Reklama

Zatłoczone szlaki turystyczne i zjawisko hejtu wśród tatrofilów

To chyba dobrze, że zaskakują mnie zachowania turystów. Utwierdziłem się w tym po raz kolejny, gdy zobaczyłem słynne kolejki na najwyższy szczyt Tatr.

 

Poniższy tekst ukazał się w wydaniu specjalnym nr WS 03/2023 (JESIEŃ).

 

Istnieje chyba jakaś ogólnonarodowa zmowa na to, żeby wszyscy, ale to absolutnie wszyscy, weszli na Rysy. Przepraszam - „zdobyli” oraz pokonali Orlą Perć. Dwa najtrudniejsze szlaki turystyczne w Polsce cieszą się popularnością nie mniejszą niż Dawid Podsiadło. Jego wiernych fanów ciężko było pomieścić na Stadionie Narodowym w Warszawie, a liczba osób przemierzających wspomniane powyżej szlaki bije kolejne rekordy. Ludzie idą więc na spotkanie z marzeniem. Idą, a właściwie stoją i czekają w kolejkach. Przypomina to obrazki z Everestu, uwiecznione na słynnym zdjęciu Nirmala Purji. Na szczęście w Tatrach łatwiej się oddycha, a brak maski tlenowej ułatwia konwersację i nawiązywanie znajomości.

Reklama

 

W związku z faktem, że nasze maleńkie Tatry są niemiłosiernie zatłoczone, co rusz pojawiają się porady, żeby jechać na Słowację. Ludzi mniej, szlaki co najmniej tak samo atrakcyjne, no i są Rysy. Od południa łatwiejsze jest wejście na ten szczyt, który nieszczęśliwie jest najwyżej położonym punktem w Polsce. Stąd znaczny procent idących malowniczym szlakiem Doliny Mięguszowieckiej to nasi rodacy. Skutek jest identyczny jak po polskiej stronie Tatr – korki. Tłum tu, tłum tam, wszędzie tłum i korki.

Reklama

 

Oczywiście pojawiają się głosy o cichych dolinach, pustych szlakach, ale to prowadzi do zaludnienia kolejnych urokliwych miejsc. A jak powszechnie wiadomo, najlepiej odpoczywamy w tłumie. A gdy już nic nie idzie i nie ma szans na to, żeby w rozsądnym czasie zrealizować wycieczkę, to zawsze można się zabawić. Gdy w internecie zobaczyłem meksykańską falę w wykonaniu turystów oczekujących na jakikolwiek ruch na szlaku na Rysy, to oczywiście się uśmiechnąłem. Poczucie humoru ponad wszystko! Nawet w tak idiotycznej sytuacji jak utknięcie w kolejce na szlaku. Później z ulgą stwierdziłem, że mam swoje tajne silence spoty i, mam nadzieję, nie wpakuję się w tak kretyńską akcję.

Reklama

 

Kolejna myśl, że to jednak smutne. Ludzie sami sobie robią krzywdę, bo zamiast przeżywać przyrodę i przygodę, tak jak się przeżywać powinno, robią z gór Krupówki i Monciak w jednym. Chwilę później dotarło do mnie, że oni może chcą takiej przygody i chcą tak przeżywać, bo tak im dobrze. Bo nikt im nie pokazał, że można inaczej, bo wejście na Rysy jest dla nich ważne.

 

Zastanawiając się nad tym, zajrzałem do sieci, gdyż jak powszechnie wiadomo internet wie wszystko. Gdy w końcu udało mi się przebić przez falę hejtu, dorównującej rozmiarami tej meksykańskiej spod Rysów, to nagle mnie oświeciło. A właściwie oświecił mnie jeden znany przewodnik tatrzański, w wolnej chwili dziennikarz i autor kilku poczytnych książek górskich. To grupy tatrofilów są temu winne! Są przyczyną tłumów, bo popularyzują łażenie po górach, dają możliwość zamieszczenia zdjęcia z karteczką z Rysów, pochwalenia się podbojami. Gdyby nie przemożna chęć i możliwość oznajmienia światu, że też jesteśmy zdobywcami, to wciąż po Tatrach chodziliby flanelowcy, którzy dla niepoznaki przebrali się w bieliznę termoaktywną, powerstretche i softschelle. A na szlakach byłoby pusto i cudownie.

Reklama

 

Grupy tatrofilów są równie winne rozmnożenia się różnej maści hejterów. Tym z kolei nie podoba się, że zdjęcie zamieszcza ładna dziewczyna – bo się lansuje, mniej ładna dziewczyna – no bo po co, gość w nieodpowiednim obuwiu – no bo laik, typ w topowych podejściówkach – znowu lans. Każdy powód jest dobry, żeby skrytykować, tak dla zasady. Mogłoby się zdawać, że hejt i kłótnie to ulubiony sport turystów górskich.

 

Co ciekawe, ta przypadłość jest niemal niezauważalna na szlaku. Nie zdarzyło się mi trafić w górach na osoby, które w drastyczny sposób przekraczałyby środowiskowe normy. Pomijam schroniskowe historie, w których istotną rolę odgrywało spożycie napojów niekoniecznie izotonicznych. Cóż zatem się dzieje z przyjaznymi i sympatycznymi ludźmi gór po ich powrocie na niziny? Dlaczego życzliwi sobie ludzie, mający wspólną pasję, są tak nieprzyjaźni wobec siebie zaraz po tym, gdy zasiądą przed ekranem monitora? Z jakiego powodu internetowe grupy tatrofilów są przepełnione powszechnym krytykanctwem? Może po prostu tacy jesteśmy, a w góry jeździmy po to, żeby przez chwilę być kimś lepszym?

Reklama

 

Jeśli tak, to nie byłaby dobra informacja i mam nadzieję, że tak nie jest. Myślę, że do Kodeksu Turysty należałoby wprowadzić jeszcze jeden punkt: Jeśli przyjdzie Ci ochota napisać w internecie hejterski komentarz, to spójrz przed siebie i zrób meksykańską falę. A przede wszystkim - uśmiechnij się!

 

W wydaniu drukowanym ten artykuł znajdziesz pod tytułem "Zrób meksykańską falę".

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 06/08/2024 18:18
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do