W ostatnich latach hitem górskiego internetu stały się efektowne obrywy skalne w Tatrach. Niebieska Turnia, Dolina Staroleśna, Mięguszowiecki Szczyt Wielki to tylko niektóre z nich. Dlaczego skała jest tak krucha? Czy grozi nam realne niebezpieczeństwo?
Poniższy tekst ukazał się w wydaniu nr 5(32)/2023.
Choć obrywy skalne robią duże wrażenie i są istnym pokazem sił natury, to do tej pory nie zdarzały się zbyt często - przynajmniej, jeśli chodzi o te największe. Jednak nie trzeba czekać na najbardziej spektakularne obrywy, by przekonać się, jak krucha jest skała w Tatrach. O tym, że w najwyższych polskich górach masowo spadają kamienie, przekonał się każdy, kto choć raz wybrał się powyżej 2000 m n.p.m. Sama idąc na Rysy w słowackiej części Tatr, znalazłam się pod ostrzałem kamieni zrzucanych przez nieuważnych turystów, którzy byli nade mną.
Jeden z namacalnych dowodów na nieustannie zmieniające się góry, można znaleźć u stóp Śpiącego Rycerza, tuż obok schroniska na Hali Kondratowej. Kiedy tam dotrzecie, idąc na Giewont albo Kopę Kondracką, zwróćcie uwagę na sporych rozmiarów głaz leżący zaraz przy ścianie budynku. Niewiele brakowało, a nie mielibyśmy dziś okazji napić się herbaty w tym urokliwym schronisku. W 1953 roku z grani Długiego Giewontu oderwały się bowiem potężne kilkudziesięciotonowe głazy, z czego jeden wbił się w narożnik jadalni, a dwa inne zatrzymały się kilka metrów od budynku.

W 1953 roku z grani Długiego Giewontu zeszła lawina kamienna. Głazy do dziś leżą w pobliżu schroniska na Hali Kondratowej. Zdjęcie Adobe Stock
Skąd się biorą obrywy? Czy to normalne, że skała się rozpada? O pomoc w zrozumieniu pewnych procesów poprosiłam geolożkę, Marię Król z Tatrzańskiego Parku Narodowego.
– Kruchość skał nie występuje tylko w Tatrach, ale prawie w każdych górach. Wpływają na nią przede wszystkim właściwości skały oraz klimat występujący na danym obszarze. Każda skała podlega erozji, tylko w inny sposób i w zależności od jej rodzaju. Skały wapienne, budujące np. Czerwone Wierchy w Tatrach Zachodnich, są bardziej podatne na rozpuszczanie, czyli zachodzą w nich procesy krasowe i tak powstają jaskinie – tłumaczy geolożka.
Z kolei Tatry Wysokie zbudowane głównie z granitu, są odporne na rozpuszczanie, ale za to podatne na inne procesy rzeźbotwórcze, np. wietrzenie mrozowe. To oznacza, że niszczy je zamarzająca w szczelinach woda, ale też wiatr, śnieg czy słońce nagrzewające skałę w ciągu dnia. Procesy erozyjne nie zatrzymują się. W efekcie, nieustannie w ciągu roku, podczas zmieniających się pór i warunków atmosferycznych, skały ulegają niszczeniu. Powstają też liczne szczeliny, które z czasem ulegają pogłębianiu i poszerzaniu, doprowadzając w końcu do rozpadu skały.
– Tatry Wysokie są bardzo mocno pocięte – uskokami oraz mikrouskokami. To nie jest taka jednorodna masa, ale skomplikowany układ bloków, które zastygały w różnym czasie i przemieszczały się względem siebie, o czym świadczy obecność luster tektonicznych na powierzchniach uskokowych – wyjaśnia Maria Król.

Kolisty Staw na Słowacji. Widok z podejścia na Bystrą Ławkę. Zdjęcie Maciej Durczak
Proces rozpadu skał jest więc zupełnie naturalny dla naszego tatrzańskiego granitu. Warto się jednak zastanowić, dlaczego akurat w tym, a nie innym czasie, dochodzi do obrywu?
– W momencie obrywu dochodzi do tak dużych naprężeń, że skała po prostu nie wytrzymuje i ulega rozsadzeniu przez zamarzającą w szczelinach wodę. Duży wpływ na to zjawisko ma zmiana temperatury w ciągu doby. Dotyczy to szczególnie późnej wiosny i jesieni, gdy w dzień jest ciepło, a nocą mamy minusową temperaturę. Drugi czynnik to opady. W szczelinach skalnych powstałych na skutek erozji, woda opadowa zamarza. Najpierw mamy szybkie zamarzanie, a potem odmarzanie. Gdy taka sytuacja powtarza się często skała ulega dezintegracji, czyli po prostu ją rozsadza – tłumaczy specjalistka z TPN.
Przykładów nie trzeba szukać daleko. W październiku 2021 roku na Mięguszowieckim Szczycie Wielkim obryw był tak duży, że zniknęła praktycznie Turnica Kurczaba. Natomiast oberwane bloki skalne dotarły aż do Morskiego Oka. Taternicy stracili wtedy dwie drogi wspinaczkowe, na szczęście nikt nie zginął.
Także zmiany klimatyczne, które obecnie obserwujemy, przyczyniają się do tego typu zdarzeń w górach. Coraz częściej dochodzi do sytuacji ekstremalnych – albo mamy przeciągającą się suszę, albo gwałtowne burze i ulewne deszcze z gradem.
– W ostatnich latach coraz częściej dochodzi do ekstremalnych zdarzeń w pogodzie. Z dzieciństwa pamiętam, że lato na Podhalu było deszczowe, szczególnie lipiec, ale nie było takich gwałtownych zmian, tylko po prostu równo padał deszcz. W ostatnich latach częściej obserwujemy gwałtowne zmiany pogody, od upałów, przez ekstremalne, krótkotrwałe opady deszczu, do mocnych ochłodzeń w okresie kalendarzowego lata – wspomina Maria Król.
Najpierw kilkudziesięciodniowy okres suszy a potem ulewne deszcze, przyczyniły się do kolejnego słynnego obrywu, tym razem w 2012 roku pod Wielką Galerią Cubryńską.
– Pokrywy były mocno wysuszone. Gdy po suszy znów przyszedł ekstremalny opad deszczu, krótki ale bardzo intensywny, woda nie wsiąknęła do środka. Skutkiem był bardzo duży obryw ze spływem gruzowo-błotnym – wyjaśnia geolożka.
Czy to możliwe zatem, aby na skutek dużej erozji i zmian klimatycznych, których jesteśmy świadkami, Tatry kiedyś zniknęły?
– Tatry cały czas się wypiętrzają, bo podobnie jak wiele masywów górskich, znajdują się w strefie ścierania się ze sobą płyt litosfery. Ciężko powiedzieć, czy kiedyś znikną. Nie wiadomo, co się wydarzy, bo procesy wewnątrz skorupy ziemskiej są ciągle aktywne. Może się okazać, że w którymś momencie procesy erozyjne będą szybsze niż procesy wypiętrzające – odpowiada Maria Król.
Obrywy są trudne do przewidzenia, mimo iż wiemy, co je wywołuje. Jednak nigdy nie wiadomo, co i gdzie się oberwie.
– To są sprawy bardzo losowe. Jak idziemy przy silnym wietrze w mieście, to też może się dachówka oderwać i nas uderzyć. Losowość działa wszędzie, a w górach nawet jeszcze bardziej niż w mieście – mówi Paweł Skawiński, wieloletni dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Ratownik TOPR, Andrzej Maciata dodaje: – To jest naturalne zjawisko w górach, że wskutek erozji skalnej dochodzi do różnego rodzaju pęknięć czy obrywów skalnych. Co zatem idzie, jest to zjawisko zupełnie nieprzewidywalne. Trzeba się przyzwyczaić, że od czasu do czasu jakaś turnia skalna po prostu runie w dół – nie ma wątpliwości ratownik.
Nie można zatem oszacować, że jeden rejon Tatr jest bezpieczniejszy od drugiego lub zagwarantować, że w danym miejscu już nic na pewno się nie wydarzy. Zawsze idąc w góry, musimy brać pod uwagę ryzyko, jakie ze sobą niosą burze, ekspozycja, lawiny śnieżne czy właśnie obrywy skalne. Oczywiście to nie wszystkie zagrożenia, które czyhają na nas na szlakach, a których powinniśmy być świadomi, wyruszając na wędrówkę. Choć są ludzie, którzy dbają, by na szlakach było najbezpieczniej jak to możliwe, jednak to my musimy być przygotowani do wypraw górskich.
– Szlaki są prowadzone raczej w takich terenach, gdzie prawdopodobieństwo obrywu jest bardzo małe lub wręcz znikome. Jeśli dochodzi do jakiejś częściowej erozji szlaku, którego nie spowodowało pęknięcie skały, tylko rozmycie przez intensywne opady deszczu, to TPN zaraz szlak zamyka i go remontuje – zapewnia Maciata.
Maria Król dodaje: – Ściśle współpracujemy z ratownikami, przewodnikami czy innymi specjalistami. Gdy cokolwiek się dzieje, jest to na bieżąco sprawdzane i naprawiane. Staramy się dbać, żeby zabezpieczenia i trasy były bezpieczne. Ale zawsze może być tak, że gdzieś się pojawi luźny kamień. Dlatego zanim człowiek go chwyci, po prostu trzeba go dobrze sprawdzić – zauważa.
Dlatego gdy w Tatrach dochodzi do obrywu skalnego, pierwszym działaniem jest zamknięcie szlaku, gdy jest to konieczne, a potem wnikliwa obserwacja. To czas, kiedy czeka się na dalszy rozwój wypadków i ewentualne „powtórki z rozrywki”. Zapadają też dalsze decyzje o możliwych zmianach przebiegu szlaku lub wykonywane są roboty naprawcze, jeśli został uszkodzony.
– Kiedyś szlak na Rysy prowadził od razu na Grzędę Rysów. Jednak Włodek Cywiński, nieżyjący już ratownik TOPR, który często dyżurował w rejonie Morskiego Oka, zaproponował zmianę szlaku. Dlatego teraz znaki wprowadzają turystów nie na sam dół grzędy, gdzie jest największe pole rażenia spadających kamieni, tylko wyżej – mówi Paweł Skawiński.
Wśród najbardziej głośnych obrywów skalnych wyróżnia się ten z 2018 roku na Niebieskiej Turni. Jego efektem było zamknięcie jednego z najbardziej popularnych szlaków w Tatrach - między Zawratem a Świnicą. Aż trzy lata trzeba było czekać, by znów nim przejść. Dodatkowo szlak stał się jednokierunkowy, aby ograniczyć ruch turystyczny w tym rejonie. Można iść tylko z Zawratu na Świnicę.
– Szlak ze Świnicy jest bardzo wąski, a ruch turystyczny bardzo duży. Dlatego żeby w miejscach trudnych – na łańcuchach i klamrach - nie generować kolejek, trzeba było wprowadzić ruch jednokierunkowy. Wszystko po to, by było względnie bezpiecznie – podkreśla Maria Król z TPN i zastrzega: - Obryw cały czas pracuje. To nie jest tak, że Niebieska Turnia się wypłukała i tam się już nic nie wydarzy. Dlatego ciężko w takich miejscach decydować się na ruch dwustronny i kumulację ruchu turystycznego.

Obryw skalny na Niebieskiej Turni we wschodniej grani Świnicy. Zdjęcie Maria Król TPN
Ale nie tylko potężne skalne obrywy są dla nas zagrożeniem. Także pojedyncze spadające kamienie mogą zrobić nam krzywdę. Szczególnie, gdy nabiorą prędkości.
– Powinniśmy uważać na to, czego się łapiemy i na co stawiamy nogę. Każdy chwyt i stopień oceniajmy krytycznie, bo każdy kamień może się nam osunąć spod rąk czy nóg, stwarzając zagrożenie dla innych osób, które są pod nami – zauważa Andrzej Maciata z TOPR. – Gdy nie mamy kasku, to nawet kamień o niewielkich rozmiarach, kiedy uderzy nas w głowę z dużą prędkością sprawi, że stracimy przytomność. Jeżeli jesteśmy akurat na łańcuchach, a nie mamy uprzęży oraz lonży, to przestajemy się trzymać i spadamy w przepaść – dodaje ratownik.
Mimo iż w ostatnich pięciu latach spośród 4831 zdarzeń w Tatrach, tylko 46 wypadków było spowodowanych uderzeniem kamienia, niech nieprzewidywalność tych zdarzeń wzmocni naszą czujność i koncentrację podczas wędrówki.
– Był taki przypadek przewodniczki Małgosi Sulek, która została ugodzona kamieniem w rejonie Koziej Przełęczy i nie dało się jej uratować – mówi Paweł Skawiński.
Co zatem możemy zrobić, by się uchronić przed uderzeniem? – Jeżeli kamienie spadają w naszym kierunku, to powinniśmy przede wszystkim próbować się schronić, np. za jakiś załom skalny. Natomiast rzeczywistość jest taka, jeżeli ten kamień już leci w naszym kierunku, to niewiele możemy zrobić. Obserwując go, możemy starać się uskoczyć, ale to jest naprawdę trudne – zauważa Maciata.
Warto więc dbać o prewencję, czyli wychodzić w góry wcześnie rano, kiedy na szlakach jest mniej ludzi. Unikajmy też chodzenia, gdy wieje silny wiatr albo krótko po nim. Niebezpiecznym momentem w górach jest też wiosna, kiedy śniegi już znikają. W wyższych partiach Tatr warto też założyć kask, mimo że nie ma takiego nakazu.
– Nie ma czegoś takiego jak zalecane noszenie kasku. Każdy powinien sobie zdawać sprawę, że jeżeli szlak prowadzi pod ścianę skalną czy wysoki szczyt, a w Tatrach jest wiele takich tras, to powinniśmy chodzić w kaskach. Generalnie zasada jest taka, że tam gdzie jest możliwość upadku kamienia, to je zakładamy – mówi Andrzej Maciata z TOPR.
W tym przypadku musi zwyciężyć zdolność przewidywania, zdrowy rozsądek i dbałość o bezpieczeństwo. Zadbajmy też o nasze dzieci, które jeszcze bardziej są narażone na uderzenie spadającym kamieniem, ponieważ nie mają zdolności szybkiej reakcji. Łatwiej im też o potknięcie, więc każdorazowo zakładajmy im kaski. Ale ochrona głowy to nie wszystko.
– Powiedziałbym też o ubezpieczeniu się uprzężą i lonżą z absorberem, którą wpinamy się do łańcucha. To powinno być standardowe wyposażenie przy poruszaniu się w terenie, gdzie mamy do czynienia z ciągami łańcuchów. Jeżeli się wybieramy na Orlą Perć, Rysy, Kozią Przełęcz lub na Zawrat, szczególnie od strony Hali Gąsienicowej, ten sprzęt jest wskazany – wylicza ratownik TOPR.

Widok z Doliny Staroleśnej na Pośrednią Grań i Sławkowski Szczyt, który w wyniku obrywu skalnego zmniejszył się o 300 metrów. Zdjęcie Adobe Stock
Niestety, często turyści traktują osoby poruszające się ze sprzętem jako zawalidrogi, ponieważ przypinając się do łańcuchów, poruszają się wolniej. Jak przekonuje Maciata, to lekceważenie zagrożenia może nas zaprowadzić do tragicznych skutków.
– Chodzenie po górach w trudnym terenie to nie są wyścigi. Znam kilka, bądź nawet kilkanaście tragicznych wypadków, spowodowanych poślizgnięciem na łańcuchach, co poskutkowało upadkiem do podstawy ściany. Natomiast gdyby taka osoba była wyposażona w odpowiedni sprzęt, to wszystko skończyłoby się na potłuczeniu albo drobnym złamaniu. Jednak nie doszłoby do śmiertelnych wypadków – mówi Maciata i dodaje: – Ludzie często kojarzą szlak turystyczny ze ścieżką, czy wręcz z chodnikiem w mieście. Tak nie można. Trzeba zawsze podchodzić do szlaku jako potencjalnego niebezpieczeństwa. Jego stabilność traktujmy z pewną podejrzliwością, ponieważ każdy kamień może się nam osunąć spod stóp, a każdy chwyt wypaść z dłoni. Bardzo często obserwuję, jak ludzie idą w górach po szlaku, zupełnie nie zważając, na co stawiają nogi. Idąc rozglądają się na boki, filmują czy robią zdjęcia – podsumowuje Maciata.
Tatry stoją i prawdopodobnie jeszcze długo będą stały. Ale wybierając się na szlak pamiętajmy o tej nieprzewidywalności zjawisk. Miejmy z tyłu głowy, że skała jest krucha. Choć obrywy skalne wyglądają na filmikach spektakularnie, niech nadal zadziwiają potęgą sił natury oglądanej jedynie w internecie.
Maria Król
Kierowniczka Zespołu Badań i Monitoringu w Dziale Badań Naukowych Tatrzańskiego Parku Narodowego. Z wykształcenia geolożka. W TPN zajmuje się monitoringiem przyrody nieożywionej.
Andrzej Maciata
Ratownik instruktor, od 30 lat czynnie działający w TOPR. Obecnie zajmuje się prognozowaniem stopnia zagrożenia lawinowego i inwentaryzacją wypadków lawinowych oraz systemem monitoringu pogody. Instruktor narciarstwa wysokogórskiego i alpejskiego, nurek jaskiniowy, taternik i alpinista.
Paweł Skawiński
Przewodnik tatrzański, ratownik TOPR, taternik i narciarz wysokogórski. Dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego w latach 2001–2014. Współautor książki „Tatry. Przewodnik dla dużych i małych”.
20 sierpnia 1991 roku Małgorzata Sulek, przewodniczka tatrzańska, instruktorka i sędzia Polskiego Związku Narciarskiego, prowadziła grupę młodzieży z Doliny Pięciu Stawów Polskich na Orlą Perć. Gdy w rejonie Koziej Przełęczy posypały się kamienie, własnym ciałem ochroniła swoich podopiecznych. Sama została uderzona w głowę i spadła w przepaść. Doznając złamania kręgosłupa, poniosła śmierć na miejscu. W dowód uznania, Szkoła Podstawowa w Drużynach k. Brodnicy (woj. kujawsko-pomorskie) została nazwana jej imieniem.
Dawno temu, leżący po słowackiej stronie Sławkowski Szczyt był uważany za najwyższą górę w Tatrach. Jednak w sierpniu 1662 roku na skutek nie do końca wyjaśnionych zdarzeń, stracił około 300 metrów, schodząc tym samym z piedestału. Co było przyczyną obrywu, tego nie potwierdzono. Jednak mówi się, że spowodowały go długotrwałe opady lub lokalne trzęsienie ziemi. Rumowiska na stokach góry mają być dowodem przeszłych zdarzeń.
7 sierpnia 2009 roku podczas wspinaczki na Pośredniej Turni w Tatrach Słowackich polski himalaista Andrzej Marciniak, odpadł od ściany z dużym blokiem skalnym. Mimo szybkiej akcji z udziałem helikoptera, nie udało się go uratować. 20 lat wcześniej cudem został uratowany, gdy podczas wspinaczki zachodnią granią Everestu zginęło w lawinie jego pięciu współtowarzyszy: Eugeniusz Chrobak, Mirosław Dąsal, Mirosław Gardzielewski, Andrzej Heinrich i Wacław Otręba. Akcją ratunkową kierował wtedy młody Artur Hajzer, który zginął w lipcu 2013 r. na Gaszerbrumie I.
W wydaniu drukowanym ten artykuł znajdziesz pod tytułem "Czy Tatry kiedyś znikną?".
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie