Tragedia w Tatrach - pierwszy śmiertelny wypadek przed sezonem zimowym. Czy musimy być bardziej pokorni wobec gór? Ratownicy GOPR przypominają o bezpieczeństwie.

21 września to było jeszcze lato, zarówno kalendarzowe, jak i astronomiczne. Aż trudno uwierzyć, że tego dnia zeszła w Tatrach lawina. Pod Staroleśnym Szczytem na Słowacji zginęło dwoje znanych polskich przewodników - Roksana Knapik i Andrzej Sokołowski. Razem z nimi wspinała się jeszcze jedna para. Wszyscy byli odpowiednio przygotowani na tego typu wyprawę, mieli też odpowiedni sprzęt. Nigdy nie lekceważyli niebezpieczeństw, „Sokół” był doświadczonym przewodnikiem IVBV i ratownikiem Grupy Karkonoskiej GOPR.

Tym razem nikt w internecie nie może pisać, że zlekceważyli panujące warunki. Niestety, splot niesprzyjających okoliczności sprawił, że doszło do tragedii. "To pierwszy w historii tak wczesny, śmiertelny wypadek lawinowy, który miał miejsce przed sezonem zimowym, we wrześniu. Dotychczas najwcześniejszym tragicznym wypadkiem był ten w Tatrach Bielskich, do którego doszło 17 października 1974 roku na Przełęczy pod Kopą”- napisali w raporcie słowaccy ratownicy.

Minęło prawie 50 lat, gdy lawina pochłonęła ofiary o tak wczesnej porze roku. Ten wypadek pokazuje nam więc kolejne, groźne oblicze gór, wobec których musimy być podczas każdego wyjazdu pełni pokory. Bez względu na to, czy idziemy na Rysy lub do Doliny Białego, czy zdobywamy Giewont albo tylko Nosal.

I nie o samych Tatrach myślimy. Bo pokornym wobec natury trzeba być w każdych polskich górach, także w Beskidach czy choćby w niepozornych Górach Suchych czy Stołowych. Przypominają nam o tym przy każdej okazji ratownicy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, która to organizacja właśnie skończyła 70 lat. Przybliżamy ich trudną pracę i problemy, z jakimi się zmagają, w tym numerze „Na Szczycie”. Bo warto mieć świadomość, że o każdej porze dnia i nocy w każdych górach, gdy zadzwonimy pod numer 112, możemy liczyć na pomoc. Oby ten telefon nigdy nie był głuchy.