W nowym numerze Dolina Kamienista i Łomnicki Staw - niesamowite miejsca do odkrycia!

Zastanawialiście się kiedyś, czy są w Tatrach takie miejsca, gdzie turystów jest naprawdę niewielu? Gdzie można cieszyć się w spokoju widokami, gwizdy świstaków nie są okazjonalne, a rośliny na szlaku wyglądają jak 30 lat temu? Gdzie nikt na trasie nie popędza i nie ma mowy o jakichkolwiek korkach? Zapewniamy Was, że na szczęście jeszcze nie wszystko w Tatrach zadeptano.

W tegorocznym tatrzańskim numerze „Na Szczycie” proponujemy Wam jedną z takich tras. Na przeważającym odcinku prowadzi po słowackiej stronie. Najpierw przez ponad trzy godziny idziemy z osady Podbańska dziką (dosłownie!) Doliną Kamienistą, by wyjść na graniczną Pyszniańską Przełęcz. To rzadko dziś uczęszczany szlak tatrzańskich kurierów, którzy podczas drugiej wojnie światowej szli tędy na południe. A gdy wyjdziemy wyżej podziwiamy niezwykłe miejsca opisane przez Stanisława Zielińskiego w kultowej książce „W stronę Pysznej”. Czy można chcieć czegoś więcej? Nawet na Błyszczu i Bystrej, które są kulminacją kilkugodzinnej wędrówki, jest cicho i spokojnie. Nieliczni turyści przyszli tu właśnie po to, by cieszyć się tatrzańską ciszą. A na deser zejście równie pustą i dziką Doliną Bystrą.

Ale takich miejsc jest więcej, także w Tatrach Wysokich. Naszym tegorocznym odkryciem jest szlak z Tatrzańskiej Łomnicy, który nad Łomnicki Staw (słow. Skalnaté pleso) od stacji pośredniej kolejki (Start) prowadzi szerokim łukiem przez Rakuskie Czubki. Zwłaszcza jego górny odcinek to piękne tatrzańskie klimaty. Owszem, jest za nisko, by podziwiać spektakularne panoramy, ale zapewniamy Was, że będziecie usatysfakcjonowani.

Zachęcamy Was do odkrywania mniej popularnych miejsc w Tatrach. Nie zawsze to co najwyższe i najbardziej popularne, jest naprawdę zachwycające.

A jeśli nawet macie w planach Rysy czy Giewont, to wyjdźcie o świcie, by przed częstymi popołudniowymi burzami być już bezpiecznie na dole. Bo bezpieczeństwo w górach jest najważniejsze!