„Schronisko, które spowijał mrok” to trzecia odsłona karkonoskiej serii kryminalnej Sławka Gortycha. Tym razem gros akcji dzieje się w Strzesze Akademickiej.
Poniższy tekst ukazał się w wydaniu nr 4(38)/2024.
1947, przełom 1991 i 1992 oraz 2007. Trzy plany czasowe, jedno scalające je nazwisko. Główny bohater: pisarz, który szuka materiału na książkę, bodźcem – zagadkowe wydarzenia sprzed lat. Role drugoplanowe bogato obsadzone, przede wszystkim przez ludzi gór (gospodarzy i pracowników schronisk, goprowców). Miejsce akcji: zimowe Karkonosze oraz Strzecha Akademicka. Fabuły nie będę przybliżać, w powieści kryminalnej im mniej wiemy na początku, tym lepiej. Powiem tylko, że będzie między innymi o tajemniczym pociągu, intrygującym raporcie Biura Kontroli, niewyjaśnionych zaginięciach, lawinie stulecia i… byłej zakonnicy.
Kto zna wcześniejsze odsłony karkonoskiej serii nie będzie zaskoczony, że „Schronisko, które spowijał mrok” zostało zainspirowane prawdziwymi wydarzeniami. Odkrywanie powojennych dziejów Karkonoszy widzianych w perspektywie polsko-niemiecko-czeskiej historii ich mieszkańców to, można powiedzieć, znak rozpoznawczy powieści Sławka Gortycha. Przy czym łączenie wymyślonych zdarzeń z prawdą historyczną wychodzi autorowi tak dobrze, że koniecznie należy zapoznać się z posłowiem, by dowiedzieć się, co zaszło naprawdę, a co wpisuje się w kategorię licentia poetica. Warto też dodać, że każdy tom serii tworzy odrębną historię i ma innego bohatera (oraz inne przewodnie schronisko), można je więc czytać bez znajomości poprzednich. Nie zmienia się natomiast jedno: za każdym razem Sławek Gortych umiejętnie miesza różnorodne wątki czasowe i tematyczne i bez trudu wciąga nas w swoją opowieść.
Choć podobne pod względem konstrukcyjnym, poszczególne tomy serii mają swoje wyróżniki. W „Schronisku, które spowijał mrok” niezwykle mocnym głosem wybrzmiewa potęga natury. Zawalone śniegiem Karkonosze stają się jednym z najważniejszych elementów tej opowieści. Uwodzą pięknem, ale też nieobliczalnością, przynoszą zachwyt, lecz również grozę. Oraz realne zagrożenia. „Biała ciemność” – gdy w gęstej mgle i śnieżnej zamieci wariują zmysły – jest ważnym uczestnikiem wydarzeń. Warto przy tym podkreślić rzetelność autora w opisywaniu zimowych niebezpieczeństw i przebiegu górskich akcji ratowniczych. To wynik drobiazgowych konsultacji i wielogodzinnych rozmów z karkonoskimi goprowcami. Jeśli brać pod uwagę popularność serii wśród osób mających niewielkie obycie z górami, zwłaszcza w zimowej aurze, trudno nie docenić tego aspektu.

Za tytuł mojej recenzji posłużyły słowa z jednej z książek Agathy Christie, które zresztą pojawiają się w „Schronisku, które spowijał mrok”. Przeszłość zawsze rzutuje na teraźniejszość, a ukrywane traumy i uprzedzenia ciągną się przez pokolenia. Niby banał, ale tę starą prawdę Sławek Gortych potrafi rozpisać na ciekawą akcję, z wyczuciem poruszając się między przeszłością a teraźniejszością tych terenów.
„Schronisko, które spowijał mrok” to – przynajmniej w mojej opinii – najlepsza odsłona karkonoskiego cyklu. Sławek Gortych coraz lepiej radzi sobie z literacką materią, zarówno pod względem językowym, jak i budowania przemyślanej narracji. Podobno przed nami jeszcze kilka tomów serii (schronisk nie brakuje). Z przecieków od Ducha Gór wiadomo, że następna książka również będzie się rozgrywać w polskich Karkonoszach, w kolejnej akcja ma się przenieść na czeską stronę.
Sławek Gortych, „Schronisko, które spowijał mrok”, Wydawnictwo Dolnośląskie 2024
Cena: 46,90 zł
Ocena: 5/6
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie