Reklama

Ola Owsiak i Andrzej Bargiel zachęcają do ruszenia z kanapy

Nawet jeśli Twoim wakacyjnym celem nie jest Mount Blanc, a jedynie beskidzkie czy tatrzańskie szlaki, warto przygotować organizm do górskich aktywności. Pomoże to uniknąć bólu i kontuzji, a tym samym będzie czerpać prawdziwą radość z przemierzania kolejnych kilometrów.

 

Powiedzmy sobie wprost – prowadząc siedzący tryb życia, możemy wstać z kanapy i iść w góry. Ale może właśnie, gdy raz to zrobisz, przekonasz się, że nie warto? Każde wejście pod górę okupione zadyszką na poziomie walki o życie, przy zejściu natomiast ból kolan tak duży, że zastanawiasz się, czy właściwie uda Ci się dobrnąć do końca szlaku. Po powrocie biegniesz do fizjoterapeuty, by ogarnął to, co na własne życzenie sobie narobiłeś.

[middle1]

 

Jeśli na co dzień jesteśmy aktywni, uprawiamy sport, nie mamy dolegliwości bólowych, to trekkingi o niskim czy średnim stopniu zaawansowania w Beskidach czy Sudetach, nie stanowią problemu. W takim wypadku dopiero bardziej ambitne cele będą wymagały od nas odpowiednio dobranego przygotowania. Jeśli natomiast prowadzisz siedzący tryb życia, a uprawianie sportu to ostatnie co robisz, ten tekst jest zdecydowanie dla Ciebie.

 

Zwichnięcia, skręcenia, złamania

 

Co się może zdarzyć, jeśli ominiemy całą tę szumnie ogłaszaną akcję z przygotowaniami i prosto z przysłowiowej kanapy ruszymy na szlak?

 

– Pierwszą rzeczą, na jaką się narażamy, są doraźne kontuzje. Gdy dopiero co wstaliśmy z kanapy, jesteśmy nieprzygotowani zarówno mięśniowo, jak i wydolnościowo, o wiele łatwiej będzie nam np. o zwichnięcia – przekonuje trenerka personalna, Ola Owsiak, i dodaje: – Jeśli idziemy tylko na spacer w mieście, to pół biedy. Natomiast jeśli pójdziemy w góry i zaczyna nas boleć kolano, cała noga sztywnieje, a my jesteśmy gdzieś wysoko, to mamy duży problem. I najczęściej dzwonimy wtedy po TOPR czy GOPR. Delikatny ból kolan czy lędźwi na nizinach, może stać się ogromnym problemem w górach.

 

Zwichnięcia, skręcenia czy nawet złamania, do tego ból kolan czy pleców, to tylko niektóre z rzeczy, na które sami narażamy swoje ciało brakiem odpowiedniego przygotowania. Oczywiście, gdy trenujemy i jesteśmy wysportowani, również możemy złapać kontuzję. Jednak chodzi o minimalizowanie tego ryzyka oraz czerpanie jak największej przyjemności z górskich trekkingów.

 

– Człowiek nie jest przystosowany do tego, żeby siedzieć przez bardzo wiele godzin każdego dnia. Zastały organizm sprawia, że po jakimś czasie zakres ruchu w stawach jest ograniczony, a niektóre mięśnie przestają poprawnie działać. W naszym ciele powstaje olbrzymi dysbalans. Ten siedzący tryb życia powoduje, że nasze stawy są obciążone nierównomiernie, a to prowadzi do dolegliwości bólowych, takich jak m.in. ból łokcia, kolan czy lędźwi – wymienia trenerka.

 

Sposobem na to jest zmiana nawyków. Każda aktywność, nawet zwykły spacer, jest lepsza niż żadna.

 

– Warto się ruszać, bo ruch to zdrowie, radość, lepsze samopoczucie, energia na cały dzień. Wielu osobom bieganie czy inne ćwiczenia kojarzą się ze zmęczeniem, zadyszką itd. A w rzeczywistości wcale nie musi tak być, jeśli mądrze poprowadzimy trening i zaczniemy z odpowiedniego dla siebie poziomu. Jak się już przekonamy do wysiłku, zobaczymy wiele pozytywów, które przynosi. Będziemy zdrowsi, poprawimy swoją kondycję, a w konsekwencji, gdy pojedziemy na urlop możemy robić fajne rzeczy, eksplorować, przemierzać przeróżne szlaki i czerpać z tego więcej przyjemności – podkreśla zalety Andrzej Bargiel, który na nartach zjechał z K2.

 

Po pierwsze – rusz się!

 

Ale jak w tych wszystkich codziennych obowiązkach znaleźć czas na sport? Nasza rozmówczyni podpowiada metodę małych kroków.

 

– Spacer jest znakomitą aktywnością dla osób początkujących. Np. zakładamy, że dwa razy w tygodniu po powrocie z pracy pójdziemy pomaszerować. Albo że każdego dnia poświęcimy 15 minut, żeby się przejść. Tym sposobem wyrabiamy w sobie nawyk. A zazwyczaj jeden dobry nawyk, pociąga za sobą kolejne – przekonuje Owsiak.

 

Każdy potrzebuje innego czasu, by wpaść w treningowy rytm i załapać bakcyla. Ważne jest, aby cele, które sobie stawiamy były dla nas realne do wykonania.

 

– Dbajmy o to, żeby tą aktywność wplatać w życie w mądry sposób. Bez popadania w skrajności. Niekoniecznie dobry jest sposób, by wstać z kanapy i zabierać się za realizację bardzo ambitnego planu treningowego – mówi Ola. – Jestem przeciwnikiem takich zero-jedynkowych rozwiązań – albo ćwiczę zgodnie z planem, albo odpuszczam, bo to nie ma sensu, skoro dwa razy nie zrobiłam treningu. Podobnie w sytuacji, gdy nie dajemy już rady, ale dalej robimy treningi zgodnie z planem. Może to nam przynieść więcej szkody niż pożytku.

 

Lepiej zatem zaplanować niedużą rzecz na początek, ale taką, którą rzeczywiście zrealizujemy. Chodzi o to, by małymi krokami wyrabiać w sobie nawyk aktywnego trybu życia. A później dokładać do układanki kolejne elementy.

 

...

Płatny dostęp do treści

Dołącz do grona naszych prenumeratorów aby przeczytać tekst w całości.

Pozostało 73% tekstu do przeczytania.

Wykup dostęp

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 02/08/2024 19:00
Reklama

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do