Reklama

Wadim Jabłoński

Z Wadimem Jabłońskim, wspinaczem i jednym z inicjatorów Polskiego Himalaizmu Sportowego, rozmawia Paulina Grzesiok.

 

Po zdobyciu w styczniu K2 program Polski Himalaizm Zimowy stracił rację bytu. M.in. z Adamem Bieleckim, a także z Piotrem Pustelnikiem i Januszem Majerem wziąłeś się za nowy projekt - Polski Himalaizm Sportowy. Skąd taki pomysł?

To jest odpowiedź na potrzeby młodego pokolenia związanego z górami, które jest wyszkolone w sposób techniczny. Być może ci ludzie nie mają doświadczenia związanego z wysokością, ale chcą w tych górach wysokich działać. Dotychczas to pokolenie nie miało takich możliwości, bo co tu dużo kryć – koszty uczestnictwa w wyprawach w góry wysokie są… równie wysokie. Ten program rzeczywiście powstał w miejsce PHZ, który stracił już swój cel programowy po zdobyciu ostatniego zimą ośmiotysięcznika.

 

Bolączką środowiska jest niekompetentne przekazywanie informacji związanych z działalnością górską. Czy można przy tej okazji opracować jakiś spójny system ich przekazywania, oddzielając “ziarna od plew”?

Problemem jest to, że obecnie przejścia wartościowe wspinaczkowo gubią się w gąszczu pseudoinformacji związanych z ludźmi, którzy tak naprawdę uprawiają trekking wysokogórski. Komercyjnie wyprawy wykorzystując dostępne mechanizmy medialne, trafiają na pierwsze strony serwisów, nawet tych związanych ze wspinaniem – co tym bardziej martwi. Bo to, że informacja pojawia się w mediach mainstreamowych akurat mnie nie dziwi. Tam brakuje ekspertów, którzy byliby w stanie coś takiego rozróżnić.

 

Jak to naprawić?

Przede wszystkim warto zacząć od swojego podwórka, czyli by w mediach wspinaczkowych zwracać uwagę na to co jest wartościowe, a co nie. Jako środowisko możemy apelować o wyważone publikowanie informacji medialnych. Niestety, nie mamy kultury górskiej, jak na przykład alpejskie kraje. Dlatego ważnym jest, by jakościowe informacje dostawały się do głównego nurtu. Mam nadzieję, że letnie igrzyska olimpijskie także zrobią także swoje. W Tokio po raz pierwszy pojawi się wspinaczka sportowa. Pokaże, że wejście na małą ściankę może być olbrzymim wyzwaniem sportowym, nieporównywalnie większym niż komercyjne zdobycie ośmiotysięcznika.

 

Jakie zatem widzisz wyzwania dla PZA na najbliższe lata?

Przede wszystkim jest to odczarowanie wizerunku w społeczności wspinaczkowej. Ważne jest, by wspinacze poczuli, że związek działa w ich imieniu, dlatego należy stworzyć możliwości dla różnych dziedzin działalności. Trochę na wzór PHS, który śmietankę wspinaczy wyprowadza w góry wysokie albo Grupy Młodzieżowej (GM), gdzie szlifowane są umiejętności mocnych adeptów. Ale powinny powstać również programy unifikacyjne dla ludzi, którzy niekoniecznie aspirują do topowego poziomu, a już niekoniecznie są młodzi. Chodzi o systematyczne podnoszenie poziomu wspinaczkowego tzw. klasy średniej. Im więcej ludzi będzie uprawiało wspinaczkę na rzetelnym poziomie, tym większe pojawią się możliwości. by spośród nich wybierać jednostki wybitne.

 

Młodzi atakują w piachach

 

To powiedzmy coś może właśnie o nowym pokoleniu wspinaczy, które odważnie wchodzi na górską arenę w naszym kraju. Wspominali o nich w ostatnim czasie na łamach „Na Szczycie” między innymi Janusz Majer, czy Rysiek Pawłowski. Kim są ci młodzi ludzie?

Od dawna mamy mocną ekipę wspinaczy sportowych, którzy doskonale sobie radzą w skałach oraz na obitych wielowyciągówkach. Oni jednak najczęściej nie byli zainteresowani działalnością górską. Natomiast od jakiegoś czasu widzimy rosnące zaciekawienie wspinaniem górskim - tak letnim, jak i zimowym. Więcej młodych ludzi jeździ w Alpy, czeskie piachy (skały piaskowcowe), pokonuje trudne technicznie drogi w Tatrach. Podam przykład z mojego klubu – krakowskiej SAKWY – gdzie w ciągu ostatnich pięciu lat nasi klubowicze odnoszą duże sukcesy w Tatrach, Alpach i innych górach.

 

Kogo konkretnie masz na myśli?

Karolina Ośka z Gosią Grabską dokonały pierwszego kobiecego klasycznego przejścia filara Kazalnicy. W Yosemitach padła klasycznie droga Freerider (5.13a) w duecie Karolina Ośka i Michał Czech. Pokusili się o nią również Gabryś Korbiel i Kuba Kokowski. Po kilku latach Karolina z Michałem zaliczyli kolejne trudne przejścia na El Capitanie – Golden Gate (5.13b). Z kolei w 2019 roku Gabryś, Kuba i Michał przeszli on-sightem legendarną Divine Providence na Filarze Narożnym w masywie Mont Blanc. W międzyczasie Paweł Zieliński z Tomkiem Olszewskim przeszli w Alpach klasycznie Freneya – także na Mont Blanc - i popularyzują na nowo wspinanie w piachach. Owiane aurą niedostępności i grozy skały piaskowcowe, są odwiedzane jedynie przez bardzo małą grupę polskich wspinaczy. Te sukcesy sprawiły, że nestorzy i decydenci polskiego wspinania dostrzegli, że młodzież jest zainteresowana pokonywaniem ekstremalnych trudności nie tylko w skałkach, ale też jest żądna górskiej przygody na sportowym poziomie.

 

Najpierw ścianka, potem Jura

 

Jak zatem Ty trafiłeś na tę górską ścieżkę?

Myślę, że w części to dość standardowy przypadek. Jako nastolatek zacząłem wspinać się na jednej z katowickich ścianek. Wspinanie podprogowo było zapisane w mojej głowie, bo jeżdżąc jako dziecko na Jurę Krakowsko-Częstochowską, obserwowałem wspinaczy. Okazało się, że to jest to, w czym chcę się rozwijać. Ale wspinałem się dla przyjemności i nie wkręciłem się we wspinanie sportowe. Gdzieś Jednak drzemała we mnie chęć przygody. Interesowałem się tradem (wspinanie na własnej asekuracji), alpinizmem, wspinaniem zimowym, ale znałem te tematy jedynie z gazet. I właściwie dopóki nie poszedłem na studia i nie trafiłem do SAKWY, nie czułem, że mogę rozwinąć się w tym kierunku. Owszem, od zawsze ciągnęło mnie w góry, ale dopiero w SAKWIE spotkałem nakręconych ludzi, którzy pokazali mi, że wspinanie w Tatrach jest na wyciągnięcie ręki. Razem z nimi odkrywałem fantastyczny świat gór od pozaszlakowych wycieczek w polach kosówki, przez skitury, wspinanie zimowe, alpinizm, skończywszy na hakówce i od niedawna - paralotniarstwie.

 

Jesteś absolwentem Grupy Młodzieżowej PZA?

To jest ciekawa historia. Najpierw trafiłem do SAKWY, a kilka miesięcy później ruszał nabór do Grupy Młodzieżowej PZA. W międzyczasie podczas jednej ze wspinaczek na Jurze złamałem nogę. Pech chciał, że zbiegło się to z naborem. Wkrótce dostałem zawiadomienie, że grupa rusza, a moja kandydatura ze względu na kontuzję nie została wzięta pod uwagę. Po kilku latach paradoksalnie grupa przyszła do mnie. PZA miał fundusze na szkolenia i wyjazdy, tylko brakowało organizatora. Przygotowałem wówczas wyjazd do Szkocji w rejon Glen Coe. Pomysłodawcą tej polsko-brytyjskiej wymiany był Janusz Majer, który wykorzystał swoje kontakty. Ja zebrałem ekipę i spiąłem całość organizacyjnie. Pojechaliśmy w mocnym składzie młodych wspinaczy. Wtedy też zaistnieliśmy w PZA jako ambitna grupa, która chce się wspinać w górach. Ktoś “połączył kropki”, że takich ludzi w SAKWIE jest więcej

 

Patologia Team

 

Jesteś niepisanym frontmanem Patologia Team. Komentujecie otwarcie to, o czym w środowisku dużo osób mówi za plecami, np. niedawno o Magdzie Gorzkowskiej. Głos loży szyderców jest ważny, ale czy nie obrywacie za to?

Oczywiście, że nam się obrywało. Pewnie ktoś żywi też do nas urazę. Najbardziej kwieciste wpisy nie są jednak mojego autorstwa, choć to mi najczęściej dostaje się po uszach. Na szczęście znamienita większość ludzi ma do siebie duży dystans. Nasza szydera czy punktowanie błędów mogą w konsekwencji wyjść na plus środowisku górskiemu. Mam nadzieję, że osoby które zostały przywołane w tych tekstach nie czują się urażone, bo nie taki jest cel naszych publikacji. Chodzi o wypunktowanie zachowania niektórych ludzi, a złe cechy środowiska wspinaczkowego przedstawiamy w krzywym zwierciadle dla pewnej refleksji na przyszłość. Tym samym chcemy kreować wspinaczkowo-górską kulturę i odpowiednie zachowania oraz postawy wśród wspinaczkowej braci. Pokazujemy, co jest pozytywne, a co niepożądane. Forma satyry nie jest też nowością w naszym środowisku.

 

Wasza prezentacja na Festiwalu Górskim w Lądku Zdroju zrobiła furorę. Z Michałem Czechem, kolejnym opiekunem Grupy Młodzieżowej PZA, odżegnaliście się od patosu gór, który - mam wrażenie - jest nadal wszechobecny. Ludzie nie mają Wam tego za złe?

Nawet do najbardziej ambitnych celów można podejść w luźny sposób. Trzeba mieć świadomość, że jeżeli coś jest trudnym i niebezpiecznym wyzwaniem, może jednocześnie być potraktowane jak zabawa. Przynajmniej w momencie, kiedy siedzimy w ciepłym i bezpiecznym fotelu, a nie niekoniecznie gdy robimy trudne ruchy nad zardzewiałym hakiem. Takie podejście ugruntował we mnie właśnie Michał, który z natury jest superoptymistą. Wybierając drogę, często mnie zapewnia - “zrobimy to w 6 godzin”, albo “pójdzie szybko - litr wody i batonik, więcej nam nie trzeba” lub „a może jakieś piwko na szczyt”? Michał sprowadza wszystko do przyjemnego i przystępnego poziomu. To sprawia, że nawet najtrudniejsze drogi i najbardziej szalone projekty wydają się być przystępne, niczym wycieczka na Czerwone Wierchy - taki efekt psychologiczny. Oczywiście czasami okazuje się, że drogę kończymy nad ranem, woda dawno się skończyła, załamała się pogoda, a my nie mamy nawet ciepłych kurtek.

 

Nie wszyscy mogą tak odbierać Wasze komentarze...

Mimo przekazu zdajemy sobie sprawę z niebezpieczeństwa gór i nie bagatelizujmy go. Znamy też swoje mentalne i fizyczne przygotowanie do wspinaczki. Po prostu bawi nas drętwe podejście, które sprawia że ludzie nie myślą samodzielnie. Mam nadzieję, że nikt kto się nami zainspiruje, nie zrobi sobie krzywdy. Ani nie będzie na nas zły, że biwak w jednym śpiworze na karimacie wielkości znaczka pocztowego jednak nie jest komfortowy.

 

Wskazuję na Kurtykę

 

Kto jest dla Ciebie inspiracją?

Niewątpliwie Wojtek Kurtyka za wszechstronność i trudne wspinanie w górach wysokich. To on wprowadził w Himalaje styl alpejski. Dodatkowo prezentował bardzo wysoki poziom we wspinaniu skałkowym, co mnie totalnie się nie udaje. Natomiast sporo inspiracji czerpię z klubu i od przyjaciół. Michał Czech, Karolina Ośka i Kuba Kokowski to fantastyczni ludzie, którzy bardzo na mnie wpłynęli. Podziwiam ich głównie za wyniki, jakie osiągają oraz podejście do wspinania. To oni napędzają mnie, by czasami zarzucić górskie parchy i spróbować czegoś w skałkach. Podnieść swój poziom techniczny i zobaczyć, jak przełoży się to na wspinanie w górach. A z drugiej strony, by podążać swoim torem i realizować marzenia.

 

Jesteście pokoleniem new age we wspinaniu. Nie malujecie kominów, by zarobić na życie. Nie żyjecie z sociali jak brytyjscy wspinacze lat 70. Jesteście ogarniętymi zawodowo ludźmi, mimo młodego wieku.

To już nie są czasy, kiedy pracuje się na wysokościach, by mieć za co wyjeżdżać. Kluczem jest praca zdalna. Mieliśmy ją jeszcze przed pandemią. Teraz jeszcze więcej osób ją ma i pewnie tak zostanie. Pracujemy w branży IT, jesteśmy programistami. Praca nie jest jakimś odosobnionym bytem, tylko definiuje to, gdzie w danym momencie jesteśmy. Kreuje możliwości – nie tylko w kontekście pieniędzy, ale i tego co możemy zrobić, kiedy tę pracę kończymy.

Jeśli jestem zatrudniony w biurze w Katowicach, to mogę co najwyżej po pracy jeździć w skałki albo na ściankę. Dlatego z Michałem podjęliśmy decyzję o przeprowadzeniu się na Słowację. Zależało nam głównie na wspinaniu w górach, skałkach oraz treningach biegowych. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby po robocie skończonej wczesnym popołudniem wyskoczyć na Osterwę albo wbiec Martinką na Gerlach i jeszcze wrócić o sensownej porze do domu. W momencie, gdy zapowiada się okno pogodowe w tygodniu, mamy możliwość przesunięcia naszej pracy na weekend, by jak najbardziej optymalnie korzystać z warunków.

 

Wadim Jabłoński

Były prezes krakowskiej SAKWY i jeden z organizatorów Grupy Młodzieżowej PZA, lubi długie drogi o alpejskim charakterze, a także wspinanie zimowe. Ma na koncie m.in. pokonanie bez przerwy najdłuższej grani wyprowadzającej na Mont Blanc - Peuterey Integrale oraz przejście Trylogii Tatrzańskiej w 44 godz. - oba wyczyny z Michałem Czechem.

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do