„Bieszczady. Morze niepamięci” to piąty tom serii Stanisława Krycińskiego poświęconej historii bieszczadzkich miejscowości. Tym razem autor zabiera nas nad Jezioro Solińskie, by opowiedzieć zarówno o wsiach, które decyzją władz zostały zalane „wielką wodą”, ale też o tych miejscowościach, którym udało się przetrwać.
Poniższy tekst ukazał się w wydaniu nr 07(34)/2023.
Okolice Jeziora Solińskiego górskim zapaleńcom kojarzą się źle – tłum wczasowiczów, hałas, spaliny… Podziwianie odbijających się w tafli wody malowniczych wzniesień to dla górskiej braci trochę mało, by spędzić tu kilka dni. Turysta obeznany z geografią zapewne przytomnie zauważy, że soliński zbiornik nie leży nawet w Bieszczadach, a w Górach Sanocko-Turczańskich. Oczywiście wie to autor publikacji i we wstępie wyjaśnia, dlaczego zdecydował się opisać te tereny pod szyldem swojej serii.
Bieszczady, jak pisze Kryciński, „to góry, w których wciąż słychać płacz skrzywdzonych ludzi”. I nawet jeśli pejzaże Jeziora Solińskiego wydają się idylliczne, one również skrywają w sobie mroczną historię. W odautorskim poruszającym ujęciu ogromny zalew gromadzi „łzy dziesiątek tysięcy wypędzonych stąd mieszkańców”. Nieprzypadkowo też w tytule pojawia się morze niepamięci – tłumy beztroskich wczasowiczów, do których często zaliczają się również górscy turyści, niewiele wiedzą o tym, co działo się na tych terenach, choćby w ciągu ostatnich stu lat.

Stanisław Kryciński jest z zamiłowania historykiem i znajduje to wyraz w jego publikacjach. Omawiana książka nie stanowi tu wyjątku. Tekst jest nastawiony na informowanie, ujmuje fakty i wydarzenia bez literackiego naddatku, w sposób zwięzły i prosty. Nie znajdziemy tu zachwytów nad panoramami i widokami, opisów wycieczek czy szlaków, którymi moglibyśmy ruszyć na zwiedzanie okolicy. Zabytki, jeśli się pojawiają, to zazwyczaj w kontekście zniszczeń i bezpowrotnej straty. Najważniejszy jest w tej narracji człowieczy los poddany bezwzględnym trybom różnego rodzaju władztwa.
Suchość przekazu nie musi od razu oznaczać nudy. Kryciński zresztą próbuje nieco ubarwić monotonną miejscami treść, wplatając pomiędzy fakty, daty i nazwiska anegdoty o ciekawych ludziach, którzy związali swoje życie z Bieszczadami. Trzeba jednak przyznać, że takich wstawek nie ma zbyt dużo. Bez wątpienia cała bieszczadzka seria Krycińskiego jest skierowana do tych, którzy nie tyle odwiedzają Bieszczady wakacyjnie, co przede wszystkim interesują się burzliwymi i tragicznymi dziejami tych ziem, chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej o często już nieistniejących wsiach i przysiółkach.
W książce znalazło się sporo archiwalnych zdjęć i wycinków ze starych map. Zwłaszcza fotografie mają swoją wartość – są drugą obok tekstu, pozawerbalną opowieścią o dawnych czasach. Ileż można wyczytać na przykład ze zdjęcia dzieci przekraczających San na szczudłach w drodze do szkoły. A było to całkiem niedawno, bo w latach 50. XX wieku.
Kto często odwiedza Bieszczady, wie, że to, co najważniejsze na tych ziemiach, wcale nie wiąże się ze szczytami i połoninami. W opuszczonych, zapomnianych dolinach pochylone krzyże, zniszczone nagrobki, resztki podmurówek niemo przypominają o krzywdzie mieszkańców. Kryciński uwrażliwia nas na takie ślady przeszłości. Zachęca do innego spojrzenia na Bieszczady. Prawdziwego odkrywania tych gór.
Stanisław Kryciński, „Bieszczady. Morze niepamięci”, Wydawnictwo Libra 2023
Cena: 49,90 zł
Ocena: 4/6
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie