Reklama

Wielicki wspinał się solo z sukcesami. A jaka jest jego książka?

Ukazała się książka „Solo. Moje samotne wspinaczki” Krzysztofa Wielickiego. Zgodnie z tytułem, to wspomnienia himalaisty dotyczące jego solowych wejść na ośmiotysięczniki.

 

Prób było siedem: na Broad Peak, Lhotse, Dhaulagiri, Makalu, Annapurnę, Sziszapangmę i Nanga Parbat. Pięć zakończyło się sukcesem. „Sukces” to zresztą mało ekspresyjne słowo, w swojej książce Krzysztof Wielicki woli określenie „bingo”. Niby detal, szczególik, ale znamienny, jeśli wziąć pod uwagę, że oprócz okrzyku zwycięstwa „bingo” oznacza też grę hazardową, rodzaj loterii oraz najwyższe, wygrywające trafienie w tej grze. Kolejny smaczek? Tytuły rozdziałów związane z emocjami. Czy może być kwestią ślepego przypadku, że swoją opowieść Krzysztof Wielicki rozpoczyna od „Nadziei”, by przez „Strach”, „Zuchwałość”, „Pewność” osiągnąć „Nirwanę” i „Ulgę”?

 

Smaczki, smaczkami, zagłębiając się w tekst, możemy jednak poczuć się zagubieni. Książkę o swoich solowych wejściach Wielicki rozpoczyna od akcji ratunkowej po Elisabeth Revol i Tomka Mackiewicza, potem raczy nas skrótową historią zdobywania K2, a nieco dalej opisuje terrorystyczny atak w Dolinie Diamir… Wątki poboczne, skakanie z tematu na temat i nietrzymanie się chronologii wypraw mają prawo wywołać u czytelnika wrażenie chaosu, nawet jeśli uważniejsze spojrzenie odkrywa w tej poszatkowanej narracji jakiś zamysł kompozycyjny.

 

Oś książki tworzy opis samotnego wejścia Wielickiego na Nanga Parbat w 1996 roku. Rozdziały poświęcone tej wyprawie stanowią lwią część publikacji, opisy innych solowych wejść oraz powiązane z nimi wtręty to, można powiedzieć, dodatki. Dlaczego Naga Góra okazała się dla Krzysztofa Wielickiego tak wyjątkowa, można się domyślać. „To były chyba najtrudniejsze psychicznie cztery dni w moim życiu” – przyznawał w jednym z wywiadów. No i, co bez wątpienia też miało znaczenie, wejście na Nangę zakończyło zdobywanie przez niego Korony Himalajów i Karakorum.

 

Kłopot z „Solo” polega na tym, że nic nie wybrzmiewa w tej książce mocno i do końca. Emocje, które tak ładnie prezentują się w tytułach rozdziałów, w tekście są nieobecne, jakby zabijał je spadek ciśnienia na wysokości. Beznamiętny ton opowieści nie porywa, a raczej nudzi, tym bardziej że opisywane zdarzenia są miłośnikom literatury górskiej świetnie znane, wielokrotnie przywoływano je w innych publikacjach, w książce sygnowanej przez Wielickiego chciałoby się więc przeczytać coś więcej, a na pewno coś bardziej osobistego.

 

Chłodny dystans, który króluje w tekście, jest w pewien sposób zrozumiały, wraz z upływem czasu na swoje dokonania patrzy się mniej sercem, a bardziej szkiełkiem i rozumem. Wraz z kolejnymi przewracanymi kartkami u czytelnika pojawia się jednak pytanie: po co powstała ta książka? Krzysztof Wielicki wskazuje trop: chciał przybliżyć nam, dlaczego decydował się na samotne wspinanie, przekraczając wiele razy czerwoną linię. Chciałoby się krzyknąć: „Niebingo”, bo książkowe „Solo” nie do końca się udało.

 

 

Krzysztof Wielicki, „Solo. Moje samotne wspinaczki”, Wydawnictwo Agora 2022

Cena: 44,99 zł

Ocena: 3/6

 

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do