Reklama

Kobiety na szczycie - historia i wyzwania w walce o równość

– Kobiety są za słabe, żeby atakować Annapurnę! Ich miejsce na wyprawie jest w bazie, przy garach! – mówił kiedyś Galen Rowell, wybitny wspinacz i fotograf. – Kobieta nigdy rasowym taternikiem nie będzie – powiadano w Zakopanem. Dziś wiele w górach się zmieniło, choć nie wszystko.

 

Poniższy tekst ukazał się w wydaniu nr 07(34)/2023.

 

Tekst Magdalena Przysiwek i Tomasz Cylka

 

– Miejsce kobiet jest na szczycie – te znamienne słowa padły ponad 40 lat temu z ust amerykańskiej alpinistki Arlene Blum. Pojawiły się one także na koszulkach, które miały zapewnić kobiecemu zespołowi pieniądze na wyjazd na Annapurnę w 1978 roku. Gdy początkowo organizacja The American Alpine Association uznała projekt wyprawy za niewykonalny i odrzuciła wniosek, kobiety wzięły sprawy w swoje ręce. I mimo że środowisko im nie sprzyjało, zebrały ze sprzedaży koszulek 80 tys. dolarów i pojechały w Himalaje!

 

Mimo to Galen Rowell, wybitny wspinacz, fotograf i szowinista miał zupełnie inne zdanie. – Kobiety są po prostu za słabe, żeby atakować dziesiątą pod względem wysokości górę na świecie. To się nie może udać! Przecież miejsce kobiet na wyprawie jest w bazie, przy garach! – uważał.

 

Kobieta nigdy rasowym taternikiem nie będzie

 

W swoich opiniach Rowell nie był odosobniony. Przecież kobiety niemal od zawsze wpisywane były w role społeczne, które sprowadzały je do miana „słabszej płci”. W środowisku górskim uważano, że ich miejsce wcale nie jest w górach, a w domu, w kuchni… Najlepiej, gdyby spełniały się w roli matki i żony, i w tym upatrywały satysfakcję z życia.

 

Ale historia pokazała, że nie wszystkie kobiety się podporządkowywały. Były i te, które za nic miały konwenanse i realizowały się w górach. A wśród nich m.in. Wanda Herse, Helena Dłuska czy Jadwiga Roguska-Cybulska, o których w swojej książce „Kamienny sufit. Opowieść o pierwszych taterniczkach” pisała Anna Król.

 

“Dziwaczne i ekscentryczne, bezczelne, szalone. Inne. Wypuszczały się w góry w poszukiwaniu przeżyć, miały odwagę realizować marzenia. Góralki spluwały za nimi, kiedy w pumpach i z plecakiem ruszały na szlak. Mężczyźni wyśmiewali: „Kobieta nigdy rasowym taternikiem nie będzie”. One jednak nie dały za wygraną. Z odwagą i determinacją wytyczały nowe drogi, mierzyły się ze strachem i ograniczeniami. Wszystko po to, żeby dotrzeć do miejsc, w których czuły się wolne.”

 

Takie były kobiety, pierwsze taterniczki, choć na początku XX wieku nie było im łatwo. Silne i odważne, mające w sobie determinację do kroczenia własną drogą. Indywidualistki, które nie bały się wychodzić poza schemat. Kawałek po kawałku, kamień po kamieniu rozbijały kamienny sufit zbudowany ze społecznych, obyczajowych i mentalnych uprzedzeń. To one torowały drogę. Pokazywały, że dla kobiet też znajdzie się w górach miejsce. Że można robić swoje nie oglądając się na głosy środowiska. Potem przyszły czasy m. in. Wandy Rutkiewicz, Haliny Krüger-Syrokomskiej czy Anny Czerwińskiej, a już w XXI w. Kingi Baranowskiej. Choć każda inna, łączyło je jedno – miały odwagę, by realizować swoje marzenia.

 

Kobiety silniejsze nie tylko psychicznie

 

Czy dzisiaj w górskim środowisku kobiety nadal mają trudniej? Czy wciąż muszą przekonywać, że nie są „słabą płcią”?

 

Dorota Rasińska-Samoćko, zdobywczyni już 11 ośmiotysięczników, odpowiada zdecydowanie: – Jesteśmy zarówno silniejsze psychicznie, jak i bardziej odporne na wysiłek. Oczywiście nie ma co ukrywać, że z natury jesteśmy słabsze fizycznie i w wielu przypadkach wolniejsze. Jednak mamy inne ważne cechy, które pozwalają nam odnosić sukcesy, np. w stresie tłumimy emocje. W górach wysokich to często my właśnie motywujemy Szerpów – mówi.

 

Dorota Rasińska-Samoćko jako pierwsza Polka w historii stanęła na jedenastu ośmiotysięcznikach. Zdjęcie Dorota Rasińska-Samoćko

 

Nasza himalaistka przekonała się o tym najlepiej pod Nanga Parbat. Kiedy Szerpowie zobaczyli po raz pierwszy niepozorną Polkę, usiedli w cieniu pod drzewami i kazali iść jej przodem. Byli pewni, że w drodze do bazy ją dogonią.

 

 

– Tymczasem szłam cztery i pół godziny. Na miejscu czekałam na nich, aż dotrą do bazy. Dopiero wtedy usłyszałam od nich „Sorry, Dora”. Nie wierzyli, że kobieta może iść tak szybko – mówi Rasińska-Samoćko.

 

Anna Król, autorka książki o pierwszych polskich taterniczkach, nie ma wątpliwości, że czasy się zmieniają. – Sama mam narzeczonego, który „walczy” ze swoim pierwiastkiem żeńskim. Dziś mężczyźni dopuszczają już do głosu swoje emocje, co bynajmniej nie oznacza, że są zniewieściali. Po prostu dziś silny mężczyzna nie oznacza już, że musi wszystko wiedzieć najlepiej – uważa Król.

 

Anna Król nie tylko pisze o taterniczkach, ale też sama wspina się w Tatrach. Zdjęcie Jan Wierzejski

 

 

Jak hejtują, to mężczyźni

 

Dorota Szparaga nie od razu samodzielnie pokonywała szlaki długodystansowe. Podczas jednej z długi wędrówek szła z kolegą, który po ośmiu dniach stracił siły. Nie do końca odpowiadało mu spanie pod namiotem, bo było bardzo zimno, a do tego brakowało jedzenia. Odpuścił.

 

– Teraz chodzę sama, ale wielu znajomych mi kibicuje. Niestety, jeśli trafia się jakikolwiek hejt, to tylko ze strony mężczyzn – mówi z żalem Szparaga.

 

Dorota Szparaga podczas jednej ze swoich wypraw. Zdjęcie Piotr Dymus

 

 

Szefowa Fundacji Wandalistki Daria Sieracka przyznaje, że owszem - w porównaniu do sytuacji sprzed 40 czy 50 lat - wiele się zmieniło. Mimo to kobiety wciąż nie mają łatwo.

 

– My kobiety, musimy więcej robić i cały czas udowadniać, że nie jesteśmy gorsze. Niestety, wciąż częste są sytuacje, że jeśli kobieta idzie w damsko-męskim gronie, to jest traktowana jak kwiatek do kożucha. Tak jest zarówno w Tatrach, jak i Himalajach – przyznaje Sieracka.

 

 

Sto lat temu, gdy kobiety chciały się wspinać na tatrzańskie granie, to musiały iść w spódnicach. – Niektóre, co bardziej odważne, po kryjomu zakładały spodnie pod spódnicę i wyżej ją zdejmowały. Ale traktowane były jak wariatki. Same góralki źle na nie patrzyły, nawet je opluwały. Dziś takich sytuacji już nie ma, ale warto o tym pamiętać – dodaje Anna Król.

 

Sponsorzy niechętnie wspierają kobiety

 

O tym, że i współcześnie na Podhalu kobietom nie jest łatwo, wie najlepiej pochodząca z Zakopanego wspinaczka i narciarka Anna Tybor. Wystarczy wspomnieć, że do niedawna w TOPR nie było żadnej ratowniczki, a obecnie są tylko dwie. Mimo to Tybor udowodniła, że kobiety z Podhala mogą osiągnąć spektakularne sukcesy.

 

– To dzięki rodzicom jeżdżę na nartach i wspinam się od dziecka – mówi skialpnistka, która dziś na stałe mieszka w Chamonix. Na pomysł zjazdu na nartach z ośmiotysięcznika wpadła po zdobyciu Piku Lenina w 2014 roku. Dziś ma już za sobą zjazd z Manaslu i Broad Peaka.

 

Anna Tybor na swoim koncie ma zjazd na nartach z Manaslu oraz Broad Peaku. Zdjęcie Piotr Drzastwa

 

Tybor przyznaje jednak, że o ile na Podhalu kobietom w górach jest trudniej, to już w górach wysokich tej różnicy nie czuje. – Tak jak wszyscy mężczyźni noszę ciężki plecak, buduję platformy pod namioty, wynoszę sprzęt do obozów. Wydaje mi się, że obecnie w Himalajach czy Karakorum te różnice, tak wyraźne kiedyś, dziś się zacierają – mówi z pełnym przekonaniem.

 

 

Jest jednak jedna sprawa, która nie daje himalaistce i narciarce spokoju – problem ze sponsorami. – Niestety, bardzo ciężko znaleźć ludzi, którzy nam zaufają. Sponsorzy nie dowierzają, że kobiety mogą zrealizować ambitne cele, które sobie stawiają. Patrzą na nas zdziwieni: „ty, dziewczynko, chcesz zjechać z ośmiotysięcznika?”. Nie mam żadnych wątpliwości, że mężczyznom łatwiej jest znaleźć sponsorów. Tu jest jeszcze wiele do nadrobienia – przekonuje Tybor.

 

 

Mężczyźni stawiają na heroizm. A kobiety?

 

Kobiety inaczej też podchodzą do samej działalności w górach. – Męskie relacje z gór to przede wszystkim heroizm. Panowie niemal za każdym razem walczą o życie. Mężczyźni lubią opowiadać o swoich wyczynach. A kobiety? Często słyszę na prezentacjach: „Owszem było trochę zimno, ale przede wszystkim spełniłam swoje marzenie”. I to jest dla nas najważniejsze – mówi Daria Sieracka, która poza działalnością w fundacji weszła m.in. na Mont Blanc.

 

– Też mam inne podejście do chodzenia w góry – przyznaje Rasińska-Samoćko. Na czym ono polega? - Nie lubię góry zdobywać. Mówię raczej, że ją tylko osiągam, Podczas wspinaczki rozmawiam z górą. Zastanawiam się, czy ona pozwoli mi wejść na szczyt. W przypadku K2 cała droga była ważniejsza niż samo wejście na szczyt. Poważnie też traktuję pudżę, hinduistyczny obrzęd religijny odprawiany przed wyjściem z bazy. To modlitwa o to, by góra nas dopuściła. Ważne jest dla mnie takie bardziej romantyczne podejście. I przede wszystkim jestem szczęśliwa, gdy docieram z powrotem do bazy. Nikt nie rusza w góry, by pozostać w nich na zawsze – podkreśla zdobywczyni 11 ośmiotysięczników.

 

Dorota Szparaga nie ukrywa jednak, że lubi wyzwania i ważne jest dla niej zrealizowanie celu – Lubię to poczucie spełnienia na końcu długodystansowego szlaku – przyznaje, a swoją samodzielną wędrówką chce zainspirować innych. – Zwłaszcza kobiety – zaznacza.

 

– Ja nie wspinam się na ośmiotysięcznikach. I może łatwiej mi zachęcić inne z nas do wędrówki w nieco niższych górach. Na pewno wiele kobiet zastanawia się często, czy im wypada wyjechać choćby na weekend? Panie boją się np. opuścić rodzinę. Czasem też myślą, że nie dadzą rady. Ale w nas jest ogromna siła i za rzadko wierzymy w to, że możemy dokonać czegoś wielkiego. Nie umiemy się chwalić – mówi Szparaga.

 

A kobiety powinny mówić o swoich sukcesach, bo statystyka przemawia na ich korzyść. W górach wysokich to więcej wspinaczek, które podejmują próbę, wchodzi na sam szczyt. Mężczyzn w bazach jest oczywiściej więcej, ale procentowo częściej odpuszczają.

 

– Niemal w każdej dziedzinie życia kobiety mają poczucie, że nie wolno im mówić o swoich osiągnięciach: albo nie są do końca uprawnione, albo wystarczające dobre. I tu akurat nie chodzi tylko o góry. Tak jest też np. w polityce czy życiu społecznym – mówi Anna Król.

 

 

Inaczej przeżywają porażki

 

Mężczyźni w górach mocniej też czują presję. Dlatego każdą porażkę podczas wspinaczki albo wycof traktują jak życiową klęskę.

 

– Panowie idąc do góry zawsze działają na 110 proc. I gdy stają na szczycie, często są tak wyczerpani, że nie mają siły zejść. Ja wchodzę zawsze na 60 proc., wszystko na zimno kalkuluję. Wiem, że muszę mieć siły na schodzenie. Stawiam sobie granice. Wiem, kiedy podjąć decyzję o odwrocie. I nie traktuję tego jako porażki, tylko zbieranie doświadczeń. W przyszłości osiągnę więcej, jak się lepiej przygotuję – mówi Rasińska-Samoćko.

 

Zachowując odpowiednie proporcje, podobne zachowanie widzimy w niższych górach. – Nawet na Głównym Szlaku Beskidzkim każdego dnia mamy kryzysy fizyczne. I nawet tutaj widać, że kobiety lepiej radzą sobie z porażkami. Gdy przychodzi spadek mocy, to faceci szybko się poddają. Schodzą ze szlaku, bo uznają, że to nie ma sensu – mówi Dorota Szparaga.

 

Anna Tybor przypomina słowa, jakie padły podczas zimowej wyprawy na Mount Everest w 1980 roku. Kierownik Andrzej Zawada mobilizując ekipę mówił: „panowie, Wanda weszła, a wy nie wejdziecie?”. Nawiązywał w ten sposób do wcześniejszego wejścia Wandy Rutkiewicz na Dach Świata w 1978 roku.

 

– Czasem jest tak, że jak mężczyźni widzą wyprzedzające ich kobiety, to uważają, że jesteśmy dla nich zagrożeniem. Jak baba mnie wyprzedziła, to jest bardzo źle. Tymczasem ja nie muszę być szybsza od faceta, liczy się tylko mój cel. Ale też z własnego doświadczenia wiem, że to mężczyźni łatwiej się poddają, gdy coś nie idzie – potwierdza Anna Tybor.

 

 

Trudne sytuacje w górach

 

Jakie zatem szczególnie trudne sytuacje mogą spotkać nas w górach, zarówno tych niższych, jak i wysokich? Jak się wtedy zachować?

 

– W głowie mam zawsze kilka wariantów, co zrobię, gdy coś się wydarzy. Najważniejsze to zachować zimną krew, panika na wysokości jest najgorsza. Gdy schodziliśmy z K2, na jednym z trudnych fragmentów złapała nas mgła. Nie mogliśmy znaleźć niższego obozu. Przekonaliśmy Szerpów, że warto przeczekać, i to się opłaciło. Trzeba minimalizować ryzyko – mówi Dorota Rasińska-Samoćko.

 

Dorota Szparaga ciężkie chwile przeżyła zimą na GSB, a dokładnie w rejonie Mędralowej, między Babią Górą a Pilskiem. – Utknęłam. Popsuła się pogoda, nawigacja nie pokazywała odczytów, błądziłam. Wiedziałam, że muszę odpuścić, choć to było niewiele ponad 1000 m n.p.m. Zdawałam sobie sprawę, że wychłodzenie organizmu może się źle skończyć – przyznaje.

 

Sierpniową wspinaczkę na Ostry Szczyt wspomina Anna Król. – To w Tatrach burzowy okres, więc wiedzieliśmy, że musimy szybko skończyć wspinanie. Niestety, burza złapała nas na szczycie. Grad był tak mocny, że miałam nawet wgniecenia na kasku. Mój partner zjechał fragment, a ja czułam, jak mój organizm się wychładza. Było niebezpiecznie, stresująco i wiem, że nie chcę już czegoś takiego powtarzać – mówi Król.

 

Nasza narciarka z Zakopanego zwraca uwagę, że nawet na niepozornej Kopie Kondrackiej można znaleźć się w ekstremalnie trudnej sytuacji.

 

– Wystarczy gęsta mgła i już trafiamy na Słowację – mówi Anna Tybor. - Mam też w pamięci tegoroczny Broad Peak. Wspinaliśmy się w czasie, gdy ekipa Rafała Froni chowała Tomka Kowalskiego. Mijaliśmy jego ciało na grani, to mocno działa na psychikę. Jesteśmy świadomi ryzyka, jakie podejmujemy. Mój brat zginął w Tatrach podczas zjazdu ze Świnicy. Ale to mnie nie zatrzymało, choć wspomnienia zostają w głowie – przyznaje himalaistka.

 

 

Nie rezygnujcie z marzeń

 

Wszystkie kobiety, zarówno te wspinające się w Himalajach, jak i chodzące po Głównym Szlaku Beskidzkim łączy jednak jedno przesłanie: mimo różnych trudności, jakie spotykają nas w życiu, warto realizować swoje marzenia.

 

– Rezygnacja z marzeń to rezygnacja z własnej osobowości. Każdy może mieć swoją pasję. Dlatego podążajmy za swoimi marzeniami – mówi zdecydowanie Dorota Rasińska-Samoćko.

 

Dorota Szparaga zanim trafiła w góry, trenowała łyżwiarstwo figurowe, potem przyszły biegi górskie. – Ale siedem lat temu to szlaki długodystansowe stały się moją drogą. I dziś z pełnym przekonaniem mówię, że ludzie bez pasji są biedni – przyznaje Szparaga.

 

Anna Król podkreśla, jak ważna jest w tym wszystkim odwaga. - Nawet jeśli inni cię krytykują, to liczy się odwaga podejmowania wyzwań bez względu na moment życia. Dlatego zawsze warto próbować nowych rzeczy, a nie zastanawiać się, czy jestem już za stara, albo może jestem kobietą i mi nie wolno. Istotne, że gdy coś nam się uda, to możemy być z tego dumne. Dlatego nie idź utartą ścieżką. Nie pozwól, by ktoś projektował tobie życie – podsumowuje.

 

Nawet praca, szkoła czy uczelnia nie może być wymówką. – Pasję można łączyć z nauką albo życiem zawodowym. Dla mnie góry są odskocznią od codzienności – kończy Daria Sieracka.

 

Rasińska-Samoćko: - Na Evereście mieliśmy ciężką aklimatyzację. Miesiąc spędziliśmy w base campie. Kolega z USA w pewnym momencie mnie zapytał: gdzie ty spędzisz urlop? A ja mu odpowiedziałam, że… ja tu właśnie jestem na urlopie. To jest moja radość i moje szczęście – puentuje zdobywczyni 11 ośmiotysięczników. Kto z nas nie czuje się w górach podobnie…

 

 

 

"KOBIETY NA SZCZYCIE"

 

17 listopada 2023 r. w Katowicach z aktywnymi w górach kobietami spotkała się młodzież z aglomeracji śląskiej. Były m.in. filmy górskie, warsztaty oraz rozmowa o roli kobiet nie tylko w najwyższych górach.

 

W Katowicach rozmawiano m.in. o miejscu kobiet w górach. Zdjęcie Arek Gola

 

Podczas kilkugodzinnego spotkania „Kobiety na Szczycie” przyjrzeliśmy im się z bliska, poznaliśmy ich historię oraz górskie sukcesy. Rozmawialiśmy, dzieliliśmy się spostrzeżeniami i przeżyciami. Naszymi gościniami tego dnia były:

 

Anna Tybor – w 2021 r. jako pierwsza kobieta na świecie zjechała na nartach z Manaslu (8156 m n.p.m.), by dwa lata później powtórzyć sukces zjeżdżając z Broad Peaku (8 051 m n.p.m.).

Dorota Rasińska-Samoćko – od 2021 r. realizuje projekt „Podwójna Korona”. Chce zdobyć Koronę Himalajów i Karakorum oraz Koronę Ziemi. Do tej pory stanęła już na szczycie 11 ośmiotysięczników. Jako trzecia Polka w historii weszła na K2.

Dorota Szparaga – przeszła m.in. Główny Szlak Beskidzki w dwie strony, ustanawiając kobiecy zimowy rekord. W 2023 r. jako pierwsza osoba z Polski i pierwsza kobieta na świecie pokonała solo liczący aż 1710 km szlak Transcaucasian Trail.

Daria Sieracka – od 2016 r. prowadzi na YouTube kanał Kobieta Górom, gdzie rozmawia z kobietami gór i wspinaczkami. W 2022 roku założyła Fundację Wandalistki działającej na rzecz kobiet w górach wysokich.

Anna Król – w 2021 r. wydała książkę „Kamienny sufit. Opowieść o pierwszych taterniczkach”. Kocha naturę i góry. Wspina się, jest taterniczką.

 

Konferencja „Kobiety na szczycie” była okazją do spotkania się z wybitnymi postaciami górskiego świata. Zdjęcie Arek Gola

 

Warsztaty prowadzili też m.in. ratownicy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z Grupy Beskidzkiej. Spotkanie „Kobiety na Szczycie” nasza redakcja przygotowała we współpracy z UNICEF, Miastem Katowice oraz Pałacem Młodzieży w Katowicach.

 

Podczas konferencji ratownicy GOPR uczyli młodzież nawigacji w terenie. Zdjęcie Arek Gola

 

Młodzież pyta, kobiety odpowiadają

 

Jak zacząć górską przygodę?

Dorota Rasińska-Samoćko: - Zacznijcie od małej górki koło swojego domu. Potem ruszajcie w Beskidy, następnie w Tatry i na kolejne, wyższe szczyty. Działajcie powoli i cierpliwie. Pierwszy raz najlepiej wyjechać z kimś bardziej doświadczonym.

Daria Sieracka: - Idźcie na ściankę. Poznacie ludzi, którzy się jarają tym tak jak wy. Potem warto wybrać sobie jakiś szczyt w Tatrach, a jeśli chcecie więcej to np. Mont Blanc. Ale do takiej wyprawy, trzeba się odpowiednio przygotować.

Dorota Szparaga: - Ciekawym projektem na początek jest Korona Gór Polski. Poza Rysami szczyty nie są trudne, a można jeździć w weekendy. Gdy mamy konkretny cel – KGP, to pewne rzeczy łatwiej przychodzą.

Anna Tybor: - Nic na szybko, krok za krokiem. W moim przypadku to były najpierw Tatry, potem Alpy, Kazbek i Elbrus, Pik Lenina i dopiero ośmiotysięczniki. Trzeba dobrze poznać swoje ciało.

 

Jak się przygotować do zjazdu na nartach z wysokiej góry?

Anna Tybor: - Dużo trenuję, zarówno w Tatrach, jak i w Alpach. Zjazd dostosowuję do terenu. Oczywiście na ośmiotysięczniku jest mniej tlenu, do tego dochodzi ekspozycja. Tak było np. na Broad Peaku, gdzie kijkami sprawdzaliśmy śnieg, by uniknąć przepaści.

 

Gdzie szukać inspiracji?

Daria Sieracka: - Dla mnie to były kobiety i historia polskiego himalaizmu. Współcześnie inspiruje mnie Ola Taistra czy Olga Kosek, które nie są w mainstreamie, a zaczynały od zera.

Dorota Rasińska-Samoćko: - Dużo czytałam o himalaizmie zimowym, a jako 10-latka weszłam na Giewont. Wtedy zakochałam się w graniach. Moim marzeniem było wejście na 14 ośmiotysięczników. Na razie K2 i Nanga Parbat – trudne i piękne góry okazały się dla mnie najbardziej inspirujące.

Anna Król: - Mam sentyment do Tatr, gdzie wracam na wspinanie. Interesują mnie zarówno nowe drogi, jak i te, które czasem powtarzam. Zaczynałam od skał w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i na panelu. W głowie mam wspomnienie Zamarłej Turni – literackiej legendy, długo niedostępnej dla kobiet, gdzie było wiele wypadków. Do dziś ją bardzo lubię.

Dorota Szparaga: - Choć się nie wspinam, to wzorem dla mnie jest Wanda Rutkiewicz. Szła pod prąd, nie poddawała się, ja też czasami idę pod prąd.

Anna Tybor: - Dla rodowitej zakopianki inspiracją od początku stały się Tatry. Rodzice byli przewodnikami, z tatą dużo rozmawiałam o akcjach górskich w TOPR. Podziwiałam też Wandę Rutkiewicz. To były zupełnie inne czasy, a ona przełamywała bariery.

 

W wydaniu drukowanym ten artykuł znajdziesz pod tytułem "Idźcie za marzeniami".

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 17/11/2024 13:22
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do