To już 20 lat minęło, od kiedy pierwszy raz pojechałem w Alpy. Wcześniej te widoki znałem jedynie z pocztówek i albumów. Od dwóch dekad staram się tam wracać, kiedy tylko to jest możliwe. I zawsze odkrywam coś nowego.
Tekst Daniel Przewoźny
[middle1]
Pensjonat jest już zarezerwowany, a ekipa dobrana. Pod koniec sierpnia jedziemy do doliny Paznaun, położonej w sercu masywu górskiego Silvretty. Na wyjazd musimy czekać prawie całe wakacje, ale cierpliwość się opłaca. Nawet długa podróż nie jest nam straszna, gdy wiemy, że za kilka godzin zobaczymy alpejskie trzytysięczniki.
Docieramy do położonego na zboczu spokojnego miasteczka Kappl (1258 m n.p.m.), które przez tydzień będzie naszą bazą. Czuję się wspaniale, gdy znów mogę oddychać alpejskim powietrzem i delektować się ciszą. Skromny balkon z widokiem na szczyty wprowadza nas w bardzo dobry nastrój. Nasza 14-osobowa ekipa ma różne cele. Część ruszy na spokojne trekkingi, a część wybierze via ferraty. Razem z moim 14-letnim synem Frankiem, chcemy pokonać jak najwięcej z nich.
Na początek wybieramy spokojną wycieczkę na rozruszanie. Ale tak się rozkręciliśmy, że zrobiła się z tego ponad siedmiogodzinna wyrypa ze schroniskiem Edmund-Graf-Hütte (2375 m n.p.m.) w połowie trasy. Pięknych widoków nie brakowało, a pogoda trafiła się idealna.

Alpy, Tyrol, charakterystyczna piramida Ballunspitze (2671 m n.p.m.). Zdjęcie Adobe Stock
...
Dołącz do grona naszych prenumeratorów aby przeczytać tekst w całości.
Pozostało 90% tekstu do przeczytania.
Wykup dostępJeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie