Kości zostały rzucone

Pod koniec czerwca do Poznania zjechały elfy, czarodziejki, Rycerze Jedi i wszystkie inne rodzaje fantastycznych postaci. Przyciągnął je oczywiście Pyrkon, czyli największy w Polsce konwent poświęcony fantastyce. I jeśli myślicie, że nie da się go połączyć z górami, to jesteście w błędzie, gdyż wspólnym mianownikiem są między innymi planszówki.

Gry planszowe co najmniej od kilkunastu lat przeżywają renesans. Co roku w sklepach pojawiają się dziesiątki nowych tytułów o przeróżnym stopniu skomplikowania, a na Pyrkonie zawsze czeka ogromna sala, gdzie można wypróbować wiele z nich. Zresztą dowód na popularność planszówek znajdziecie także w schroniskach górskich, gdzie często dołączają do książek lub czasopism czekających na gości w jadalniach i świetlicach.

Wśród nawałnicy tytułów nie brakuje także takich, które górskie zmagania starają się przełożyć na język planszy i pionków. Jedną z nich pewnie nawet widzieliście na górskich festiwalach. Mówię tu o K2 autorstwa Adama Kałuży. Jej „wszędobylskość” jest w pełni uzasadniona, gdyż to pierwsza w historii polska planszówka nominowana do niezwykle prestiżowej nagrody Spiel des Jahres. Jeśli chodzi o rozgrywkę, to K2 jest strategią, która wykorzystuje elementy znane z himalajskich wypraw. Musimy więc zwracać uwagę na pogodę, planować biwaki, zadbać o aklimatyzację, a po zdobyciu wierzchołka bezpiecznie zejść do bazy. Gra doczekała się dodatków pozwalających powalczyć z Lhotse i Broad Peakiem. W drugim ze wspomnianych rozszerzeń znajdziemy scenariusz inspirowany wyczynem Krzysztofa Wielickiego z 1984 roku. W K2 może grać do pięciu osób, a sugerowany minimalny wiek wspinaczy to 8 lat.

Jeszcze młodsi adepci planszówek powinni bez problemu ogarnąć zasady gry Roll & Wall: Wspinaczka. Tutaj od dwóch do pięciu śmiałków rywalizuje o to, kto najszybciej zdobędzie szczyt. O sukcesie w dużej mierze decydują rzuty kośćmi, więc warto sięgnąć po ten tytuł, jeśli szukacie krótkiej i łatwej do opanowania rozgrywki, a nie przeszkadza wam duża losowość. Z kolei nawet trzylatkom powinna spodobać się gra familijna Everest firmy Epee.

Mam tylko nadzieję, że przysłowie o nasiąkającej skorupce nie znajdzie tu potwierdzenia, gdyż w tej grze chyba największą frajdę daje zrzucenie przeciwnika ze ściany.

Dla bardziej wtajemniczonych przeznaczona jest z kolei Nanga Parbat. Tutaj rywalizuje dwóch graczy, którzy wcielają się w rolę Szerpów próbujących pomóc dotrzeć na szczyt rywalizującym wyprawom. Oprócz zdobywania wysokości i przygotowywania obozów można zastosować manewry, które na prawdziwych ekspedycjach raczej się nie pojawiają. Przynajmniej ja nie słyszałem, aby Szerpowie łapali śnieżne pantery, by potem przy ich pomocy zamieniać miejscami himalaistów. Negatywnej interakcji nie znajdziemy za to w Trek 12. Grę tę wydano w kilku wersjach, natomiast w Polsce dostępna jest opcja Himalaje, która polega na wytyczeniu jak najwyżej punktowanej drogi na szczyt. Tutaj do sukcesu potrzebna jest umiejętność logicznego myślenia i nieco szczęścia, gdyż także w tej produkcji czeka nas sporo rzucania kośćmi.

Opisane wyżej tytuły łączy oczywiście temat przewodni, ale także fakt, że bez problemu kupicie je w polskich sklepach. Jeśli nie odstrasza was wyższa cena i brak rodzimej wersji językowej, to oferta robi się jeszcze ciekawsza. Warto rozważyć na przykład strategię Whistle Mountain albo wysoko ocenianą surwiwalową produkcję Summit: The Board Game, w którą możemy zagrać zarówno samemu, jak i współpracując lub rywalizując z innymi graczami. Najpopularniejsza poświęcona planszówkom strona, czyli Board Game Geek, wymienia ponad 100 gier z motywem górskim, więc na pewno bez problemu znajdziecie coś dla siebie. A jeśli któryś tytuł się Wam spodoba, to nie czekajcie z zakupem zbyt długo. Planszówki mają bowiem tę brzydką właściwość, że po wyczerpaniu nakładu ich ceny pną się w górę szybciej niż Ola Mirosław na ściance.