Ledwo wybuchło zamieszanie wokół karkonoskiej Samotni, a na horyzoncie majaczy już podobny spór, tym razem w wydaniu tatrzańskim. Gospodarza po dekadach może zmienić bowiem schronisko na Hali Kondratowej pod Giewontem.
Poniższy tekst ukazał się w wydaniu nr 5(32)/2023.
Oba te górskie azyle łączy nieco podobna historia. Samotnia od lat 60. związana jest z rodziną Siemaszków, a Kondratowa jeszcze dłużej znajduje się w rękach Skupniów. Stanisław Skupień prowadził ją od 1947 do 1980 roku, potem pałeczkę przejął jego syn, a dziś na gości czeka Iwona Haniaczyk – córka siostry poprzedniego gospodarza. Istniały państwa, które na mapach utrzymały się krócej niż rodzina Skupniów na Kondratowej. Ewentualna zmiana dzierżawcy byłaby więc końcem pewnej epoki. A możliwość ta jest całkiem realna.
Gospodarze, jak i cała załoga, żegna się z obiektem już na początku września. Powodem jest remont, który wyłączy schronisko z użytkowania do 2025 roku. Złośliwi mówią, że od lat proszono o modernizację obiektu, ale podziałał dopiero pożar, który w maju zeszłego roku uszkodził budynek. Po ponownym otwarciu ma być znacznie wygodniej, ale liczba miejsc noclegowych się nie zwiększy. Oznacza to, że schronisko u stóp Giewontu pozostanie najmniejszym w Tatrach.
PTTK niebawem ogłosi przetarg na dzierżawę, więc za dwa lata na Kondratowej mogą przywitać turystów nowi gospodarze. I mam tu pewien problem. Z jednej strony, przemawia serce i człowiek chciałby, aby przeplatająca się historia rodziny i górskiego obiektu trwała. Z drugiej, rozumiem, że tabelki w Excelu są mocniejszym argumentem niż sentyment i tysiące lajków.
W przetargach nie doszukiwałbym się spisków mających wykurzyć aktualnych gospodarzy. Za to próby wynegocjowania z nimi lepszych warunków (czytaj: wyższego czynszu) już zdecydowanie tak.
I PTTK ma do tego prawo, a jego przedstawiciele całkiem słusznie irytują się, gdy ktoś próbuje ich go pozbawiać i wymusić konkretne decyzje. Za to nie widzę niczego zdrożnego w patrzeniu władzom towarzystwa na ręce i monitorowaniu sytuacji bliskich naszym sercu schronisk. Zresztą klarowna komunikacja byłaby także z korzyścią dla PTTK, gdyż obecnie wielu turystów w każdej decyzji podległych mu spółek doszukuje się drugiego dna.
Warto pamiętać, że nie każda zmiana gospodarza jest oddaniem klimatycznego schroniska w ręce bezdusznych kapitalistów chcących rozmienić jego duszę na frytki. Natomiast też nie chciałbym na Kondratowej powtórki z Murowańca, gdzie jadalnia zamykana jest na noc, a nawet w ciągu dnia zdarzyło mi się widzieć sytuację, gdy ekipę z gitarą uciszano, żeby nie hałasowała. Skoro więc nie wypada szantażem wymuszać na PTTK konkretnych decyzji, to czy jest jakaś droga, by pomóc gospodarzom schronisk?
Jasne, komentarze z poparciem i podpisy pod petycjami są sympatyczne, ale czynszu nikt nimi nie zapłaci. Nikt też raczej nie da rady jeździć w góry co tydzień, by systematycznie zostawiać pieniądze w schroniskowej kasie. Dlatego zastanawiam się, czy dzierżawcy obiektów PTTK nie mogliby zrobić tego, co już czynią artyści, youtuberzy, sportowcy czy podróżnicy i poprosić o wsparcie na portalach takich jak Patronite. Skoro tysiące ludzi deklaruje, że najważniejsza jest dla nich atmosfera, to przekazywanie 5 czy 20 zł miesięcznie, by mieć pewność, że klimat się nie zmieni, nie powinno być wielkim problemem. Po przemnożeniu tej kwoty przez liczbę wspierających powinna zebrać się suma będąca znaczną pomocą w opłaceniu czynszu i przeprowadzeniu inwestycji. A jeśli chętnych nie będzie, to byłby smutny znak, że dla ogromnej liczby osób walka o dobro schroniska kończy się, gdy tylko zaczyna wymagać czegoś więcej niż kliknięcie „lubię to”.
W wydaniu drukowanym ten artykuł znajdziesz pod tytułem "Lajki nie wystarczą".
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie