Charakterystyczna biała okładka z sympatyczną sarenką. Za moich czasów lektura obowiązkowa w szkole podstawowej. Przyznam się, że wzruszała mnie historia małej, osieroconej sarenki, którą zaopiekowały się dzieci gajowego Kluski!
Nie wiedziałam jednak, że Rogaś urodził się na zboczu Radziejowej w Beskidzie Sądeckim, a Maria Kownacka napisała swoją opowieść w 1957 roku w leśniczówce w Rytrze. Do niedawna nie wiedziałam nawet, że Rogasiowa Dolina Roztoki istnieje naprawdę.
Teraz zabieram Was na wycieczkę. Główną atrakcją jest Rogasiowy Szlak, ścieżka dydaktyczno-przyrodnicza w Popradzkim Parku Krajobrazowym. Zaplanowałam całodniową wędrówkę dla osób z dobrą kondycją – to 35 km – ze startem i metą w Piwnicznej-Zdroju. Na trasie będzie piękna Niemcowa i widok na Radziejową. Choć tym razem na najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego nie wejdziemy.
Startujmy przy stacji kolejowej w Piwnicznej-Zdroju. Żółty szlak przechodzi obok rynku, skręca w drugą uliczkę w prawo i najpierw asfaltową drogą, a później po betonowych płytach podchodzimy do góry. Szybko opuszczamy uzdrowiskową miejscowość i z widokiem na łąki i pagórki podchodzimy do góry.
Gdy dotrzemy do osiedla Bziniaki, polecam wybrać zimowy wariant – ja nie przepadam za betonem i asfaltem. Wolę las, kamienie pod nogami i przeskakiwanie przez strumyki. Gdy wracamy na żółty szlak letni, mijamy jeszcze drewniany kierunkowskaz z napisem Jackowa Pościel. Brzmi intrygująco, ale zajrzymy tam w drodze powrotnej. Warto się zatrzymać przy kapliczce pod Trześniowym Groniem. Jesteśmy bowiem na pięknej, widokowej polanie. Właśnie taki Beskid Sądecki mnie oczarował. Po 6 km wędrówki docieramy do Niemcowej.
Niestety, nie ma już kultowej chatki pod Niemcową. Nie zdążyłam jej odwiedzić. Od pięciu lat na szlakowskazie widnieje informacja, że chatka jest całkowicie nieczynna. Była to jedna z najstarszych chatek studenckich w Polsce - następnie trafiła w prywatne ręce. Opisywana jest przez tych, co tam bywali, jako barwne i klimatyczne miejsce.
Krótki odpoczynek i ruszamy dalej czerwonym szlakiem. Stąd na Wielki Rogacz już tylko 3 km. Jeśli rzeczywiście chcecie zdobyć ten szczyt, to od szlaku trzeba jeszcze podejść około 300 metrów nieoznakowaną ścieżką. Jest tabliczka z nazwą i wysokością – 1182 m n.p.m. Widoków brak, bo sam wierzchołek jest zarośnięty. Wracamy zatem i prawie idziemy na Radziejową (1262 m n.p.m.), ale tuż przed stromym podejściem rezygnujemy.
Na ścieżkę edukacyjno-przyrodniczą wkraczamy za przełęczą Żłobki (1104 m n.p.m.). Nie ma tu żadnego kierunkowskazu, a ścieżka poprowadzona przez ogołocone z drzew zbocze, na pierwszy rzut oka nie jest zachęcająca. Wkraczamy niczym do tajemniczego ogrodu. Najpierw mijamy żółty szlak rowerowy i kawałek dalej skręcamy w prawo. Ku zdziwieniu całej reszty turystów, my nie kierujemy się na najwyższy szczyt i wieżę widokową.
Początek odstrasza, ale uwierzcie mi, że warto iść dalej. Trawersujemy zbocza Radziejowej i po około 300 metrach na drzewie po prawej stronie pojawia się pierwszy znaczek - kwadrat złożony z dwóch trójkątów białego i zielonego. Jesteśmy we właściwym miejscu. Idę i wzdycham głęboko, bo widoki niesamowite. Dość szybko szeroka droga zmienia się w jednoosobową ścieżkę, a my wkraczamy do dzikiego i pustego lasu. Pustego, bo oprócz nas nie ma innych turystów. Choć jak się domyślam, Rogasiów tu nie brakuje.
Po drodze czeka nas jeszcze jedno miejsce, gdzie trzeba zachować czujność. Znowu wycięto cały las na stoku. Znaczków i ścieżki nie widać. W tym miejscu trzeba przetrawersować zbocze, łagodnie schodząc w dół. Na końcu tego przygnębiającego miejsca jest tablica informacyjna i bardzo zniszczony kierunkowskaz Rogasiowy szlak.
Przed nami jedna z wielu perełek tego szlaku – Rezerwat Przyrody Baniska, wędrujemy jego granicami. Po lewej ręce rezerwat, po prawej las naznaczony działalnością człowieka. Wąska ścieżka pnie się raz w górę, raz sprowadza w dół. Co jakiś czas pojawiają się widoki, ale to co najpiękniejsze jest tuż obok. Las pierwotny, z licznymi starymi drzewami, których wiek sięga od 90 do 180 lat. To obszar ochrony ścisłej utworzony w 1916 roku przez hrabiego Adama Stadnickiego. Gatunkiem dominującym jest buk zwyczajny.
Można tu spotkać dziki, sarny, jelenie, bywają wilki i rysie, a trafił się tu i niedźwiedź. Trudno się dziwić. Jest tu tak cicho, spokojnie i pusto, że doprawdy gdyby miało się kiedyś spełnić moje marzenie o zobaczeniu wilka w naturze, to może właśnie tutaj. Po drodze osiągamy Jaworzyny (1068 m n.p.m.) i wkraczamy na Teodorówkę. Ten odcinek przygotowany został specjalnie dla niepełnosprawnego syna hrabiego. Chłopak poruszał się za pomocą pojazdu jednokonnego, a dzięki Teodorówce mógł dotrzeć na 1100 m n.p.m. i podziwiać dziki las. Wąską ścieżką schodzimy teraz do Rozdroża Mićkowskiego.
Wariantów dalszej drogi jest tu kilka. Polecam kierować się w lewo do Roztoki Wielkiej. Przyjemna ścieżka najpierw delikatnie prowadzi w dół i trawersuje zbocze, później dość stromo schodzi w kierunku szerokiej drogi. Gdy zrobi się stromo i dojdziemy do szerokiej drogi z Rytra, warto jeszcze na kilkaset metrów skręcić w lewo, zanim zejdziemy do cywilizacji. Kierunkowskaz Rogasiowy szlak tym razem zaprowadzi wprost do Popielcowej Chatki.
Sama chatka jest zamknięta, ale tuż obok znajdujemy miejsce po ognisku i drewniane pieńki, a za domkiem nawet stół i ławy. Drewniana chatka została zbudowana z okrąglaków jodłowych, jako schronienie dla robotników leśnych. Nazwa zaś pochodzi od lokatorów – najsympatyczniejszym mieszkańcem jest popielica, gryzoń który gustuje szczególnie w nasionach, owocach leśnych i owadach.
Kolejny etap jest dość prosty – szeroka wygodna droga, najpierw leśna, a później asfaltowa, która doprowadzi nas do Rytra i Ryterskiego Raju. Mijamy Stary Kamieniołom, czyli stanowisko ochronne płazów i gadów, odbicie niebieskiego szlaku na Radziejową, parking i źródełko, w którym uzupełniamy wodę. Teraz czas wrócić do Piwnicznej. Ale nie komunikacją, tylko przez góry.
Na szlak oznakowany białym i zielonym paskiem trafimy, idąc asfaltową drogą do Rytra. Z radością witam szlaban, znak zakazu wjazdu i mimo że nadal wędrujemy szeroką, teraz już szutrową drogą, to jest znacznie przyjemniej. Jeszcze dwa i pół kilometra i skręcamy dwa razy w lewo, przeskakujemy przez potok i nasza szeroka, niemal równa trasa gwałtownie podrywa się do góry. Wracamy na Niemcową i czeka nas kilkaset metrów podejścia. Na tym odcinku trzeba zachować czujność. By się nie zgubić, pomógł nam „Przewodnik po Beskidzie Sądeckim” Bogdana Mościckiego.
Najpierw szlak prowadzi do opuszczonego gospodarstwa na polanie Kiczora. Do 2012 roku mieszkał tu i pracował Witold Buczek, znana w okolicy postać. Zmarł w wieku 98 lat. Mimo upływu lat na polanie wciąż stoją maszyny rolnicze, sprzęt gospodarczy, ale oznakowanie ścieżki gdzieś zniknęło. I tu kluczowy był opis – „szlak obchodzi gospodarstwo od zachodu i znowu wspina się do góry”. 300 metrów od polany, jest rozgałęzienie i teraz należy iść w lewo.
Znaczki są mniej lub lepiej widoczne, ale jednoosobowa ścieżka cały czas prowadzi nas w górę. Gdy wąski szlak dotrze do szerokiej i wygodnej trasy to znak, że jesteśmy już blisko. Ważne, by w tym miejscu znowu skręcić w lewo. Mijamy szlaban, wychodzimy na polanę i kilkadziesiąt metrów przed nami jest czerwony szlak, którym wędrowaliśmy rano w kierunku Wielkiego Rogacza i Radziejowej.
Pamiętacie kierunkowskaz Jackowa Pościel? Na koniec skręcamy dowiedzieć się, o co chodzi. Najpierw upamiętniono w tym miejscu Jacka Durlaka, mieszkańca Piwnicznej-Zdroju i beskidzkiego przewodnika, który wielokrotnie wędrował tą trasą, niosąc prowiant mieszkającej samotnie pod Kordowcem babci Nowakowej. 1 marca 2004 roku w drodze powrotnej zasłabł i zmarł. Koleżanki i koledzy z PTTK postawili w tym miejscu tablicę. Natomiast na pobliskiej polanie pojawiły się kolejne tablice upamiętniające osoby związane z Beskidem Sądeckim, które zginęły w górach na całym świecie. Co roku na zakończenie sezonu turystycznego odbywają się tu okolicznościowe spotkania. Gdyby nie kierunkowskaz nigdy bym tu nie trafiła.
Beskid Sądecki od roku nie przestaje mnie zadziwiać. Trochę żal, że tak późno tu trafiłam. Ale w ciągu ostatniego roku odwiedziłam ten teren już cztery razy. I na pewno jeszcze tu wrócę.
Z Krakowa do Piwnicznej-Zdroju jedziemy najpierw autostradą A4. W Brzesku skręcamy na drogę krajową nr 75, a w Nowym Sączu na drogę nr 87. Można też dojechać pociągiem: bezpośrednio połączeniem pospiesznym lub przyspieszonym, bądź regionalnym – z przesiadką w Tarnowie.
ul. Leśna 2, Piwniczna Zdrój
tel. 48 605 152 045, 793 703 345
www.piwniczna-kwatery.pl
Tekst ukazał się w wydaniu nr 9 (19)/2021
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie