Żeby dostać się do skalnych pałaców, z których bogowie i boginie zarządzali starożytnym światem, nie trzeba specjalnych umiejętności. Ale o tym, czy staniecie na szczycie Olimpu, i tak zadecyduje kaprys Gromowładnego.
W pogrążonej mroku izbie schroniska rozbrzmiewa komórkowa melodyjka. O rety, już szósta? Wyłączam budzik, zarzucam polar i człapię na korytarz. Pewnie i tak zaraz wrócę pod ciepły koc.
[middle1]
Budzik nastawiłem tylko pro forma. Na zewnątrz powinno lać jak z cebra - tak mówiły prognozy. Pogodziłem się już z myślą, że nie wejdę na najwyższy szczyt Olimpu. Poprzedniego dnia Zeus też nie wpuścił nas do swej skalistej rezydencji.
Ale kiedy wszedłem do jadalni schroniska im. Jososa Apostolidisa i za oknami zobaczyłem bezchmurne niebo, obudziłem się w jednej sekundzie. Otworzyłem drzwi i stałem na progu najwyżej położonego schroniska w tej części świata (2697 m n.p.m.). Po lewej, hen w dole, nad Morzem Egejskim, zaczynało wznosić się krwistoczerwone słońce. Z prawej miałem cel dzisiejszej wyprawy - siedzibę bogów, wystrzeliwującą z kamienno-trawiastych połonin, niczym grzebień na głowie kazuara.
- Zeusie, idę do ciebie! - zakrzyknąłem w duchu i pobiegłem budzić M., moją towarzyszkę podróży.

Z prawej Mitikas, a za nim Stefani widziane ze Skali, zdjęcie Jędrzej Słodkowski
...
Dołącz do grona naszych prenumeratorów aby przeczytać tekst w całości.
Pozostało 92% tekstu do przeczytania.
Wykup dostępJeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie