Ścianka przede mną ma tylko około 20 metrów wysokości. Wystarczy się wpiąć do stalowej liny i podciągnąć się do góry. Ale mała przewieszka sprawia, że próbuję już chyba dwudziesty raz. Stanąłem tu na dobry kwadrans. Wstrzymuję ruch jak niedoświadczeni turyści na Orlej Perci. A to miała być łatwa via ferrata tuż za polsko-niemiecką granicą.
Wiadomo, że każdy miłośnik via ferrat marzy o Dolomitach. Co jednak robić, gdy w radiu grają „Last Christmas”, a jesień walczy o przetrwanie z pierwszymi oznakami zimy? Bynajmniej nie trzeba ograniczać się do oglądania w telefonie albo na laptopie wspomnień z lata.
[middle1]
Tuż za naszą południowo-zachodnią granicą, niedaleko znanej już w całej Europie kopalni Turów, znajdują się trzy niedługie żelazne drogi, które można zrobić nawet w ciągu jednego, grudniowego dnia. A jak wiadomo od wschodu do zachodu słońca dzieli nas o tej porze roku niecałe osiem godzin. Ruszamy zatem w Góry Żytawskie u naszych zachodnich sąsiadów.
...
Dołącz do grona naszych prenumeratorów aby przeczytać tekst w całości.
Pozostało 94% tekstu do przeczytania.
Wykup dostępJeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie