Reklama

Alpy - Wiemy gdzie jest alpejska Orla Perć

Tomasz Cylka Magazyn Ludzi Gór Na Szczycie

24/05/2023 21:00

Alpy, widok z via ferraty Ramsauer w stronę grupy Koppenkarstein. Zdjęcie Daniel Przewoźny

Nie trzeba jechać do Włoch, żeby zobaczyć Dolomity. Tak pomyślałem, gdy po raz pierwszy zobaczyłem na zdjęciach, jak poprowadzono via ferraty w masywie Dachstein. A gdy już się znalazłem na miejscu, byłem tego pewien 100 proc. Tylko pizzy i gorącego słońca brakowało.

Licznik kilometrów z Poznania nie zostawia żadnych złudzeń. Do Ustrzyk Górnych w sercu Bieszczadów mamy 760 km i ok. 9 godz. jazdy. A do Ramsau am Dachstein w austriackich Alpach niecałe 100 km dalej i podróż dłuższa tylko o godzinę. Tyle wystarczy, żeby znaleźć się w zupełnie innym świecie. Gdzie do kolejki gondolowej nie ma żadnej kolejki, a w cenie wybranych noclegów dostajemy kartę, dzięki której za darmo wjeżdżamy na ponad 2000 m n.p.m. Mało tego, rozpoznawalny w całej Europie żółty wagonik wyniesie nas prawie na sam dach masywu, czyli na 2700 m n.p.m. Jeśli dodam do tego, że na szlakach jest pusto i przyjemnie, to nie ma się nad czym zastanawiać.

[middle1]

Alpy, takich chwil odpoczynku na Ramsauer Klettersteig jest niewiele... Zdjęcie Daniel Przewoźny

Kwatera w Schladmming jak schronisko górskie

Naszą bazą przez tydzień było gospodarstwo agroturystyczne położone powyżej Schladming. Nasza 11-osobowa ekipa miała cały dom dla siebie. Czuliśmy się trochę jak w schronisku górskim, bo w środku była m.in. obszerna kuchnia i jadalnia, a klimatyczne i przytulne pokoje z tarasami i pięknymi widokami na Alpy sprawiały, że czuliśmy jak bohaterowie kolorowych reklam. A wszystko w cenie na pewno niższej niż niejeden apartament w Zakopanem, Białce czy Kościelisku – i piszę to z pełną odpowiedzialnością za słowo. Nocleg w przeliczeniu na jedną osobę kosztował ok. 70 zł. Trudno uwierzyć, prawda?

...