Reklama

Zimowa wędrówka przez Karpacz: Skalny Stół i zapomniana osada Budniki

A co powiecie na zdobycie mniej uczęszczanego, ale równie malowniczego szczytu w Karkonoszach? Zamiast tłocznej Śnieżki, wybierzcie się na Skalny Stół, który oczaruje Was zapierającymi dech w piersiach widokami i na pewno nie rozczaruje!

 

Zimowe Karkonosze: Wędrówka na skalny stół w cieniu Śnieżki

 

W poszukiwaniu odludnego szlaku na jeden, krótki zimowy dzień, wybieram z dwojgiem kompanów wędrówkę na Skalny Stół. Niby z dala od zatłoczonej w weekendy Śnieżki, a jednak w jej cieniu. 

 

Zielony szlak na przełęcz Okraj startuje właśnie przy dolnej stacji narciarskiego wyciągu w Białym Jarze (710 m n.p.m.). Aż trudno uwierzyć, że kiedyś powyżej pętli autobusowej był tu piękny, gęsty las, przez który chodziło się do wyciągu na Kopę albo na szlak w kierunku Śnieżki. Dzisiaj to otwarta przestrzeń dla amatorów białego szaleństwa. Rozumiem konieczność inwestycji w górach, jeśli chcemy, by narciarze zostawiali pieniądze w Polsce, a nie jeździli do Czech. Ale tamtego lasu naprawdę żal. 

 

Nasza trasa rusza na wschód, w kierunku Wilczej Poręby, kiedyś cichej i zapomnianej nieco dzielnicy Karpacza, która w ostatnich latach też poważnie się rozrasta. Powstają tu luksusowe hotele, rozbudowują się rodzinne pensjonaty. Dopiero za Wilczą Porębą wchodzimy wreszcie do karkonoskiego lasu, by od Szerokiego Mostu (726 m n.p.m.) naprawdę cieszyć się górami.

 

Przez półtorej godziny czeka nas spokojny spacer szeroką drogą, która powoli i mozolnie wznosi się do góry. Idealna trasa na rozgrzanie zastygłych mięśni.

 

 

Niezwykła historia małej osady

 

Pierwszy orientacyjny punkt na trasie to Budniki (850 m n.p.m.), dawna osada na północnym zboczu Kowarskiego Grzbietu. Założyli ją w XVII w. podczas wojny trzydziestoletniej okoliczni mieszkańcy, którzy musieli chronić się w górach. Życie nie było tu łatwe. Zimy okazywały się tak srogie, że gruba pokrywa śnieżna uniemożliwiała nawet odwiedziny w sąsiednim domostwie. Niemal wszystkie karkonoskie przewodniki piszą też o Budnikach w kontekście braku… słońca. Otóż przez 113 dni w roku nie wychodziło ono ponad masyw Grzbietu Kowarskiego. Tym samym mieszkańcy różnych części osady przez średnio dwa miesiące w roku nie mogli cieszyć się promieniami słońca. Wiadomo na przykład, że w działającej tu przed laty gospodzie, nie było go widać od 24 listopada do 18 stycznia.

 

– „Polacy są tak agresywni, a to dlatego, że nie ma słońca, nieomal przez siedem miesięcy w roku, a lato bywa czasem niegorące” – śpiewa Kazik w „Czterech pokojach” z Edytą Bartosiewicz. W Budnikach ten utwór wybrzmiewa jeszcze bardziej wymownie.

 

Tak czy inaczej sudeccy przewodnicy co roku organizują wycieczki do Budnik na pożegnanie i powitanie słońca. Jak się okazuje, nawet z takiej historii można wyciągnąć oryginalny pomysł na wycieczkę.

 

 

A na zakończenie krótkiego postoju w Budnikach dodam, że ich historia skończyła się po drugiej wojnie światowej, gdy prowadzono tu poszukiwania uranu. Tym samym nie było mowy, by ktoś tutaj mieszkał. Kilka lat temu postawiono tu wiatę i oznaczono miejsca, w których znajdowały się domy czy schronisko.

 

Tędy przemycali tytoń

 

Z Budnik idziemy już trochę ostrzej do góry. Jesteśmy na ośnieżonej o tej porze roku Tabaczanej Ścieżce. Skąd ta nazwa? W pierwszej połowie XIX w. przemytnicy szmuglowali z Austrii tytoń. To właśnie oni byli głównymi klientami położonej w osadzie gospody. Po godzinie od wyjścia z Budnik jesteśmy na przełęczy Okraj (1047 m n.p.m.).

 

W normalnych czasach człowiek wszedłby do schroniska, ogrzał się, zjadł gorącą zupę. Ale dzisiaj zostaje tylko kawa z termosu i od razu atak na Czoło.

 

– Nie będziemy czekać na mróz – mobilizują się moi kompani.

 

Podejście jest krótkie, ale ostre. Kilka lat temu graniczący z Czechami niebieski szlak został porządnie wyremontowany. Na niektórych jego leśnych fragmentach ułożono nawet kamienie oraz uschnięte świerkowe pnie. Pojawiło się również kilkadziesiąt przepustów wodnych, dzięki którym nawet po ulewnych deszczach nie ma mowy o małej powodzi. Według większości map Czoło ma 1266 m n.p.m., ale ponoć tak naprawdę jest o dziewięć metrów wyższy. GPS w zegarku raczej skłania się ku mapom.

 

 

Tak pachniała tylko Słoneczna

 

Z Czoła idziemy w miarę równym terenem i po pół godzinie stajemy na Skalnym Stole (1281 m n.p.m.), najwyższym szczycie Kowarskiego Grzbietu. Kto mówił i pisał, że widoki stąd są imponujące, nie kłamał. Na pierwszym planie wyrasta rozległa, zaśnieżona w grudniu Czarna Kopa (1407 m n.p.m.), a za nią wystaje sam czubek Śnieżki (1603 m n.p.m.). Królowa Sudetów, by dostrzec Skalny Stół, musi patrzeć na wschód. A my, gdy obrócimy się do niej plecami zobaczymy między innymi Kotlinę Jeleniogórską, Rudawy Janowickie i niepozorne Góry Kaczawskie. A że Skalny Stół nie jest skalny tylko z nazwy, to gdy nie ma śniegu można przysiąść na jednym z wielu granitów i kontemplować widoki.

 

Na nasz szczyt prowadzi też skrótowy, żółty szlak prosto z Budnik. Ale zimą jest on często nieprzetarty. A gdzieś poniżej między drzewami schowana jest niepozorna Chatka Słoneczna, niedostępne dla turystów schronienie.

 

– „Chatka pachniała pięknie, stare drewno, dym, herbata… Inne karkonoskie chatki, które później miałem okazję wielokrotnie odwiedzać nie miały tego zapachu. Tak pachniała tylko ta jedna. Był to niewielki drewniany domek z piecykiem i stryszkiem do spania” – pisał Zbigniew Piotrowicz, twórca Przeglądu Filmów Górskich w Lądku-Zdroju w swojej książce „Moje pagóry”. Po jej lekturze każdy z westchnieniem cofnie się w czasie.

 

Mógłby człowiek siedzieć tak na Skalnym Stole i patrzeć przed siebie, gdyby nie silny wiatr, wiejący od strony Śnieżki. Prognozy zapowiadały, że może osiągać nawet 80 km/h. A to jeszcze nic. W lutym tego roku, odnotowano na najwyższym szczycie Karkonoszy huragan o prędkości 223 km/h. Śnieżka nazywana jest najbardziej wietrzną górą Europy. Wyliczono, że wieje na niej przez ponad 300 dni w roku. Na odrobinę mniejsze podmuchy trafimy w takie dni na Skalnym Stole.

 

Nie dla nas dzisiaj czeskie knedle

 

Schodzimy teraz dość ostro na Sowią Przełęcz (1160 m n.p.m.), skąd już tylko niecałe dwie godziny na Śnieżkę. Ale by w grudniu zdecydować się na taką opcję, trzeba startować o świcie. Po drodze minęlibyśmy jeszcze urocze czeskie schronisko Jelenka, gdzie podają rewelacyjne knedle. Ale znów rzeczywistość przywołuje nas do porządku. Nie ten czas, nie te okoliczności.

 

Nie pozostaje nam nic innego, jak zejście czarnym szlakiem w stronę Wilczej Poręby. Początek to ostre zakosy, by stracić wysokość, aż wreszcie schodzimy na równinę w cichej i spokojnej dolinie. Przy Szerokim Moście zamykamy pętlę na zielonym szlaku, którym szliśmy rano.

 

Na tym odcinku nie spotykamy już nikogo, a i wcześniej na trasie turystów było niewielu. To utwierdza nas w przekonaniu, że Skalny Stół to był dobry wybór na grudniową wycieczkę. Miejmy nadzieję, że jak tylko słońce znów zawita do Budnik, to i życie w czasie pandemii będzie choć trochę łatwiejsze.

 

Ile metrów ma Śnieżka?

 

  • Pierwszy do jej zmierzenia zabrał się w 1565 r. Krzysztof Schilling, rektor szkoły w Jeleniej Górze. W swoich obliczeniach Schilling zdecydowanie przeszacował jednak wysokość góry. Użyty przez niego instrument matematyczny wykazał, że Śnieżka wznosi się aż na 5500 m n.p.m., więc wyżej niż Mont Blanc. Tę wysokość podawano aż do połowy XVIII wieku.
     
  • W 1760 roku wniesiony na szczyt przez pastora Volkmara z Piechowic barometr wykazał, że między wspomnianymi Piechowicami a wierzchołkiem góry jest 931 metrów różnicy, co z kolei zaniżało jej wysokość o około 300 metrów.
     
  • W 1796 roku za sprawą pomiarów Gersdorfa z Piechowic stwierdzono, że ma ona 1605 m n.p.m., co już niemal idealnie odpowiadało rzeczywistości.
     
  • W XX w. mapy i przewodniki podawały dwie wysokości: 1602 lub 1603 m n.p.m. W 2014 r. czescy geodeci wykorzystali technikę laserową. Śnieżka ma dokładnie 1603 m i 29,6 cm wysokości n.p.m.

 

Informacje praktyczne 

 

Dojazd

Do Karpacza dojedziemy drogą krajową nr 3 od strony Bolkowa. Na rogatkach Jeleniej Góry zjeżdżamy na drogę wojewódzką nr 387 w stronę Karkonoszy.

 

Komunikacją zbiorową z Wrocławia do Karpacza – poza sezonem w dni powszednie – jest jeden bezpośredni kurs (o godz. 14.55, w weekendy dochodzi idealne poranne połączenie o godz. 6.45). W pozostałe dni rano najlepiej jechać pociągiem do Jeleniej Góry, skąd kursują autobusy PKS (rozkład na www.pks.jgora.pl).

 

Noclegi

Schronisko PTTK "Na Przełęczy Okraj"
tel. +48 75 611 20 36
www.schroniskookraj.pl

 

Szlaki

zielony: Karpacz Biały Jar – Budniki – przełęcz Okraj 3 h 30 min ↑ 3 h ↓

niebieski: przełęcz Okraj – Czoło – Skalny Stół – Sowia Przełęcz 1 h 30 min ↑ 1 h 15 min ↓

czarny, zielony: Sowia Przełęcz – Wilcza Poręba – Karpacz Biały Jar 1 h 40 min ↓ 2 h 15 min ↑

 

W wydaniu drukowanym ten artykuł znajdziesz pod tytułem "Królowa patrzy na wschód".

Poniższy tekst ukazał się w wydaniu nr 10/2020

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 02/03/2025 22:21
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do