Reklama

Na etacie Świętego Mikołaja – 30 lat Festiwalu Górskiego w Lądku-Zdroju


Powódź, pomoc i świętowanie trzydziestolecia. Maciej Sokołowski wspomina niezwykły rok, w którym Festiwal Górski w Lądku-Zdroju połączył serca ludzi gór.


 

Na etacie Świętego Mikołaja – 30 lat Festiwalu Górskiego w Lądku-Zdroju. Felieton Macieja Sokołowskiego

 

Tekst Maciej Sokołowski 


Ponoć w dzisiejszym czasach kultu wiecznej młodości 50-tka to nowa 30-tka. Można to traktować z dużym przymrużeniem oka, ale jednak, gdy spojrzy się na kadry z filmu „Czterdziestolatek” to faktycznie, jakby przez ostatnie pół wieku coś się zmieniło. Jeżeli przyjąć, że faktycznie tak jest, to w tym roku zrównałem się wiekiem z Festiwalem Górskim w Lądku-Zdroju. Ja skończyłem 50, on 30 lat.

Bałem się tegorocznej edycji już od dawna, a strach podsycali znajomi i przyjaciele mówiąc: "ciekawe, co wymyślicie na 30-tkę". Co tu wymyślić, skoro każdą edycję traktujemy wyjątkowo i po każdej wydaje się, że już nie ma kogo zaprosić, bo wszyscy już byli?

Z pomocą przyszła nam pogoda. I jak u Hitchcocka – zaczęło się od gigantycznej powodzi A.D. 2024, a potem napięcie zaczęło rosnąć. Nie mając posprzątanej jeszcze 29. edycji płynnie (sic!) weszliśmy w temat pomocy humanitarnej, a w naszych mediach społecznościowych apele o wózek widłowy przeplatały się z wieściami z gór. Wspominki z ważnych, festiwalowych wydarzeń ze zdjęciami zrujnowanego Lądka-Zdroju.

Byliśmy źródłem informacji, co się dzieje na terenach dotkniętych powodzią, czego potrzeba, co udało się już zrobić. Nasi widzowie, znajomi
i przyjaciele odpowiedzieli na nasz apel o pomoc wpłacając na specjalną zrzutkę prawie 1,7 mln złotych. Do tego granty od fundacji, firm, dary rzeczowe z Polski i zagranicy - łącznie ponad 6 mln złotych pomocy.

 

Przeczytaj nowe e-wydanie Magazynu Na Szczycie


Uczyliśmy się pomagania i rozdzielania darów. Odróżniania rzeczy pilnych od ważnych i ważnych od ważniejszych. Podejmowania decyzji z niewystarczającą ilością danych. O tym, jak nam to wyszło, opowiadaliśmy podczas tegorocznego festiwalowego sobotniego przedpołudnia.

Poranne prelekcje zwykle nie cieszą się wielkimi frekwencjami. Tym razem Wielki Namiot Jack Wolfskin był pełen widzów, a emocje i wspomnienia sprzed roku wróciły. Kiedy nad namiotem przelatywał turystyczny helikopter na ułamek sekundy i ja przeniosłem się myślami do tych pierwszych godzin, gdzie jedynie dźwięk śmigłowców był sygnałem, że pomoc jest blisko.

A zaraz po prelekcji pędem na rynek, gdzie oprócz Bazy Wysuniętej – czyli naszego nowego namiotu prelekcyjnego, otwarto wystawę fotograficzną dokumentującej powódź i walkę z jej skutkami. Wiele zdjęć autorstwa festiwalowych fotografów, którzy tu szybko wrócili.

Koniec programu „powodziowego” tego dnia wypadł w... kościele. W sanktuarium na tyłach kawiarni Albrechtsahalle. Mieszkańcy Lądka-Zdroju zamówili bowiem mszę świętą, by podziękować organizatorom i uczestnikom Festiwalu Górskiego. Nie bywam tam często.
Szczerze – byłem chyba pierwszy raz. Ale to, ile razy ksiądz odmieniał przez przypadki Festiwal Górski i dziękował całej górskiej społeczności, wprawiło mnie w zakłopotanie. Zresztą jak wszystkie peany pochwalne, nagrody i wyrazy uznania.

Cały czas uważam, że przez rok byłem zatrudniony na etacie Świętego Mikołaja. Jeździłem i rozdawałem prezenty (materiały budowlane, elektonarzędzia, a czasem paliwo), na które dostałem pieniądze od innych ludzi. To wspaniała praca i muszę uważać, żeby się od niej nie uzależnić.

Wspomniałem trzy punkty programu 30. Festiwal Górskiego, które były dla mnie niezwykle ważne, emocjonalne i pozostaną ze mną na dłużej. Wszystkich punktów programu było zaś ...504. Każdy układał własną ścieżkę wrażeń, emocji i ciekawości świata. I bardzo się cieszę, że ten festiwal taki jest, że nie nakazuje iść jedną, narzuconą przez organizatora ścieżką. Zarzuty, że w Lądku za dużo się dzieje i trzeba się roztroić, by wszystko zobaczyć, są tak naprawdę komplementem. Na Festiwalu Górskim jest jak w górach – możesz wybrać drogę twoich marzeń, możliwości lub... patrzeć na wszystko z miłej perspektywy baru lub... komputera, bo
około 100 filmów i spotkań można oglądać na platformie filmygorskie.pl jeszcze długo po tym, jak festiwal się skończy.

Jeżeli spytacie, jak niektórzy nasi zapalczywi fani – „co będzie za rok?!” – to odpowiadam sobie w duchu, że chciałbym zrobić taką zwyczajną, 31. edycję festiwalu. Bez równania kolejnych partii górzystego Lądka-Zdroju pod kolejne pola namiotowe i namioty spotkań. Bez wielkich
awarii i ciągłego organizatorskiego życia na krawędzi.

Po czym, jak już sobie to pomyślę, przypominam sobie, że właśnie oddaliśmy klucze od Domu Zdrojowego, który od zawsze mieścił biura, sale prelekcyjne oraz magazyny. Ten budynek już naprawdę idzie do remontu, i to nie będzie remont krótki. Szybko tam nie wrócimy. Może już nawet nigdy. Trzeba więc tę część festiwalu, która tam się działa, wymyślić od nowa. A może przy okazji nowego miejsca zrobić zawody wspinaczkowe z prawdziwego zdarzenia?

I już wiem, że to nie będzie zwyczajna, 31. edycja festiwalu. Dobrze, że mam 31 lat, i są we mnie siły na te zmiany.

 

Tekst ukazał się w wydaniu nr 06/2025.

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 19/10/2025 18:40
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do