Majówka przyciąga w góry tłumy turystów. Czasami jest nawet tak, że zamiast łapać oddech, czujemy go na swojej szyi, idąc gęsiego na Śnieżkę czy Tarnicę albo decydując się na Dolinę Kościeliską. Dlatego dziś proponujemy Wam mniej uczęszczane trasy, które szczególnie wiosną prezentują się wspaniale.
Poniższy tekst ukazał się w wydaniu nr 4(38)/2024.
[middle1]
Ostatnio słyszałam, że wśród rzeczy, które są w życiu pewne, jest deszcz podczas majówki. Z kolei nasz redakcyjny kolega, Kuba Woźniak, uważa, że mamy tylko dwa rodzaje pogody: dobra i bardzo dobra. Ta pierwsza wiąże się z zauważalnie mniejszą liczbą osób w terenie. Jakakolwiek pogoda zastanie Was w długi majowy weekend, wybierzecie się na jeden z proponowanych przez nas szlaków. Trzymając się zasady, że nie ma złej pogody, są tylko źle ubrani ludzie.
Na początek przenieśmy się w Karkonosze, na mało popularny szlak, choć pewnie znany - przynajmniej ze stron powieści - czytelnikom górskiego kryminału „Schronisko, które przetrwało” Sławka Gortycha. Tę właśnie trasę proponuje autor książki.
– Karkonosze były pierwszymi górami, które odkryłem jeszcze jako dzieciak. Piękno ich krajobrazów skradło mi serce. Historia tych gór kryje natomiast mnóstwo tajemnic, które staram się wplatać w fabułę moich kryminałów – tłumaczy.
Niebieski szlak wznosi się ze Szpindlerowego Młyna (czes. Špindlerův Mlýn, ok. 720 m n.p.m.), przecinając zbocza góry Stoh (1607 m n.p.m.). Zimą zamknięty z uwagi na zagrożenie lawinowe, pnie się ostro w górę przez kocioł Świętopietrskiego Potoku (Svatopetrský potok).
– Odkryłem ten szlak dopiero parę lat temu. Byłem bardzo zdziwiony, że jest tam tak pięknie. Zakosami idziemy bardzo stromo w górę, aż w końcu docieramy do malowniczej wioseczki Klínové Boudy (ok. 1227 m n.p.m.), jednej z najwyżej położonych osad górskich w całych Karkonoszach – opowiada autor bloga „Zagubiony w Karkonoszach”.


Szlak odbija w lewo i zmienia kolor na zielony. Po 20 minutach dochodzimy do schroniska Chalupa Na Rozcesti (1350 m n.p.m.). Tu możemy usiąść w ogródku i skosztować tradycyjnej karkonoskiej kuchni. Dodatkowym atutem jest widok na Śnieżkę, ale zupełnie inny niż ten, do którego przywykliśmy w Polsce.
– Są tu najlepsze knedliki z jagodami, jakie jadłem w życiu. Zawsze świeże, porcję stanowi jeden knedlik wielkości całego talerza, z cienkiego ciasta i z mnóstwem jagód w środku, do tego polany jogurtem jagodowym, stopionym masłem i posypany cukrem pudrem. To najlepsza uczta dla podniebienia, jaką kiedykolwiek przeżyłem w Karkonoszach – wspomina Gortych.
Z Chalupy Na Rozcesti idziemy do schroniska Luční bouda (1413 m n.p.m.), a potem wracamy do Szpindlerowego Młyna, żeby zrobić pętlę. Po drodze możemy zahaczyć o punkt widokowy Karkonosz (Krakonoš, 1422 m n.p.m.).

Czeskie Karkonosze. Zdjęcie Karol Nienartowicz
– Moim zdaniem to najpiękniejszy punkt widokowy w całym paśmie – uważa Gortych i zwraca uwagę, że później schodzimy do miasteczka prawdziwą granią. – Idziemy wzdłuż skalnej ściany, a pokonanie szlaku jest możliwe tylko dzięki metalowym schodkom. To jedyna grań w tych górach – dodaje.
Trasa zasługuje na szczególną uwagę. Pokazuje bowiem Karkonosze, jakie mało kto zna.
– Ludzie idą na Śnieżkę i wydaje się im, że na niej te góry się kończą – podkreśla nasz rozmówca i dodaje: - Nie dzielę Karkonoszy na polskie i czeskie, bo to rozgraniczenie jest jedynie polityczną zaszłością z dawnych czasów. Granica, która była przedmiotem sporu przez kilkaset lat, przestała istnieć. Dla mnie to są jedne góry, które łączy wspólna tradycja, legenda Ducha Gór oraz historia - zwłaszcza schronisk, często mających po 400 lat. One są ewenementem na skalę światową – podsumowuje Gortych.
O to, by znaleźć spokojny szlak w Tatrach, szczególnie w majówkę, nie jest łatwo. Ale z pomysłem na uniknięcie tłumów spieszy Dorota Rasińska-Samoćko, zdobywczyni aż 12 ośmiotysięczników. Himalaistka zabiera nas na jedną ze swoich ulubionych tras – Z Toporowej Cyrhli do Wodogrzmotów Mickiewicza.
– Podchodzę do tego szlaku treningowo i wybieram go głównie zimą, bo w pozostałych porach roku najczęściej nie ma mnie w Polsce. Ale idę tam nie tylko na trening. Lubię obserwować wschód słońca w okolicach Toporowej Cyrhli. Są tam ładne widoki na Małe Ciche i dolne Zakopane – tłumaczy swój wybór himalaistka.
Trasę można zacząć na dwa sposoby. Pierwszy to spacer z Zakopanego wzdłuż asfaltu na granicy Tatrzańskiego Parku Narodowego, aż do Toporowej Cyrhli (ok. 990 m n.p.m.). Możemy też podjechać busem do wejścia na czerwony szlak i tam zacząć wycieczkę.– Czasami zimą przyjeżdżałam do Zakopanego o piątej rano i nie chciało mi się czekać na autobus do Palenicy, więc szłam pieszo. Wiedziałam, że szlak będzie nieprzetarty. Jak do tego dołożymy ciężki plecak, to mamy świetny sposób na poprawienie kondycji – uważa nasza rozmówczyni.
Wznosząc się powoli, szlak doprowadza nas do Psiej Trawki (1188 m n.p.m.) i dalej do Polany Waksmudzkiej (ok. 1380 m n.p.m.), z której rozciągają się ładne widoki choćby na Dolinę Waksmudzką.

Zdjęcie Karol Nienartowicz
– Potem dochodzimy do Polany pod Wołoszynem. W zeszłym roku szłam tu w styczniu albo lutym. Było dużo śniegu, a szlak nieprzetarty. Odcinek, który powinnam iść 40 minut, zajął mi aż trzy godziny. Ciągle się zapadałam w głębokim śniegu. Do tego była jeszcze taka zmrożona pokrywa lodowa. Szlak, który może uchodzić za łatwy, dał mi spory wycisk – wspomina.
Ale jeśli idziemy, gdy śniegu nie ma, trasa spokojnie nadaje się dla osób zaczynających przygodę z górami albo dla rodzin z dziećmi.
...
Dołącz do grona naszych prenumeratorów aby przeczytać tekst w całości.
Pozostało 66% tekstu do przeczytania.
Wykup dostępJeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie