Polskie góry bez tłumów? Jesienny weekend pokazał, że to już przeszłość... Przeczytaj nowe wydanie Magazynu Na Szczycie!

Jeśli myślicie, że w kwestii tłumów na tatrzańskich szlakach w Polsce nic Was nie zaskoczy, to nagle się okazuje, że jednak jesteście w błędzie. Tak było pod koniec września, kiedy ostatni upalny weekend 2025 roku przyniósł frekwencyjne rekordy.

Żeby było jasne. Nie ruszają już nas kolejki na szlakach w długi weekend sierpniowy, kiedy "pół Polski" zjeżdża do Zakopanego i potem wszyscy się dziwią, że do łańcuchów na Giewoncie trzeba czekać kilka godzin. Nie robią na nas wrażenia tłumy ludzi na Rysach, bo wiadomo, że każdy chce zdobyć najwyższy szczyt Korony Gór Polski. Przyzwyczailiśmy się też do korków na Orlej Perci. Tak jest już od około 20 lat i to się nie zmieni - będzie tylko gorzej. Dolina Kościeliska, Morskie Oko... - o tym powiedziano już wszystko.

Przeczytaj nowe e-wydanie Magazynu Na Szczycie!

Ostatni weekend września tego roku pokazał jednak, że wystarczy pewna słoneczna pogoda, i w Tatrach robi się... dramat. Parkingi na Łysej Polanie były zapełnione już o godz. 5 rano. Kolejka na Szpiglasową Przełęcz to były ponad dwie godziny czekania, na Kozi Wierch nawet trzy. I na tym poprzestańmy. Nie ma już w Tatrach martwego okresu, o studenckim, romantycznym wrześniu zapomnijmy raz na zawsze.

Recepta? Nie ma innego wyjścia. Jeśli chcecie choć trochę spokoju w polskich Tatrach zostaje tylko środek tygodnia. Usuńcie górskie weekendy ze swoich kalendarzy. A gdy prognozy nie pokazują żadnej chmurki, odpuście sobie wyjazdy. Poszukajcie innych, pięknych miejsc w polskich górach, których nie brakuje.

W tym numerze "Na Szczycie" polecamy na przykład Pieniny. Oczywiście, podobnie jak w Tatrach, gdy pójdziecie na Trzy Korony w słoneczny weekend, też utkniecie w kolejce. Ale warto szukać mniej popularnych szlaków, wyrwać się choć na jeden lub dwa dni poza sobotą i niedzielą. Wtedy będziecie w górach szczęśliwi. I tego Wam wszystkim życzymy na jesienne tygodnie.