Moniki Witkowskiej nikomu przedstawiać nie trzeba. Najnowsza jej książka o Lhotse to trzecia – po Evereście i Manaslu – w serii „ośmiotysięczniki, na których byłam”.

„Lhotse. Lodowa siostra Everestu” nie jest reportażem, a dziennikiem wyprawowym. To subtelna różnica. Osobiste notatki zwykle nie mają głębi przynależnej dobremu reportażowi, ani publicystycznego zacięcia, bo nie na tym się koncentrują. Książka pisana w formie dziennika ma po prostu opowiedzieć o tym, co przydarzyło się autorowi.
Monika Witkowska, jak przystało na wytrawną dziennikarkę, przełamuje ten prosty schemat. Jej pisarstwo zachowuje emocjonalny, autentyczny charakter przynależny pamiętnikowi, ale nie ucieka przed trudnymi tematami dotyczącymi na przykład etyki w górach czy „wyższości wypraw sportowych nad tzw. komercyjnymi”. To o tyle ważne, że książki Moniki mają szerokie grono odbiorców, a podnoszone przez nią tematy rezonują i w środowisku ludzi gór, i w domach przysłowiowych Kowalskich.
Kluczem do popularności autorki jest zarówno szczerość jej wypowiedzi, jak i łatwość tworzenia potoczystej narracji. Monika Witkowska zwraca uwagę na drobiazgi i potrafi oddać realia wyprawy tak umiejętnie, że czytelnik niemal namacalnie przenosi się pod lodowe kolosy. Czytając jej relację, czujemy klimat panujący w bazie i wyższych obozach, zanurzamy się w wyprawową codzienność i krok po kroku przeżywamy zdobywanie olbrzyma. W wypadku Lhotse – olbrzymki, skoro, jak rozstrzyga Monika, góra ta jest kobietą. Ogrom ciekawostek, które pojawiają się w każdej książce Moniki to już – można powiedzieć – znak rozpoznawczy jej pisarstwa.
Wiadomo, że osobistym zapiskom właściwy jest język „momentami daleki od literackiej polszczyzny”. I choć sama nie należę do miłośników tego typu pisarstwa, po książki Moniki sięgam z przyjemnością. Dlaczego? Bo niosą dobrą energię. Monika nie koncentruje się na sobie, jest empatyczna i ciekawa innych. Ma łatwość nawiązywania kontaktów, a współtowarzysze wyjazdów stają się niemal równoprawnymi bohaterami jej książkowej opowieści. W dodatku spełnianie pasji idzie u niej w parze z pomaganiem tym, których życie boleśnie doświadczyło. Ma to w sobie ogromną wartość.
Tym, którzy czytają wiele górskich publikacji, „Lhotse. Lodowa siostra Everestu” nie przyniesie zapewne odkrywczych informacji. W zamian być może zaznają oni „sinusoidy emocji i nawału wrażeń”. Bo w opowieści Moniki, o wejściu na czwartą pod względem wysokości górę świata, silnych przeżyć nie brakuje. Dla niej bagaż doświadczeń z Lhotse to również dramatyczne i przygnębiające wydarzenia – strata trzech kolegów w ciągu jednej doby. Odbyta wiosną 2019 roku wyprawa była, jak pisze, najtrudniejszą z dotychczasowych jej ekspedycji. Może dlatego „Lodowa siostra Everestu” wydaje się najbardziej dojrzałą książką ze wszystkich wysokogórskich, które do tej pory Monika napisała.
Monika Witkowska, „Lhotse. Lodowa siostra Everestu”, Bezdroża 2021.
Cena: 49 zł
Ocena: 4/6
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!