Giewont w zimowych warunkach. Maciek miał już profesjonalne nosidło, chociaż jeszcze wypożyczone, a nie własne. Idąc za ciosem, w ubiegłym roku drużyna zdecydowała się wziąć w Tatry kilkanaście osób z niepełnosprawnościami. Maciek wszedł wówczas na Szpiglasowy Wierch od strony Piątki - wszedł, czyli został wniesiony.

 

A pozostali niepełnosprawni?

Zdobyli Morskie Oko. To były zarówno osoby na wózkach, jak i z niepełnosprawnością intelektualną. Wszyscy trafili do drużyny przez wewnętrzną rekrutację prowadzoną w Śląskiej Chorągwi ZHP. Natomiast w tym roku po raz pierwszy ogłoszona została na Facebooku otwarta rekrutacja, zarówno skarbów, jak i szerpów. Zgłosiło się bardzo wielu chętnych. W związku z dużym zainteresowaniem postanowiliśmy więc poszerzyć formułę akcji. W tegorocznej edycji uczestniczyło aż 210 osób, w tym 76 skarbów, 52 rodziców oraz 84 szerpów i opiekunów. 41 skarbów pochodziło z naszej rekrutacji, a 35 z wymiany z Erasmusem. Były to wyłącznie osoby z niepełnosprawnością intelektualną, które poszły tylko nad Morskie Oko, gdyż nie mogliśmy zawczasu ocenić ich kondycji oraz przygotowania.

 

Szerpowie Nadziei. Zdjęcie Bartłomiej Bodzek B.art

 

Nie wszyscy chorzy mogą iść w góry

 

Wspomniałaś o rekrutacji. Jak przebiegała?

Znakomita większość chętnych, zarówno skarbów jak i szerpów, dowiedziała się o akcji i rekrutacji dzięki portalowi Tatromaniak, który nas wspierał. Chętni proszeni byli o wypełnienie ankiety. Niepełnosprawnych pytaliśmy m.in. o rodzaj dysfunkcji i specjalne potrzeby. Na tej postawie prowadzona była szczegółowa analiza i kwalifikacja, którą zajmowała się Marta Goldsztajn, zawodowo pracująca z osobami z niepełnosprawnością. To konieczne, bo pomimo najszczerszych chęci wiele typów niepełnosprawności wyklucza wycieczkę w góry nawet w najlepszej asyście.

 

A jakie wymagania musieli spełnić kandydaci na szerpów?

Pytaliśmy ich o doświadczenie, predyspozycje oraz o wybór przyszłej funkcji. Można było aplikować na nosicza (do noszenia skarbów), woźnicę (do pchania wózków), pomocnika oraz "piarowca". Nie ukrywam, że osoby prowadzące weryfikację przeglądały facebookowe profile kandydatów, bo dużo mówią o człowieku. Kondycja, znajomość gór, życzliwość i empatia były bardzo ważne. Pozwoliliśmy sobie na taką inwigilację, gdyż musieliśmy obdarzyć ogromnym kredytem zaufania obcych ludzi, powierzając ich opiece osoby z niepełnosprawnością. Czasu na rzeczywistą weryfikację było bowiem niewiele - zaledwie jeden wieczór w przeddzień wyprawy.

 

Nikt Was nie zawiódł?

Nikt. Zapewne dlatego, że dodatkowym, wspólnym warunkiem kwalifikacji, zarówno dla szerpów jak i dla skarbów było upodobanie do gór. Zależało nam bowiem na osobach nieprzypadkowych, już wcześniej wędrujących po górach (szerpowie) lub o nich marzących (skarby). Doświadczenie było warunkiem sine qua non w przypadku szerpów i mile widziane u skarbów. Na przykład skarb Franek, który wybierał się na Kozi Wierch, był już wcześniej z rodzicami na Śnieżce. Inny ze skarbów - harcerz, były instruktor paralotniarstwa, który miał wypadek i teraz jeździ na wózku, pojechał w góry po raz pierwszy od tamtego czasu. A już myślał, że pożegnał się z nimi na zawsze...

 

Szlak do Morskiego Oka. Czasem warto docenić asfalt

 

Jak zatem przebiegała tegoroczna edycja Szerpów Nadziei?

Naszą bazą było schronisko na Głodówce. Sztab przyjechał tam już w czwartek (1 września) wieczorem. W piątek zjawili się szerpowie oraz skarby. Na Głodówce nocowali wszyscy szerpowie oraz część skarbów, a reszta została zakwaterowana w pensjonatach lepiej przystosowanych dla osób z niepełnosprawnością niż schronisko. Po południu zorganizowaliśmy spotkanie integracyjne. Liczyliśmy się bowiem z tym, że nie każdy skarb zaakceptuje przydzielonych mu szerpów. Na szczęście takich sytuacji nie było. Wieczorem rozpaliliśmy ognisko, a szerpowie ćwiczyli obsługę wózków, także specjalistycznych oraz noszenie ciężarów na stromych stokach. W sobotę, już o godz. 5.45 wyruszył z Głodówki zespół Maćka, a po nim trzy kolejne ekipy nosiczy ze swoimi skarbami. Celem tych czterech drużyn był Kozi Wierch. Następny był team 15 "intelektualistów" zmierzający do Doliny Pięciu Stawów Polsich. Na końcu wystartowała najliczniejsza grupa idąca do Morskiego Oka, bo czekała ich najkrótsza trasa, choć z opcją wejścia nad Czarny Staw dla chętnych.

 

I jak udało się zrealizować te plany?

Spośród czterech osób w nosidłach, które wybrały się na Kozi Wierch, dwie musiały zrezygnować po drodze z powodu zmęczenia. Szerpowie zmieniają się co siedem minut i jest ich przynajmniej czterech. Skarb jest sam jeden, nikt go nie zmienia i musi wytrzymać wiele godzin niewygodnego siedzenia, kołysania, wstrząsów i rotacji. Kozi Wierch zdobyli więc Maciek i Karol wraz ze swoimi szerpami oraz trzech "intelektualistów". Franek swój Everest osiągnął przed szczytem i przez Świstówkę, zszedł do Morskiego Oka, ale za rok chce ponownie wyruszyć na Kozi Wierch. A Karolina powiedziała dość pod Wielką Siklawą.

 

Wśród skarbów były też osoby z zaburzeniami równowagi, dla których samo dojście do Doliny Pięciu Stawów było nie lada wyzwaniem. Szerpowie podtrzymywali więc podopiecznych, a na trudniejszych odcinkach tworzyli "łańcuchy życia" służące asekuracji. Z pojedynczym opiekunem, a nawet z doświadczonym rodzicem, pokonanie tego szlaku byłoby dla wielu z nich niemożliwe. Była też z nami Zuzia, której w ogóle nie dało się spionizować, więc mogła iść tylko po asfalcie do Morskiego Oka. Zuzia ma pseudonim "Księżniczka", bo uwielbia różowy kolor i cekiny. Cały orszak czekał na nią nad Morskim Okiem, była bardzo szczęśliwa, że tam doszła. A ja pierwszy raz w życiu doceniłam w górach asfalt... (śmiech). Były też z nami osoby z niepełnosprawnością intelektualną, które potrzebowały tylko wsparcia mentalnego.

 

Pogoda Wam sprzyjała?

Tak, w prognozach nie było burz, tylko popołudniowy deszcz, którego zresztą nie spadła ani kropla.

 

A gdyby nie dopisała?

Liczyliśmy się z tą możliwością, nasz plan alternatywny przewidywał zajęcia integracyjne na Głodówce. Tam zresztą zakończyła się cała akcja. Najszybciej zameldowały się w schronisku grupy wracające znad Morskiego Oka, a po nich sukcesywnie przybywały kolejne ekipy. Transport z Palenicy zapewniał nasz bezcenny Kuba Rogalski. Na Głodówce czekał na wszystkich obiad, a po nim ognisko. Późno wieczorem skarby poszły spać, a szerpowie spotkali się na ostatniej, podsumowującej odprawie.

 

I jakie wnioski z niej płyną?

Sukcesem było to, że udało nam się zrealizować marzenia tak wielu osób. Nie zawiódł nikt obdarzony przez nas zaufaniem, a przecież większości wcześniej nie znaliśmy. Minusem okazał się brak czasu na poznanie wszystkich szerpów i skarbów, więc w przyszłym roku chcemy przeznaczyć na akcję pełne trzy dni.

 

Ile kosztowała ta akcja? Jak udało Wam się zdobyć fundusze?

Gros środków zdobyliśmy dzięki zbiórce ogłoszonej na portalu zrzutka.pl, spore kwoty otrzymaliśmy też od Chorągwi Śląskiej ZHP oraz Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych. Znacząco wsparła nas także Fundacja Jakuba Bączka i firma DAAS Group. Bezcenne było również zaangażowanie mediów - telewizji TVN oraz Radia 357. A ile kosztowała? Prawie 45 tys. zł. Z tego dobrze ponad połowę wydaliśmy na 200 podwójnych noclegów, wyżywienie i prowiant dla skarbów, szerpów oraz opiekunów. Nikt z nich nie musiał za nic płacić. Resztę przeznaczyliśmy na sprzęt (w tym cztery spersonalizowane nosidła), transport, paliwo, koszulki, ubezpieczenie, przewodników i wstęp do TPN.

 

Nie próbowaliście zdobyć bezpłatnego?

Próbowaliśmy, niestety bezskutecznie. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku to się zmieni.

 

Kto tworzy sztab Waszej akcji?

Krzysztof Sobczyk (Sopel) - spiritus movens Szerpów Nadziei, Marta Goldsztajn - skarbnica wiedzy o niepełnosprawności, Basia Niemczyk - specjalistka od integracji, Weronika i Julka odpowiadające za PR, komunikację i koordynację oraz ja - oddelegowana do kontaktów z mediami.

 

A Ty jak zostałaś szerpą?

Zgłosiłam się podczas poprzedniej rekrutacji i - z uwagi na drobną posturę oraz doświadczenie (bo na co dzień pracuję w social mediach) - zostałam przyjęta do działu PR. Jako była osoba niepełnosprawna szczególnie doceniam takie akcje. W wieku kilkunastu lat uległam ciężkiemu wypadkowi samochodowemu i przez prawie rok leżałam w szpitalu. Uczyłam się chodzić na nowo, wiele osób mi w tym pomogło, teraz - z prawdziwym przekonaniem - spłacam dług wdzięczności.

 

Gdzie byłaś podczas tegorocznej edycji?

Jako członek sztabu nie miałam swojego skarba, postanowiłam więc, że pójdę z tymi, którzy będą potrzebowali największego wsparcia. I tak trafiłam z "intelektualistami" do Piątki.

 

Jakie macie plany na przyszły rok? Maciek wybiera się na Rysy?

Wiem, że mu się śnią... A nam śni się Świnica... Jedno nie wyklucza drugiego, bo Maciek ze swoim teamem jest mobilniejszy od reszty skarbów. A niezależnie od snów chcemy znacznie wcześniej rozpocząć rekrutację, aby lepiej przygotować skarby oraz szerpów do udziału w następnej edycji i jeszcze lepiej ją zorganizować. Już staramy się o fundusze i sponsorów, naszymi ambasadorami zostali niedawno Monika Witkowska i Piotr Krzyżowski.

 

A gdyby nasi Czytelnicy chcieli dołączyć do Szerpów Nadziei?

To zapraszam serdecznie, szczegółowe informacje są na bieżąco publikowane na Facebooku. Tam też pojawi się ogłoszenie o rekrutacji.

 

Marta Mazur-Sokołowska

Mieszka na Dolnym Śląsku. Wspina się, chodzi po górach, biega, jeździ na rowerze i nartach. Pracuje w social mediach, jest wolontariuszką w sztabie akcji Szerpowie Nadziei.

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 06/08/2024 18:24
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do