Wędrując na skiturach po Tatrach, trzeba pójść na Halę Gąsienicową i w rejon Morskiego Oka. Znajdziemy tam wiele niesamowitych tras, zarówno dla początkujących, jak i zaawansowanych. Tym razem proponuję wyprawy na Zadni Granat, Zawrat i Wrota Chałubińskiego. To już całkiem poważne wyrypy, gdzie ważne są nie tylko umiejętności narciarskie, ale i odpowiednie planowanie.
Tym razem naszą skiturową ucztę zaczynamy do Granatów, a konkretnie od jego najwyższego wierzchołka – Zadniego (2240 m n.p.m.), położonego na szlaku Orlej Perci. To z niego zobaczymy zapierające dech w piersi widoki, potężne skalne urwiska i poważne stromizny. Dla doświadczonych narciarzy będzie to raczej mała igraszka, ale i początkujący - koniecznie pod opieką przewodnika lub doświadczonych kompanów – przeżyją tu intrygujące przygody. Bo jak tu się nie cieszyć na wędrówki przez zalodzone stawy i długie emocjonujące podejścia, zmagania z techniką oraz sprzętem, do tego ekspozycje i w końcu zjazd - jeden z najdłuższych w Tatrach. Na pewno się zmęczycie, ale zaręczam - warto! Na wycieczkę najlepiej wyjść wcześnie rano, bo to długa wymagająca wyprawa.
[paywall]
Ten widok zawsze urzeka
Wychodzimy z Kuźnic, źródła wielu narciarskich i turystycznych przygód. Można wybrać szlak przez Boczań (przy kasach TPN w lewo) albo przez Jaworzynę (wtedy podążamy na prawo). My decydujemy się na ten pierwszy. Trasa nie jest tu szczególnie wymagająca. Najpierw idziemy przez las, by przed Przełęczą Między Kopami (1499 m n.p.m.) wyjść na otwartą przestrzeń. Tu łączą się oba szlaki prowadzące z Kuźnic.
Teraz czeka nas jeden z najpiękniejszych widoków w Tatrach. Przed nami pięknie prezentuje się Hala Gąsienicowa, z naszym małym Matterhornem, czyli Kościelcem (2155 m n.p.m.). Relację z wejścia na niego, mogliście przeczytać w poprzednim numerze „Na Szczycie”. Ten widok zawsze urzeka.
W dół zjeżdżamy teraz na fokach, uważając na pieszych, których zawsze jest tu sporo. Mijamy Betlejemkę i kierujemy się na wprost niebieskim szlakiem - do Czarnego Stawu Gąsienicowego (ok. 1624 m n.p.m.). Teraz musimy być szczególnie ostrożni, bo wchodzimy na niebezpieczny teren. Choć z pozoru wygląda na łatwy i przyjemny, to zdarzają się tutaj lawiny. To właśnie pod stokami Małego Kościelca zginął kompozytor i ratownik TOPR, Mieczysław Karłowicz. Zimą, przy wysokim zagrożeniu lawinowym, lepiej wybrać bezpieczne obejście. Zaraz po wyjściu z lasu, idziemy w lewo, lekko w dół, skąd bezpieczną grzędą dojdziemy do stawu.
„Łał” i „łoł” na Zadnim Granacie
Przed nami kolejny cud tatrzańskiej natury. Zimą Czarny Staw Gąsienicowy pokryty jest grubą warstwą lodu, więc przejście przez jego środek jest o tej porze naturalną decyzją. Ale pamiętajcie, by sprawdzać komunikaty i śledzić prognozy. W marcu czy kwietniu często jest już niebezpiecznie, wtedy lepiej podążać szlakiem wokół stawu. Po jego drugiej stronie wchodzimy w coraz bardziej stromy i wąski żleb - aż do progu Zmarzłego Stawu (1788 m n.p.m.). Polecam zdjąć narty i założyć raki. Mniej się zmęczymy i unikniemy niebezpiecznych osunięć. Będzie trudno, technicznie i stromo.
W kotlince Zmarzłego Stawu w prawo można skręcić na Zawrat, do którego jeszcze wrócimy, a w lewo do Koziej Dolinki, gdzie właśnie zmierzamy. Teraz idziemy cały czas stromo do góry - ale już na nartach - niezbyt gęstymi zakosami. A potem czeka nas najbardziej mozolne i najtrudniejsze podejście podczas całej wyprawy.
Idziemy środkiem Koziej Dolinki, potem w górę zakosami. W partiach podszczytowych trzeba czasami znów wykorzystać raki, więc zawsze miejcie je pod ręką. A na Zadnim Granacie, to już tylko “łał” i “łoł”, bo panorama, jak otwiera się przed nami, jest oszałamiająca. Można spojrzeć w stronę Doliny Pięciu Stawów Polskich, można zachwycać się granią Orlej Perci, można zatrzymać oko na Kościelcu.
Gdy już ochłoniemy, a jeszcze nie zmarzniemy - bo pamiętajmy, że na grani prawie zawsze wieje - przygotowujemy się do zjazdu. Przed nami jeden z najpiękniejszych i najdłuższych zjazdów w polskich Tatrach. Na górze stromo, potem szeroko i aż do stromego źlebu, między Zmarzłym Stawem a Czarnym Stawem Gąsienicowym możemy naprawdę zaszaleć.
Teraz możemy wybrać powrót na Halę Gąsienicową i starą nartostradę do Kuźnic albo pójść dalej, czyli na Zawrat. Dzień w marcu jest już dłuższy niż w grudniu czy styczniu, więc jeśli mamy czas, to czeka nas naprawdę kolejna syta wycieczka.
Zawrat na dwie strony
Pozostajemy więc nad progiem przy Zmarzłym Stawie i ruszamy w stronę przełęczy, gdzie zaczyna się Orla Perć. Zimą Zawrat to jeden z najbardziej popularnych kierunków narciarskich w Tatrach Wysokich.
W górę idziemy żlebem. Najpierw zakosami, a gdy już jest ciężko, zdejmujemy narty i w rakach zasuwamy ostro do góry. Uważajcie, bo to teren mocno lawiniasty, więc bądźcie pewni śniegu, po którym idziecie. Po kilkudziesięciu minutach ciężkiego sapania, zmagania z lodem, śniegiem i własnymi słabościami docieramy na przełęcz Zawrat (2159 m n.p.m.). Stąd możemy wrócić samą drogą, a gdy mamy naprawdę dużo czasu, to zjeżdżamy do Doliny Pięciu Stawów i dalej Doliną Roztoki aż do Palenicy Białczańskiej. Tędy na pewno będzie łatwiej. Do Piątki czeka nas wspaniała, łagodna i szeroka nartostrada.
Powrót w stronę Hali Gąsienicowej będzie nieco trudniejszy. Na górze jest wąsko i stromo. Dlatego jeśli nie czujemy się zbyt pewnie, warto najpierw powoli się zsunąć aż do miejsca, gdy trasa robi się szersza i łagodniejsza. A potem czeka nas już tylko piękny zjazd do Zmarzłego Stawu. Jadąc w dół, naprawdę uważajcie na piechurów. Jest ich na tej trasie wielu i łatwo o wypadek. U wylotu zawratowego żlebu skręcamy w prawo, w kierunku Zmarzłego Stawu. Po jego drugiej stronie znów czeka nas wąski żleb.
Zjeżdżamy dalej tą samą drogą, którą przyszliśmy, a więc przez Czarny Staw Gąsienicowy, czujnie pod Małym Kościelcem i do Karczmiska, jak nazywa się znana Wam wszystkim Przełęcz między Kopami. Tutaj możemy nieco popuścić wodze fantazji. Ale uważajcie na muldy i drzewa oraz pochodzących z dołu skiturowców. Nartostrada jest bowiem dwukierunkowa. A kto jeszcze tamtędy nie jechał, może też zdziwić się 90-stopniowymi zakrętami. Nie rozpędzajcie się jednak za bardzo. Narty ściągamy w Kuźnicach.
Jedyne takie Wrota
Kolejną wyrypę zaczynamy w Palenicy Białczańskiej. Chyba że wybraliście wariant z Zawratu do Piątki i przez Szpiglasową Przełęcz trafiliście w rejon Morskiego Oka. W tym przypadku kłaniamy Wam się nisko, bo to naprawdę długa i wymagająca tura. My jednak wysiadamy o poranku z ciepłego samochodu na parkingu i zasuwamy do góry. Droga do Morskiego Oka to trasa bez historii. Wszyscy tu byli, a bywają takie weekendy, że wszyscy są tam właśnie teraz. Jeśli jest śnieg, idziemy na fokach, w kwietniu już raczej asfaltem.
Po dojściu do Morskiego Oka, odbijamy w prawo, żółtym szlakiem w kierunku Dolinki za Mnichem. Planując tę trasę, szczególną uwagę należy zwrócić na zagrożenie lawinowe. Jeśli jest duże, trzeba pójść tzw. zimowym obejściem: przez staw, do Nadspadów i dalej pod Kieszonkowe Turnie, aż do progu Dolinki za Mnichem.
Od szlaku na Szpigalsową Przełęcz (2110 m n.p.m.), skręcamy w lewo. Latem dostrzeżemy tu czerwone znaki, ale teraz nie wszystkie są widoczne. Najpierw jest płasko, mamy więc okazję na podziwianie okolicy i odpoczynek. Idąc w głąb doliny, będzie coraz bardziej stromo. Zaczynamy więc zakosy, by mniej więcej w połowie zarzucić narty na plecy. Dalej wspinamy się już na rakach. Jest stromo i coraz bardziej wąsko.
Na samych Wrotach Chałubińskiego (2022 m n.p.m.) nie ma zbyt dużo miejsca. Trzeba też pilnować sprzętu, by nie zjechał na słowacką stronę. Zjazd najpierw jest stromy i wąski, kto więc nie czuje się jeszcze zbyt dobrze w takich warunkach, niech zastosuje metodę z Zawratu. Najpierw zsuwamy się niżej, a gdy jest już szeroko i pięknie rozpoczynamy długi i malowniczy zjazd.
Ważne przestrogi przed wędrówką
Biorąc pod uwagę różne tatrzańskie warianty, miejcie z tyłu głowy, że wszystkie trzy proponowane trasy nie należą do najłatwiejszych. Wymagają zarówno dobrych umiejętności narciarskich jak i świetnej kondycji, techniki, umiejętności chodzenia w rakach czy posługiwania się czekanem. Jeśli jesteś początkującym skiturowcem, dobrze jeździsz na nartach i chciałbyś ruszyć tymi pięknymi szlakami, postaw na wsparcie przewodnika tatrzańskiego, instruktora narciarstwa wysokogórskiego lub doświadczonego kolegę – ale nie z internetu.
W wysokie góry idź zawsze ze sprawdzonym towarzyszem. Takie gwarancje na pewno daje licencjonowany przewodnik, a nie kolega poznany w sieci, który akurat jedzie w Tatry i ma miejsce w samochodzie. Od tego, z kim ruszysz na Granaty czy Zawrat, zależy Twoje bezpieczeństwo. Zawsze bierz ze sobą Lawinowe ABC (sonda, detektor, łopata) i dbaj o to, by taki sprzęt mieli przy sobie Twoi partnerzy oraz by potrafili się tym sprzętem posługiwać. Masz tylko jedno życie, a góry poczekają.
Trzy wyrypy w statystyce
Zadni Granat (2240 m n.p.m.)
Długość trasy: ok. 16 km
Przewyższenie: 1230 m
Długość zjazdu: 11 km
Zawrat (2159 m n.p.m.)
Długość trasy: 18 km
Przewyższenie: 1140 metrów
Wrota Chałubińskiego (2022 m n.p.m.)
Długość trasy: ok. 7 km
Przewyższenie: 600 metrów
Informacje praktyczne
Dojazd
W Tatry dojeżdżamy zakopianką. Pamiętajmy, że do Kuźnic nie dojedziemy własnym samochodem, który trzeba zostawić na parkingu – najlepiej w okolicach ronda. Miejsce na parkingu na Palenicy Białczańskiej należy rezerwować przez internet. W oba miejsca bez problemu dojedziecie busami.
Autobusy z Krakowa do Zakopanego najlepiej sprawdzać na stronie www.mda.malopolska.pl.
Noclegi
Schronisko Murowaniec
tel. +48 539 537 910
www.murowaniec.com
Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich
tel. 781 055 555
www.piecstawow.pl
Schronisko nad Morskim Okiem
tel. 18 207 76 09, kom. 602 260 757
www.schroniskomorskieoko.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!