Położona nad Małym Stawem drewniana Samotnia to dla wielu najpiękniejszy zakątek w Karkonoszach. Dla mnie po Kotle Łomniczki to drugie miejsce na podium, które szczególnie lubię o świecie i o zmierzchu, gdy nie ma tłumów ludzi. Ostatnio było o tym schronisku głośno, bo po ponad 50 latach opuściła to miejsce rodzina Siemaszków i przejęli je nowi dzierżawcy. Zostawiam dyskusję na ten temat na inną okazję. Ale najlepiej niech każdy tu przyjdzie, żeby wyrobić sobie własną opinię. Nie należy wypisywać komentarzy tylko i wyłącznie zza ekranu smartfona lub tabletu.
Położona nad Małym Stawem drewniana Samotnia to dla wielu najpiękniejszy zakątek w Karkonoszach. Dla mnie po Kotle Łomniczki to drugie miejsce na podium, które szczególnie lubię o świecie i o zmierzchu, gdy nie ma tłumów ludzi. Ostatnio było o tym schronisku głośno, bo po ponad 50 latach opuściła to miejsce rodzina Siemaszków i przejęli je nowi dzierżawcy. Zostawiam dyskusję na ten temat na inną okazję. Ale najlepiej niech każdy tu przyjdzie, żeby wyrobić sobie własną opinię. Nie należy wypisywać komentarzy tylko i wyłącznie zza ekranu smartfona lub tabletu.
Przeczytaj nowe e-wydanie Magazynu Na Szczycie
Ruszamy ok. godz. 8. Przed nami 10 godzin wędrówki i wyścig z deszczem, który ma zacząć padać późnym popołudniem. Najpierw schodzimy na Polanę (1067 m n.p.m.), by z niej podejść na Słonecznik (1423 m n.p.m.). Tym razem wybieramy szlak zielony, a nie popularniejszy żółty przez Pielgrzymy. Ten jest jednak bardzo często zamykany, albo ze względu na ochronę przyrody albo zagrożenie lawinowe. Dodam tylko, że lawina schodzi tutaj również w trzeciej części u Gortycha, a życie traci ktoś bardzo w tych górach ważny.
Krótka sesja na Słoneczniku i ruszamy widokowym szlakiem nad Kotłem Wielkiego Stawu. Tu znów znajdują się ruiny schroniska – tym razem im. Księcia Henryka (1415 m n.p.m.). Nasz autor wspomina o nim w pierwszej części cyklu (ale nie jest to tytułowe „Schronisko, które przestało istnieć”). Ten obiekt spłonął w tajemniczych okolicznościach w nocy z 9 na 10 października 1946 roku. Wielu turystów zatrzymuje się w tym miejscu, bo naprzeciwko ruin leży atrakcyjny punkt widokowy. Rzadko kto spogląda w tym miejscu na stery kamieni.
Idziemy teraz pół godziny w stronę Śnieżki, by przed Spaloną Strażnicą (1430 m n.p.m.) skręcić na czeską stronę Karkonoszy. Za żółtymi znakami docieramy do dużego budynku schroniska, a raczej luksusowego hotelu, Luční bouda (1413 m n.p.m.). Gdy wejdziecie tam, by skorzystać na parterze z darmowej toalety, traficie na przykład na gości w szlafrokach, zmierzających do sauny. Zadziwiające może być spotkanie umorusanych turystów z miłośnikami luksusu. Obiekt słynie też z najwyżej położonego w Europie Środkowej browaru.
Arctic Crest™ Hybrid Full Zip Jesienią 2024 roku Columbia wprowadziła na rynek technologię Omni-Heat™ Arctic. Czerpiąc inspirację z naturalnych zdolności adaptacyjnych niedźwiedzi polarnych, technologia ta wykorzystuje biomimikrę, aby zapewnić wyjątkowe ciepło wzmocnione energią słoneczną. Tej jesieni rozszerzamy ofertę o kurtkę Arctic Crest™ Hybrid Full Zip, dostępną w wersji damskiej i męskiej, która łączy w sobie ciepło pochłaniane przez słońce z elastycznymi strefami zapewniającymi swobodę ruchów. Kurtka jest kompatybilna z systemem Interchange i można ją kompresować. Jest idealnym rozwiązaniem do noszenia samodzielnie lub jako element warstwowego ubioru. Cena: 699,99 zł
- „Dla tych, którzy lubią eksperymentować, produkujemy kilka rodzajów piwa Paroháč. Możesz spróbować nie tylko klasycznego jasnego lub półciemnego lagera, ale także ciemnego lub pszenicznego specjalnego piwa górnej fermentacji” – reklamują się gospodarze. Do gotowania używają wody ze źródła Białej Łaby. Od 2012 roku browar znajduje się na terenie dawnej winiarni, którą zdobi zabytkowy fresk z 1940 roku.
Jest godzina 11, więc piwo odpuszczamy. Skręcamy teraz na zachód, wybierając czerwony szlak w stronę góry Krakonoš (1422 m n.p.m.). Tę trasę polecił nam znany górski fotograf Karol Nienartowicz.
- To jeden z moich ulubionych widoków w Karkonoszach, który przypomina mi stepy afrykańskie albo patagońskie – opowiada fotograf. – Najpierw idziemy po płaskim terenie wśród traw Bilej louki, nad którymi z tyłu góruje skalista piramida Śnieżki. Gdy staniemy na punkcie widokowym Krakonoša, przekonamy się, dlaczego znajdujące się obok Kozie Grzbiety, są tak wyjątkowym miejscem. To długi grzbiet, który ma charakter ostrej skalnej grani, podobnej do tatrzańskich. Dlatego jest absolutnym unikatem w całych Sudetach. Tak naprawdę to jedyne takie miejsce w okolicy. Ostra linia Koziego Grzbietu w porównaniu do wypłaszczonej wierzchowiny Karkonoszy wygląda niesamowicie – opowiada Nienartowicz.
Columbia Arctic Crest™ Down Hooded Jacket Kurtka puchowa Columbia Arctic Crest™ Down Hooded Jacket, dostępna w wersji damskiej i męskiej, to zaawansowany model stworzony z myślą o maksymalnej ochronie przed zimnem. Dzięki technologii Omni-HEAT™ Arctic kurtka utrzymuje ciepło wewnątrz. Technologia Omni-SHIELD™ zapewnia zaawansowaną odporność na zabrudzenia i wodę, co sprawia, że jest idealna na trudne warunki pogodowe. Wypełnienie z puchu gęsiego o sprężystości 700 (certyfikat RDS), oferuje doskonałą izolację termiczną. Kurtka jest również pakowna, co ułatwia jej przechowywanie i transport. Cena: 1449,99 zł
Z Kozich Grzbietów (1400 m n.p.m., Kozí hřbety) rozpoczynamy długie zejście do Szpindlerowego Młyna (Špindlerův Mlýn). Początek jest bardzo ostry i widokowy, zabezpieczony na niektórych fragmentach drabikami oraz łańcuchami. Ale spokojnie, szlak prowadzi zboczem, a nie grzbietem. Jeśli będziemy ostrożni, jest naprawdę bezpiecznie. Idziemy teraz tzw. Starą Drogą Buchara (Stará Bucharova cesta), nazwaną na cześć Jana Buchara, jednego z inicjatorów czeskiej turystyki pieszej i narciarskiej w Karkonoszach na przełomie XIX i XX wieku. Naprawdę to dziś jeden najbardziej emocjonujących fragmentów szlaku.
Schodzimy do lasu i przez część miasteczka (Svatý Petr) dochodzimy do Szpindlerowego Młyna (ok. 720 m n.p.m.). Jesienią to ciche i spokojne miasteczko. Zimą staje się chyba największym ośrodkiem narciarskich w Czechach.
Jest ok. godz. 14.30, gdy zmieniamy kolor szlaku na niebieski i rozpoczynamy podejście na Klínové boudy (ok. 1280 m n.p.m.). Nie będę tej trasy szczegółowo opisywał, bo zrobił to już na łamach „Na Szczycie” sam Sławek Gortych.
Przyznam się Wam tylko, że nie podzielam zachwytu pisarza. Najpierw idziemy szeroką ścieżką pod wyciągami, potem wchodzimy do lasu wędrując zboczem góry Stoh, by zakosami wyjść na polanę. Może dlatego jestem sceptyczny, bo mieliśmy pecha. Zgodnie z prognozami po południu zepsuła się pogoda. Naszły ciemne chmury, zrobiło się bardzo zimno. Na szczęście na Klínovce wybudowano osłoniętą w 100 procentach wiatę, do której wchodzi się przez drzwi, a widoki podziwia przez dużą szybę. Ale przed godz. 17 widoków nie ma już żadnych – jedynie mgła, chmury i deszcz. Teraz już nie pada, tylko leje.
Jak sobie jeszcze uświadomimy, że w pobliżu doszło do morderstwa w drugiej części cyklu („Schronisko, które przetwało”), a w osadzie Klínové boudy ukrywali się naprawdę źli ludzie, to znów człowiek nerwowo rozgląda się wokół siebie. Gdy w pewnym momencie Magda została trochę z tyłu i we mgle nie było jej widać, możecie sobie wyobrazić, jakie myśli przychodzą do głowy.
Ostatnie dwie godziny do Samotni to bieg w ulewie z chlupoczącą wodą w butach. Po czeskiej stronie szeroka bita ścieżka (odcinek Chalupa Na Rozcestí - Luční bouda) i wracamy na bruk po polskiej stronie. Jak dobrze wejść do ciepłego schroniska. Wyścig z deszczem przegraliśmy, na szczęście buty trafiają do suszarni. Rano są ciepłe i można je znów założyć.
Każdy ma swój sposób na pokonanie górskiego szlaku. Naszym absolutnym minimum w jesienny dzień był t-shirt, bluza powerstrech, bluza polarowa oraz kurtka przeciwdeszczowa. Do tego spodnie, a całość uzupełniała czapka i dwie pary zapasowych skarpet. Jeśli chodzi o buty polecamy podejsciówki, ale Karkonosze są zdradliwymi górami. Na późną jesień i wczesną wiosnę, by o zimie już nie wspominać, na pewno przydadzą się wyższe buty za kostkę. Sprawdzajcie też prognozy pogody. Zimą konieczne będą też raczki, a w najtrudniejsze dni – np. na Śnieżkę – nieodzowne okażą się raki, które raczej kojarzą się z Tatrami czy Alpami.
Columbia Peakfreak Rush™ Mid Outdry™ Columbia Peakfreak Rush™ Mid Outdry™ to niezawodne buty trekkingowe, które łączą ochronę, amortyzację i stabilność w terenie. Cholewka, wykonana w technologii OutDry™, jest całkowicie wodoodporna i jednocześnie oddychająca, a NAVIC FIT SYSTEM™ zapewnia naturalne dopasowanie śródstopia oraz pewne trzymanie stopy. Wzmocnienia na pięcie i czubku podnoszą trwałość i odporność na uszkodzenia podczas wędrówek w trudnym terenie. Za amortyzację odpowiada podeszwa środkowa TECHLITE+™ z systemem Omni-Max™ Plus, która redukuje wstrząsy i odciąża stopę dzięki specjalnym kopułom w okolicy pięty i śródstopia. Dostępne w wersji damskiej i męskiej. Cena: 599,99 zł
Dzięki naszemu partnerowi – marce Columbia – mieliśmy na sobie m.in.:
tel. 695 590 826
e-mail: [email protected]
www.strzechaakademicka.pl
cena: od 140 zł (wszystkie pokoje z łazienkami i pościelą)
tel./whatsapp +48 455 501 958 (dostępny codziennie od 8 do 19)
e-mail: [email protected]
www.schroniskosamotnia.com
cena: od 130 zł/os.
Nasz projekt nie udałby się bez wsparcia Partnerów:
Szklarska Poręba: Partner Projektu
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie