Przed oczami mamy ścianę Pale di San Martino. Rośnie ona w oczach z każdym krokiem. Falujące dookoła trawy tworzą bajkowy klimat, bo wydaje się, że prosto z nich wyrastają surowe skały.
Pierwszy raz na Passo Rolle we włoskim Trentino trafiłem w strugach deszczu, jesienią 2010 roku. Skusił mnie widok z pocztówki. Rozległa przełęcz, a tuż za nią piętrzące się skały masywu Pale di San Martino. Nie zobaczyłem wtedy jednak niczego poza mgłą i zamkniętymi hotelami, bo było już po sezonie. Wróciłem tam po trzech latach i ponownie góry skryły się w chmurach.
[middle1]
Dopiero podczas trzeciej wizyty przed oczami wyrósł mi jeden z najpiękniejszych masywów w Dolomitach. Dominuje w nim strzelista iglica Cimon della Pala (3184 m n.p.m.), ale nie jest to najwyższy punkt w okolicy. Osiem metrów wyżej wznosi się Cima di Vezzana. Ściany obu są jednak na tyle strzeliste i masywne, że tak niewielkie różnice w wysokości się zacierają. Jedno jest pewne, trudno tu złapać oddech. Widok nawet z samej przełęczy jest niesamowity, a co dopiero kiedy ruszymy na trekking w cieniu Pale di San Martino.
...
Dołącz do grona naszych prenumeratorów aby przeczytać tekst w całości.
Pozostało 91% tekstu do przeczytania.
Wykup dostępJeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!