Reklama

Przekleństwo pisania, czyli zawartość góry w górze. Trzecia książka Rafała Froni

Ukazała się trzecia górska książka Rafała Froni – „Skalny pielgrzym”. Jak dwie pozostałe jest naszpikowana emocjami i wewnętrznymi przeżyciami.

 

Tekst Iwona Baturo

 

 

Debiut Froni „Anatomia Góry”, wydany po Zimowej Narodowej Wyprawie na K2 w 2018 roku, zdobył wielu czytelników. Był bowiem zajmującym głosem na arenie naszego góropisarstwa, odświeżał typową, nieco już zatęchłą narrację o wysokogórskiej rzeczywistości. Kolejna odsłona wyprawowych peregrynacji himalaisty – „Rozmowa z Górą”, o zdobywaniu Manaslu – rozczarowywała wtórnością, przegadaniem oraz ogromem banałów, które proponowała. Wciąż można było jednak wierzyć, że dalsza twórczość „romantyka gór wysokich” wykroczy poza truizmy o „życiu, które jest drogą” i „wolności odnajdywanej w podróży”. „Skalny pielgrzym”, który trafił właśnie do księgarń – opowieść o dwóch wyprawach: na Nanda Devi East i Broad Peak – dowodzi tylko, że wiara nie czyni cudów.

 

Jeśli miałabym wybrać dwa słowa na określenie najnowszej książki Rafała Froni, byłyby to: nadmiar i pretensjonalność. W „Skalnym pielgrzymie” niemal wszystko jest dęte: język, złote myśli i uduchowienie unoszące się nad całością. Zdania konkurują tu o miano najbardziej wydumanego tworu: kapią od wielopiętrowych porównań, odstraszają pokręconą składnią lub manierycznością. Wzniosłość leje się strumieniami. Pod tym względem od Rafała Froni mógłby się uczyć sam Paulo Coelho i cokolwiek by mówić, jest to wyczyn.

 

Podobno autor „Skalnego pielgrzyma” zapisuje wszystko, co go spotyka, bo tylko wtedy, jak wyznaje, prawdziwie dostrzega otaczającą go rzeczywistość, poznaje siebie. Niestety nie każdą zapisaną myśl warto publikować, czym najwyraźniej nie zaprząta sobie głowy. Serwuje nam więc passusy typu: „Gdzie patrzeć, skoro nie wiadomo, gdzie patrzeć? Co usłyszeć, skoro nie wiesz, skąd nadejdzie dźwięk? A może to będzie cisza? Ta cisza, i to ją należy usłyszeć”. Zostawiając na boku odkrywczość tych zdań (a podobnych ustępów jest w tej książce wiele), można tylko żałować, że Rafał Fronia nie odczuwa potrzeby dyscypliny słowa. Przekazywanie tego, co w duszy gra, nie jest łatwe, ale góra jałowego pustosłowia nie służy czytelniczemu zaangażowaniu.

 

„Skalny pielgrzym” potrafi umęczyć nadbagażem miałkich myśli. Mimo to, trudno nie zauważyć daru obserwacji i poczucia humoru Froni. A także jego wrażliwości na otaczający nas świat. Najlepsze fragmenty jego książki dotyczą górskiej akcji, kiedy bez zbędnych fajerwerków, nie siląc się na miliony słów, w prostych sformułowaniach potrafi oddać strach, zmęczenie, rezygnację, no i zachwyt… Tyle że takich fragmentów jest mało. Większość tekstu to typowe wodolejstwo, mędrkujący opis zastanej rzeczywistości oraz powracające jak mantra tematy poszukiwania własnej drogi, wolności, spełnienia i miłości.

 

Odkładając tę ponad 500-stronicową cegłę na półkę, moje „napięte postronki nerwów – by znów zacytować autora – zwiotczały, jak przegotowane spaghetti”. Asekurancko powiem jednak, że każdy czego innego szuka w książkach i różne rzeczy w nich odnajduje. Istnieje więc szansa, że wasze odczucia podczas spotkania ze „Skalnym pielgrzymem” zagrają zupełnie odmiennie od moich.

 

Rafał Fronia, „Skalny pielgrzym”, Sine Qua Non 2023

Cena: 69,99 zł

Ocena: 3/6

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do