Reklama

Beata Choma

Z Beatą Chomą, polską zawodniczką uprawiającą sport balonowy, rozmawia Kuba Terakowski.

 

Wyłącznie latasz nad górami, czy czasem także po nich chodzisz?

Jeżeli chodzę, to tylko turystycznie, więc nie mam się czym specjalnie pochwalić. Znacznie więcej osiągnęłam w powietrzu. Balony są tak absorbujące, że trudno znaleźć czas na inną aktywność. Natomiast latam nie tylko nad górami, niziny są mi równie bliskie.

 

A które góry widziałaś z góry?

W Polsce Sudety, Beskid Niski, Pogórze Przemyskie, a także Bieszczady, lecz w bezpiecznej odległości od granicy, bo jej przekroczenie i lądowanie na Ukrainie grozi przykrymi konsekwencjami. A balonem nie da się sterować, kierunek lotu zależy od wiatru, więc mocniejszy podmuch z zachodu mógłby napytać nam biedy. Natomiast zagranicą widziałam z góry Alpy, Ghaty Zachodnie w Indiach oraz Góry Tajwańskie.

 

W balonie „nie urywa głowy”

 

Czy nad górami lata się inaczej niż nad nizinami?

O tyle inaczej, że w górach ukształtowanie powierzchni ma duży wpływ na kierunki wiatru. Tymczasem balon leci tam, gdzie go niesie wiatr, z tą samą prędkością i w tym samym kierunku. Poza tym wraz z upływem czasu lotu oraz ze zmianą wysokości, kierunek i siła wiatru mogą być różne. Parametry te zależą między innymi od ukształtowania powierzchni i układów barycznych. Tereny górzyste czy lasy spowalniają ruch powietrza lub zmieniają jego kierunek.

 

Dla takich widoków warto uprawiać ten sport, Alpy Salzburskie, styczeń 2014 r.,
fot. Beata Choma

 

Jaka jest optymalna prędkość wiatru?

Balonem można wystartować, gdy wiatr przy ziemi nie przekracza sześciu metrów na sekundę. Przy lądowaniu również nie powinien być mocniejszy. Natomiast podczas lotu prędkość wiatru nie jest utrudnieniem, a wręcz przeciwnie - im mocniej wieje, tym większy dystans można pokonać. Oczywiście przy wysokich, długich przelotach nad górami, lepiej gdy wieje szybciej; a przy niskich, widokowych - wolniej. Najgorzej, gdy nie wieje w ogóle, bo wtedy balon stoi w miejscu. Dlatego planując przelot zawsze czekamy na właściwą pogodę.

 

Huragan nie byłby przeszkodą?

Z nim nie stanęłabym w szranki. Przy wchodzeniu w warstwę o znacznej różnicy prędkości napotykamy zawirowania, które dla balonu mogą okazać się niebezpieczne.

 

To wrażenia muszą być ekstremalne...

Bynajmniej, gdyż po wejściu w strugę balon nabiera prędkości wiatru, więc względem powietrza zawsze stoimy. W balonie w ogóle nie czuje się wiatru, nie "urywa głowy" i nie "gwiżdże w uszach". Nie czuje się przemieszczania, a raczej jakbyśmy byli zawieszeni w przestworzach. Tylko ziemia przesuwająca się pod stopami świadczy o ruchu.

 

I koszem wiatr nie miota?

Nic, a nic. Nie sposób z niego wypaść.
 

Pierwszy polski przelot na dłuższy dystans nad Alpami balonem na ogrzane powietrze, Wysokie Taury, styczeń 2010 r.,
fot. Beata Choma

 

Zimą pogoda jest stabilniejsza

 

Jaka jest tam temperatura?

Teoretycznie, suche powietrze ochładza się o stopień na każde 100 metrów w pionie. W balonie jednak nie odczuwa się tego tak bardzo, gdyż palnik ogrzewa też załogę. Nawet bardzo wysoko, przy minus 20, mróz nie dokucza w ogóle. Tym bardziej, że wiatr nie wychładza, bo go nie czujemy. Zazwyczaj więc odczucie zimna jest wyraźniejsze na ziemi niż w powietrzu, a mróz na starcie to norma, gdyż wszystkie długodystansowe loty organizowałam zimą.

 

Dlaczego?

Bo nie ma wtedy termiki, czyli pionowych ruchów powietrza, których unikamy. Do dyspozycji na lot mamy cały dzień. Poza tym pogoda jest stabilniejsza, burze zimą zdarzają się sporadycznie. Latem z powodu termiki możemy latać tylko wczesnym rankiem oraz tuż przed zachodem słońca.

 

Nie ubierasz się na sam przelot jakoś specjalnie?

Nie, zawsze zakładam tylko mocne, terenowe buty, bo nigdy nie wiem, w jakim miejscu wyląduję. Na każdy lot zabieram czapkę, która chroni przed... ciepłem od palnika. Tylko w zimie zabezpiecza od chłodu. I oczywiście skórzane rękawice, dla ochrony przed gazem i przy pracy z linami.

 

A jakieś kremy z mocnym filtrem UV?

Na dwie, trzy godziny lotu nie są szczególnie potrzebne.

 

Kanapki? Kawę w termosie?

Przy lotach balonem na ogrzane powietrze nie ma czasu na posiłek. Trzeba niemal bez przerwy obsługiwać palnik. Trudno znaleźć chwilę nawet na zrobienie kilku zdjęć, czy podziwianie panoram. Nie mogę, tak jak turyści w górach, usiąść spokojnie przy szlaku, aby delektować się widokami. Mogę za to szybko i bez wysiłku osiągnąć wysokość wierzchołków, bez zmęczenia i wielogodzinnej, mozolnej wspinaczki. Coś za coś. Przy długich, trudnych przelotach, pejzaże oglądam uważnie dopiero w domu, na zdjęciach zrobionych pospiesznie w powietrzu. Niewiele więcej czasu mam też przy lotach krótszych, widokowych dla klientów, bo wtedy też muszę zajmować się obsługą balonu, a nie rozrywkami. Często natomiast robię niespodziankę dla moich pasażerów i serwuję dla nich w powietrzu szampana.
 

Najbardziej podobały się Dolomity

 

Ile godzin lotów masz za sobą?

Blisko 1200. Samodzielnie zaczęłam latać w 2004 roku, wcześniej byłam sędzią i pilotem szybowcowym. Od tamtej pory pasjonuje mnie wyczyn i sport balonowy. Od 2009 roku jestem w kadrze narodowej. Przez ten czas skupiałam się głównie na startowaniu w zawodach, a tylko w wolnym czasie pozwalałam sobie na loty rekreacyjne. Teraz wykonuję też komercyjne loty widokowe.

 

Które góry podobały Ci się z góry najbardziej?

Dolomity w Alpach. Trafiłam tam na znakomitą pogodę. Mogłam wzbić się aż na 6000 metrów - to mój rekord wysokości. Pokonałam wtedy ponad 110 kilometrów w dwie i pół godziny. Wystartowałam z Dobbiaco, a doleciałam aż pod Wenecję. Widoki zapierały dech w piersiach, podobnie jak wyzwania, którym musiałam sprostać. Bo wiadomo, im wyżej, tym mniej jest tlenu w powietrzu, więc zdarza się, że palnik gaśnie i balon zaczyna opadać. Udało mi się jednak opanować sytuację. Miło wspominam też wyprawę w okolice Masywu Dachstein w Alpach, gdzie latał ze mną mój 10-letni wówczas syn.

 

Jak daleko sięga wzrok z takiej wysokości?

To zależy od przejrzystości powietrza. Gdy napływa z północy, to pole widzenia sięga stu kilometrów; jeżeli z południa, niosąc pyły i piaski pustynne, to widoczność jest o wiele słabsza.

 

A jakie detale widać z sześciu tysięcy? Domy, samochody, ludzi?

Ludzi nie widać. Zresztą akurat podczas lotu nad Alpami, w dolinach zalegała warstwa chmur, więc wierzchołki wyłaniały się z nich niczym wyspy. Trochę jak w naszym Beskidzie Wyspowym, nad którym jednak nie latałam.

 

Pierwszy taki polski lot nad Alpami

 

Przeleciałaś za to nad Wysokimi Taurami w Alpach...

To był pierwszy polski przelot na dłuższy dystans nad Alpami balonem na ogrzane powietrze. Wystartowaliśmy z Zell am See w Austrii, a wylądowaliśmy nieopodal włoskiego Udine. Lot trwał ponad trzy godziny, pokonaliśmy 160 km, osiągając wysokość 5000 metrów. Wiatr bardzo nam sprzyjał. Znając prognozy pogody, planowaliśmy to już przed startem, ale na ziemi nie da się idealnie przewidzieć warunków panujących w powietrzu.

 

Czy na takiej wysokości niezbędna jest aparatura tlenowa?

Tak, należy jej używać już od czterech tysięcy.

 

W górach nikt nie zakłada butli tak szybko...

Bo w górach nikt nie wznosi się tak szybko. Wysokość 4000 m n.p.m. możemy osiągnąć już po pół godzinie lotu. Szybkie obniżenie dostępności tlenu mogłoby spowodować utratę przytomności lub wywołać chorobę wysokościową, której objawem są między innymi irracjonalne zachowania. A na to nie możemy sobie pozwolić.

 

A jaka jest prędkość wznoszenia balonu?

Naszego około trzech metrów na sekundę, ale sportowych nawet dziesięć.

 

Kierunek lotu zależy od wiatru, a wysokość?

Od pilota. Gdy podgrzewam powietrze, balon się wznosi, gdy nie podgrzewam - opada. Czas lotu, a zatem i zasięg, zależą od ilości paliwa na pokładzie. Balon jest wypełniony powietrzem, które ogrzewam palnikiem. Palnik jest zasilany propanem, a na minutę lotu potrzeba litr gazu lub nawet więcej. Ilość butli, które mogę zabrać ze sobą, zależy od wielkości balonu. Im balon jest większy, tym posiada większy udźwig. Mogę więc zabrać dodatkowe paliwo bądź pasażerów. Niestety, im większy ciężar ma unieść, tym mocniej muszę ogrzewać powietrze w powłoce. Nie mogę tego robić w nieskończoność, gdyż balon uległby zniszczeniu. Maksymalnie mogę rozgrzać powłokę do 120 stopni... I kółko się zamyka.

 

Na jak długo starcza taki zapas paliwa?

Zazwyczaj na trzy godziny lotu, a w górach - na wszelki wypadek - na nieco dłużej. Przed każdym startem muszę więc przewidzieć, gdzie w określonym czasie lotu, przy danym kierunku wiatru oraz z tym zapasem paliwa dolecę i czy będę tam mogła wylądować. A ściślej, czy na miejsce, w którym wyląduję, będzie mógł dojechać samochód z przyczepą. Bo balonu nie zwinę po wylądowaniu do plecaka...

 

Ciężar na ponad pół tony

 

Ile waży balon?

Ten, którym leciałam nad Alpami około 500 kilogramów. Z tego 120 kg powłoka i 120 kg kosz z palnikiem, więc z butlami z gazem nawet ponad pół tony. Jadąc z Zell am See do Udine nasz samochód pokonał 320 km, czyli dwa razy więcej, niż my - balonem w linii prostej. Na wszystkie długie loty nad górami zabierałam śpiwór, na wypadek lądowania w miejscu, gdzie nie dojedzie samochód, a na śmigłowiec trzeba byłoby poczekać do rana. Nigdy jednak nie musiałam z tego korzystać.

 

Ewakuacja śmigłowcem w Alpach kosztuje majątek...

Zawsze ubezpieczam się od tego. Wypożyczam też telefon satelitarny.

 

A czy na pięciu tysiącach działają zwyczajne telefony komórkowe?

Nie wiem, nigdy nie próbowałam dzwonić z takiej wysokości. W balonie używam radia lotniczego.

 

Jakie zagrożenia czyhają na Ciebie w powietrzu?

Najgroźniejsze są burze, lecz można je teraz przewidzieć z dużą dokładnością. W każdym smartfonie wyświetlimy aktualne zdjęcia satelitarne chmur oraz radarów pogodowych. Nie startujemy, jeżeli burze pojawiają się w odległości mniejszej niż 30 kilometrów.

 

A ptaki lub drony?

Ptaki omijają nas szerokim łukiem, balon jest duży i głośny. Co chwilę uruchamiam palnik, co zapewne je płoszy. Natomiast dron rzeczywiście mógłby przedziurawić powłokę, doprowadzając do katastrofy. Nie słyszałam jednak o takim przypadku.

 

Czy na wszelki wypadek zabierasz ze sobą spadochron?

Na loty widokowe - nie, ale na loty specjalne, ryzykowniejsze - owszem. Zabieram spadochron praktycznie na każdy lot na wysokości powyżej czterech tysięcy metrów, bo liczę się z tym, że - na przykład - mogę mieć problemy z palnikiem.

 

Skaczesz zatem na spadochronie?

Nie skaczę, natomiast przeszłam szkolenie i wykonałam skok treningowy. Nigdy jednak na szczęście nie musiałam ewakuować się z balonu.
 

Balon ma zawsze pierwszeństwo

 

Czy na lot balonem potrzebne są jakieś specjalne pozwolenia?

W przestrzeni niekontrolowanej nie mamy obowiązku otrzymywania zgody, jeżeli jednak planujemy lot przez przestrzeń kontrolowaną, to przed startem musimy złożyć plan lotu, a podczas niego pozostawać w łączności radiowej. Musimy też przestrzegać wszystkich procedur związanych z ruchem lotniczym. Na przelot przez ruchliwą przestrzeń trudno otrzymać zgodę, bo balon - jako słabo sterowny - ma zawsze pierwszeństwo, co mogłoby utrudniać lot śmigłowcom i samolotom. Wszystkie moje przeloty nad Alpami wymagały uzyskania zezwolenia. Miałam też ze sobą transponder, dzięki któremu mój balon był widoczny na radarze.

 

Latasz czasem sama, czy na pokładzie muszą być dwie osoby?

Nie muszą. Bardzo lubię latać sama i mam do tego okazję podczas zawodów. Jednak jest to sport zespołowy. Na każdy lot jedziemy przynajmniej we czworo, bo jedna osoba nie poradzi sobie z przygotowaniem balonu do startu i z zapakowaniem do przyczepy po wylądowaniu. Kiedy lecę, za balonem podąża samochód z przyczepą. Jadąc w tak piękne miejsce jak Alpy, każdy chciałby zobaczyć je z góry. Staramy się więc maksymalnie wykorzystać miejsce w koszu. Największe balony wymagają obecności drugiej osoby lub nawet kilku, bo przy zbyt małym obciążeniu trudno jest nimi wylądować.

 

Planujesz jakieś loty nad górami w najbliższym czasie?

Tak, nad Sudetami, w rejonie Śnieżki. Robimy loty widokowe największym balonem w Polsce.

 

Jak dużym?

Ma 12 tys. metrów sześciennych i zabiera 20 osób.

 

Skąd startujecie?

Z okolic Jeleniej Góry, to piękny rejon, Karkonosze od razu widać jak na dłoni.

 

A z jakiej wysokości można popatrzeć na góry podczas takiego lotu?

Staram się - gwoli atrakcyjności - spenetrować kilka pułapów, ale wszystko zależy od prędkości i kierunku wiatru. W sprzyjających okolicznościach można osiągnąć dwa, a nawet trzy tysiące metrów. Zapraszam Ciebie i Waszych Czytelników serdecznie.

 

Musi zebrać się 20 osób?

Nie, ale z jednym pasażerem, tak dużym balonem trudno byłoby wylądować. Mam jednak już sporo chętnych, czekamy na rozwój sytuacji epidemicznej. Szczegółowe i bieżące informacje o naszych lotach są dostępne na stronie wyprawabalonem.pl

 

A masz lęk przestrzeni?

W koszu balonu - nie, natomiast w górach - chyba tak, bo w tym roku, podczas pierwszej w życiu wspinaczki na Mnicha, czułam respekt przed ekspozycją pod nogami. I chyba nic dziwnego, bo wejście na Mnicha jest znacznie ryzykowniejsze niż lot balonem. O wiele pewniej czuję się w powietrzu niż nad przepaścią.

 

Beata Choma

Należy do Balonowej Kadry Narodowej Polski, aktualna mistrzyni Europy Kobiet, zdobyła Balonowy Puchar Świata Kobiet. Uczestniczyła w wyprawach balonowych do RPA, Japonii, Tajwanu, Iranu, Rosji oraz wielu krajów Europy. Pracowała jako pilot balonu w Indiach.

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do