Podsumowanie pierwszego etapu sztafetowego przejścia GSB przez Redakcje Magazynu Na Szczycie
1 czerwca Wołosate - Brzegi Górne
1 czerwca o godzinie 7 w Wołosatem rozpoczęliśmy nasza przygodę na Głównym Szlaku Beskidzkim.
Choć poranek był niewyraźny, a prognozy przewidywały tylko 15 stopni ten dzień okazał się bardzo ciepły. Dla niektórych z naszych współtowarzyszy skończył się nawet spieczonymi ramionami i łydkami.

Czerwona kropka sygnalizująca początek lub koniec Głównego Szlaku Beskidzkiego. Wołosate 1 czerwca 2023 godzina 7.00
Pierwsza panorama dzikich Bieszczad ukazała się nam na Przełęczy Bukowskiej, gdzie w pobliżu przebiega polsko-ukraińska granica. Soczysta zieleń górzystego bezkresu aż szczypała w oczy. Choć może była to jednak… woń czosnku niedźwiedziego. Bo przed niedźwiedziami ostrzegały liczne tablice.
Następnie widoki wokół podziwialiśmy z Halicza /1333 m n.p.m./ Jak na pierwszy dzień, sił nie brakowało, więc tempo było rewelacyjne. Zbliżając się do przełęczy Goprowców spotkaliśmy naszego przyjaciela redakcji Romka Wiszniewskiego. Romek właśnie 1 czerwca po 14 dniach kończył GSB. Zbieg okoliczności, ale jakże sympatyczny.
Tarnicę /1346 m n.p.m./ zdobywaliśmy razem z wycieczkami szkolnymi. Jak widać Dzień Dziecka to świetny pretekst, aby zdobyć najwyższy szczyt Bieszczad. Dotarcie do Ustrzyk Górnych prawie, że spacerem w pięknym słońcu było wielką przyjemnością. Gorsze było jednak dopiero przed nami. Podejście na Połoninę Caryńską jej trawers oraz zejście w pełnym południowo zachodnim słońcu były na granicy naszych możliwości. Nocleg u pani Anieli, jedynej kwaterze, w Brzegach Górnych, był idealnym zwieńczeniem dnia.
Ilość kilometrów: 34,6
Czas przejścia 12 godzin

Widok z przełęczy Bukowskiej

Widok na Bieszczady schodząc z Tarnicy
2 czerwca. Brzegi Górne - Cisna
Połonina Wetlińska i pierwszy cel, czyli nowa Chatka Puchatka. Kultowe miejsce gruntownie przebudowane i oddane do użytku w 2021 r. Choć charakter nowej chatki, a dokładnie schron Bieszczadzkiego Parku Narodowego jest nieporównywalny z czasami chatara Lutka, klimat miejsca pozostał ten sam - no może prawie... Nowym obiektem zarządza bowiem Julo /Julian Leja/, który pomagał Lutkowi wiele lat. O nowej Chatce Puchatka pewnie napiszemy osobny artykuł, ale w tym podsumowaniu zakończę ten fragment trasy, tak - kawa jest wyśmienita !
Do Cisnej jeszcze długa droga więc, trzeba… cisnąć. Prognoza pogody się sprawdza. Jest słońce, deszcz, grad, grzmoty i znowu słońce. Ze Smreka schodzimy w kurtkach przeciwdeszczowych. Do wsi Smerek w podkoszulkach.
Restauracja Paweł Nie Zawsze Święty polecona przez strażnika parkowego okazuje się bardzo dobrym wyborem na przerwę. Jedzenie jest pyszne i przystępne cenowo. Na szczególną uwagę jednak zasługuje otwarta łazienka przed restauracją, gdzie można obmyć się z pyłu, bądź błota i dokładnie wyczyścić buty. Takie rzeczy tylko w Smreku.
Zdobycie Fereczatej przychodzi z trudem. Ale teraz powinno być już łatwiej. Parę razy trochę w dół trochę w górę i jesteśmy na Okrągliku. Tu schodzą się szlaki polskie i słowackie. Informacja o wysokości Okrąglika na drogowskazach polskich i słowackich różni się o 6 metrów - taki paradoks polsko słowacki. Kolejna polana to piękny widok na Jezioro Solińskie. Cisna coraz bliżej. Kończymy po 11 godzinach marszu. Przeszliśmy 35 kilometrów.
Ilość kilometrów: 35,5
Czas przejścia 11 godzin
3 czerwca Cisna - Komańcza
Budzi nas piękne słońce. Poranne ciepło zaskakuje - niestety nie trwa to zbyt długo. W ciagu dnia pomimo słońca temperatura spada nawet do 9 stopni. Przydałyby się rękawiczki. Idziemy głownie lasem, docieramy na przełęcz Żebrak /816 m n.p.m./, a potem wchodzimy na Chryszczatą /998 m n.p.m./. Wejście jest męczące, niestety szczyt porośnięty drzewami. Nie ma widoków.
Następnie docieramy do Jeziorek Duszatyńskich /Rezerwat Zwiezło/. To urokliwe miejsce jest ukoronowaniem naszej wycieczki. Jeżeli mielibyśmy czas, zostalibyśmy dłużej. To tutaj na rzece Osława przebiega granica pomiędzy Karpatami wschodnimi i Zachodnimi. Nareszcie docieramy do pierwszych domów i do cywilizacji.
Komańcza - nareszcie jeden sklep i aż 6 kościołów. Takie rzeczy to tylko w Komańczy. Jutro niedziela : )
Ilość kilometrów: 34
Czas przejścia 12 godzin
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie