Z Bartkiem Przedwojewskim, czołowym zawodnikiem w biegach górskich rozmawia Paulina Grzesiok.
Umawiamy się na rozmowę telefoniczną, bo Bartek jest akurat na Teneryfie. Ucieka tu na kilka tygodni już od czterech lat, by przygotowywać się do kolejnych sezonów biegowych. Odbiera pogodny, uśmiechnięty (tak, takie rzeczy słychać przez telefon!) i skromny jak to on. Profesjonalny biegacz górski, strażak, Górskie Odkrycie 2017 roku – Bartek Przedwojewski.
W 2017 roku wybrano Cię w plebiscycie Odkryciem Roku. To wtedy nagle zdobyłeś trzy medale mistrzostw Polski (Skyrunning, Długodystansowy Bieg Górski oraz Bieg Anglosaski). To był Twój pierwszy sezon, a pokonałeś liczące się nazwiska w górskim światku biegowym! Skąd zatem pojawił się fenomenalny Bartek Przedwojewski?
Trzeba zacząć od moich lekkoatletycznych korzeni. Swoją karierę sportową rozpoczynałem w klubie Juvenia Głuchołazy. Trenowaliśmy z chłopakami z drużyny w niskiej kategorii wiekowej na dystansie 1000 i 2000 m. Następnie zacząłem biegać na 1500 i 3000, później 2000 m z przeszkodami. Finalnie specjalizowałem się w biegu na 3000 m z przeszkodami. Osiągałem w nich zdecydowanie lepsze wyniki niż w biegach płaskich. W 2014 roku podczas Młodzieżowych Mistrzostw Polski w Inowrocławiu zakończyłem ostatecznie karierę w biegach lekkoatletycznych.
Ale w międzyczasie wywalczyłeś w Mistrzostwach Świata w Biegach Górskich w Albanii szóste miejsce wśród juniorów i drugie miejsce w sztafecie. Skąd zatem ten górski epizod w karierze lekkoatletycznej?
Nie poszło mi podczas Mistrzostw Polski Juniorów, gdzie zająłem piąte miejsce w biegu na 3000 m z przeszkodami. Wówczas znajomi powiedzieli mi, że są eliminacje do Mistrzostw Świata w Biegach Górskich. Wróciłem do domu, do Głuchołaz i zacząłem biegać po górkach, żeby się przygotować. Zakwalifikowałem się z drugiego miejsca i na Mistrzostwach Świata zająłem ostatecznie szóste miejsce.
Wróćmy zatem do 2017 roku i Twoich oszałamiających wyników!
Moją karierę lekkoatletyczną zakończyłem w związku z podjęciem nauki w Szkole Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej. Przez dwa lata byłem skoszarowany w Poznaniu, gdzie starałem się trenować i startować, ale bez większego ładu i składu. Ale zdobyłem między innymi tytuł mistrza Polski w biegu alpejskim i anglosaskim. W Mistrzostwach Świata w Walii zająłem z kolei 24. miejsce. Ale to były głównie starty z marszu, bez solidnego przygotowania i harmonogramu. Po zakończeniu szkoły rozpocząłem pracę w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 9 Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu. W sezonie zimowym 2016/2017 zacząłem mocne przygotowania do startów w biegach górskich. Wiedziałem, że 2017 rok chcę przeznaczyć na sprawdzenie siebie w tej dyscyplinie. Trzeba było ukończyć 12 biegów, by być sklasyfikowanym. Stwierdziłem, że to w zupełności wystarczy, by zweryfikować plan treningowy oraz sprawdzić swoje możliwości. Wtedy zależało mi głównie na tym, by zasmakować tego sportu, poznać innych zawodników, a tym samym sprawdzić swój poziom sportowy. Większość biegów, w których wystartowałem, wygrałem - w tym Mistrzostwa Polski.
Czy zatem rok 2017 był dla Ciebie zaskoczeniem?
Poprzednie lata pokazały mi, że mam sporą szansę na wysokie lokaty w biegach górskich. Kwestią czasu było tylko odpowiednie wyspecjalizowanie się. Przed każdym z nich zmieniałem trochę taktykę przygotowań, by zobaczyć, jakie efekty przynosi dany trening. Później wyciągnąłem bardzo dużo wniosków, które wcieliłem w życie w kolejnym roku.
Sięgnąwszy po swoje w Polsce, w 2018 roku ruszyłeś za granicę.
Miałem już ambicje, by konkurować w międzynarodowych startach. Na początek poszedł start w Zegama Aizkorri w Kraju Basków. To kultowy bieg ze startem i finiszem w miejscowości Zegama, bardzo techniczna i trudna trasa, która przebiega przez cztery najwyższe szczyty tego regionu Hiszpanii. Tak się złożyło, że akurat w 2018 roku zawody te rozpoczynały prestiżowy cykl biegów górskich - Golden Trail World Series (GTWS). Załapałem się zatem na pierwszy z nich i ukończyłem go na trzecim miejscu. W mocnej, międzynarodowej obsadzie zajęcie tak wysokiej lokaty pokazało, że faktycznie jestem dobry.
I to właśnie podczas tego biegu dotarło do Ciebie, w czym jesteś bezkonkurencyjny?
Tak, dopiero tam zauważyłem taką zależność, że biegnąc pod górę, traciłem do innych zawodników. Natomiast biegnąc z górki sporo zyskiwałem. Miałem lekkość zbiegania do tego stopnia, że inni zawodnicy nie byli w stanie utrzymać mojego tempa. I nagle okazało się, czego do tej pory byłem zupełnie nieświadomy, że jestem bardzo dobrym biegaczem w dół. To dzięki zbiegom osiągnąłem wówczas tak dobre miejsce. Dopiero kiedy sobie to uświadomiłem, zacząłem mocniej pracować nad podbiegami. Gdy je wytrenowałem, stałem się bardziej świadomym biegaczem. I w 2020 roku sięgnąłem po wygraną w Golden Trail Championship na Azorach.
Czy te zbiegi to zatem zasługa Twojej lekkoatletycznej kariery?
Biegi z przeszkodami na 3000 m pokazały mi, że jestem silnym zawodnikiem, który dobrze sobie radzi z ciężkimi obciążeniami. Okazało się, że sporty wytrzymałościowe o charakterze siłowym są właśnie dla mnie. Myślę, że z biegów płotkarskich wyniosłem dynamikę oraz wytrzymałość, które niewątpliwie pomagają mi w górach.
Z iloma osobami aktualnie współpracujesz?
Od 2018 roku trenuję pod okiem Andrzeja Orłowskiego. Aby zrobić następny krok w karierze, potrzebowałem osoby, która spojrzy na mój trening z boku i pozwoli mi się lepiej przygotować do zawodów. Poza tym współpracuję z trenerką przygotowania motorycznego – Emilią Sterniuk oraz fizjoterapeutą Thomasem Greschutz.
Jesteś na Teneryfie, gdzie przygotowujesz się na tegoroczny sezon. Jak planujesz swój kalendarz biegowy?
Mój sezon startowy co roku kończy się pod koniec października. Robię sobie wówczas trzy tygodnie wolnego i rozpoczynam roztrenowanie. To również czas, kiedy z moim trenerem analizujemy sezon, który się właśnie skończył. Ustalamy też, starty na przyszły rok. Mniej więcej w listopadzie już wiem, w jakich biegach będę uczestniczyć w kolejnym roku.
Ile startów przewidujesz na ten rok?
Chcę wziąć udział w czterech, może pięciu, biegach do końca sierpnia. Planuję trzy starty w cyklu Golden Trail World Series: Zegama Azkorri w Hiszpanii, Marathon du Mont Blanc i Stranda Fjord Trail Race w Norwegii, ponadto festiwal UTMB na 55 km. Później będę przygotowywać się do biegu finałowego GTWS, czyli 5-dniowego biegu etapowego na Maderze. Możliwe, że w kwietniu wystartuję jeszcze w Szczawnicy lub na Maderze.
Jak zatem wygląda Twój trening, zarówno pod poszczególne starty, jak i w cyklu rocznym?
W okresie zimowym treningi są bardzo podobne do siebie. Skupiam się na startach na dystansie około maratońskim, czyli cztery godziny biegu i przewyższenia około 2000, 3000 m. Szlifuję siłę, wydolność, wytrzymałość siłową. Wiosną zaczynam zmieniać treningi na bardziej specjalistyczne, dostosowane do konkretnych startów. Przed każdymi zawodami trenuję ściśle pod profil trasy, a więc odpowiednio długie podbiegi, zbiegi, nachylenie, itd.
Wiesz, jaka jest obecnie kondycja imprez sportowych w Polsce? Czy wśród licznych zawodów górskich są również te, gdzie ściga się elita?
Ciężko mi powiedzieć, bo od dwóch lat nie startuję w biegach w Polsce. Ale wydaje mi się, że w tej materii niewiele się zmieniło. Niestety, organizatorzy nie mają profesjonalnego podejścia do zawodników, którzy są na wysokim poziomie sportowym. Nie zapewniają noclegów czy dojazdów. Raczej skupiają się na dużej liczbie uczestników i popularności niż elitarności.
W tym momencie utrzymujesz się tylko i wyłącznie z biegania?
Tak, obecnie jestem na dwuletnim urlopie bezpłatnym. Pozostało mi jeszcze półtora roku. W tej chwili utrzymuję się z kontraktów sportowych oraz tego, co wygram w zawodach. Należę do Salomon Team Elite, to 10-osobowy team najmocniejszych zawodników z całego świata. Jestem przez nich finansowany, otrzymuję sprzęt od marki Salomon, który może być w 100 proc. dopasowany do moich potrzeb.
A można połączyć wymagającą pracę zawodowego strażaka z zawodowym biegaczem?
Moja służba trwa 24 godziny, po których mam 48 godzin przerwy. O ile rok 2020 był w pracy bardzo spokojny, ze względu na obostrzenia związane z pandemią, o tyle rok 2021 obfitował w ciężkie akcje. Był bardzo intensywny i nie byłem w stanie sensownie ułożyć sobie treningu. Nie potrafiłem dostosować odpowiedniego obciążenia i nie do końca się regenerowałem ze względu na służbę w trybie 24-godzinnym. Przez całą dobę mieliśmy wiele interwencji - pożary, tragiczne wypadki samochodowe… Po służbie wracałem do domu i zamiast trenować odsypiałem. Kiedy już doszedłem do siebie, ruszałem na trening, potem wracałem na służbę. W końcu podjąłem decyzję o bezpłatnym urlopie. I w tym miejscu pragnę z całego serca podziękować moim przełożonym, którzy mi to umożliwili. To wielka przysługa, za którą jestem bardzo wdzięczny.

Bartek Przedwojewski - najszybszy strażak w górach
fot. Salomon, @jsaragossa, Credit.MartinaValmassoi
Jak na Twoje starty wpłynęła pandemia? Co z motywacją? Planami?
Paradoksalnie 2020 rok był moim najlepszym w życiu. Zimą skupiłem się na treningach, a gdy zaczęła się pandemia, wróciłem do służby. Praca jednak była spokojniejsza. Mogłem swobodnie pogodzić ją z przygotowaniami do Golden Trail Championship na Azorach, które wygrałem. Uważam, że pandemia pozytywnie wpłynęła na większość sportowców. Mogli skoncentrować się na treningach i okresie przygotowawczym, a nie na gonitwie pod konkretne starty i zawody. Wyniki widać było na Igrzyskach Olimpijskich, czy podczas biegów ulicznych. Wydaje mi się, że pandemia trochę uspokoiła rytm sportowców.
Jak starasz się uchronić przed kontuzjami?
Przede wszystkim dobieram odpowiednie obciążenie do moich możliwości w określonym momencie planu treningowego. Staram się dbać o ilość snu i jego jakość, bo to właśnie on jest pierwotną i najważniejszą formą regeneracji. Jem zdrowo, nawadniam się. Wykonuję regularnie ćwiczenia sprawnościowe i dbam o prawidłową kondycję mięśniową. Regularnie odwiedzam również fizjoterapeutę, który kalibruje mój organizm.
Czy ciężko jest złapać balans?
W sporcie zawodowym cały czas właściwie balansuje się na cienkiej linii. Jesteśmy na granicy przeciążenia. Zamiast słuchać swojego organizmu na ostatnim treningu przeciążyłem go i złapałem drobną infekcję. Najważniejsze jest to, by odczytywać sygnały, które daje nam nasze ciało i postępować zgodnie z aktualną dyspozycją.
Czy bieganie to sport dla każdego?
Oczywiście! Ruch to zdrowie i to nie tylko utarty frazes, ale szczera prawda. Do biegania trzeba tylko podejść na spokojnie. Oszacować własne możliwości i trenować według nich.
Bartłomiej Przedwojewski
29 l. Zaczął karierę jako lekkoatleta, ale postawił na biegi górskie. W 2011 r. zdobył z kolegami srebrny medal Mistrzostw Świata Juniorów w Biegach Górskich, a indywidualnie zajął szóste miejsce. W 2018 r. wygrał wyścig Otter African Trail Run w RPA, bijąc rekord trasy niemal o 15 min.
Rodzaje biegów górskich
Alpejski – tylko pod górę, gdzie przewyższenie może się różnić. Nigdy natomiast nie jest ono mniejsze niż 1000 m. Na polskie warunki jest to na przykład bieg ze startem w Karpaczu, a finiszem na Śnieżce.
Anglosaski - liczy do 12 km, ale z podbiegiem i zbiegiem, czyli start i meta w rzeczonym Karpaczu, z zaliczeniem po drodze Śnieżki.
Długodystansowy - do 42 km góra-dół, gdzie przewyższenia wynoszą od 2000 do 3000 m, obfitujący w zróżnicowane trudności techniczne.
Ultra – dystans powyżej maratonu.
Skyrunning - bieganie na dużych wysokościach. Zazwyczaj są to wymagające biegi w trudnym terenie, np. na graniach górskich.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!