Jest późny, sobotni poranek. Przed godziną 11 dla wielu weekend dopiero się rozpoczyna. Tymczasem blisko 800 osób od 13 godzin sumiennie przemierza 70-kilometrową trasę, po drodze zdobywając trzy szczyty należące do Korony Gór Polski. Stojąc na grzbiecie ostatniego z nich, triumfalnie przybijam pieczątkę na dziewiątym punkcie kontrolnym, celebrując to batonem czekoladowym.

Potrójna Korona Śnieżnicka, fot. Paweł Banaszkiewicz
W języku angielskim funkcjonuje taki zgrabny termin - type two fun. Wyjątkowo trafnie określa wszelkie przedsięwzięcia, które z perspektywy czasu klasyfikujemy jako rozrywkę, choć między startem a metą zapewniają prawdziwą huśtawkę emocjonalną.
Jedną z okazji do kolekcjonowania wspomnień i przeżyć, ubarwionych całym wachlarzem emocji, do tego skompresowanych we względnie krótkim przedziale czasu, są marsze długodystansowe pod szyldem Potrójnej Koron......
Dołącz do grona naszych prenumeratorów aby przeczytać tekst w całości.
Pozostało 94% tekstu do przeczytania.
Wykup dostępJeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!