W powszechnej opinii Karkonosze nie kojarzą się z wielkimi zagrożeniami. Lawiny, pobłądzenia, śmierć z wyczerpania lub wychłodzenia to coś, czego można się obawiać w Tatrach, a nie w niższych górach. Książka „Zabójcze Karkonosze” próbuje to złudne przeświadczenie obalić, przywołując wypadki i kataklizmy, które przez wieki zdarzały się na tym terenie.
Poniższy tekst ukazał się w wydaniu specjalnym nr WS 03/2023 (JESIEŃ).
Autorzy książki od lat zajmują się karkonoską tematyką. Szymon Wrzesiński jest historykiem i publicystą, napisał sporo książek dotyczących Dolnego Śląska. Justyna Kość to z kolei regionalistka, prowadzi facebookową stronę „Karpacz jakiego nie znacie”. W naturalny sposób „Zabójcze Karkonosze” mają więc zacięcie historyczne i zwłaszcza w początkowej części odwołują się do dawnych przekazów, kronik i dzieł literackich.
Książkę – czyż mogło być inaczej? – otwiera rozdział o Duchu Gór, sprawcy kataklizmów. Choć z upływem stuleci zmieniał on nazwy (m.in. Rübezahl, Krakonoš, Rzepiór) oraz wygląd (od demonicznej istoty z nogami kozła i ptasim dziobem do starca z długą brodą), zachował nieprzewidywalny i złośliwy charakter, a jego legenda wciąż jest żywa. Dalej autorzy zajmują się już bardziej realnymi zjawiskami: załamaniami pogody, gwałtownymi burzami, lawinami, które zdarzały się na tych terenach „od zawsze”, przynosząc śmierć i zniszczenia.

Z czytelniczego punktu widzenia wyliczenie odnotowanych na przestrzeni wieków tragicznych zdarzeń nie jest zbyt interesujące, a niestety fragmentami do tego sprowadza się książkowa relacja. Skąpe dane historyczne nie ułatwiają budowania zajmującej narracji - to oczywiste. Trudno jednak pozbyć się wrażenia, że – zwłaszcza w kilku pierwszych rozdziałach – można było popracować nad odautorskim komentarzem. Trzeba jednak przyznać, że tekst przynosi również mnóstwo ciekawostek. Zaskoczeniem było dla mnie choćby to, że w Górach Olbrzymich, bo tak przez całe stulecia zwano Karkonosze, odnotowano tyle trzęsień ziemi.
Najciekawsze fragmenty książki dotyczą czasów znacznie nam bliższych: powojennych. Odnosi się to szczególnie do rozdziałów przypominających lawinę w Białym Jarze z 1968 roku. Zginęło wówczas 19 turystów, a w akcji ratunkowej uczestniczyły setki osób. O „największej tragedii lawinowej w polskich górach” sporo już napisano, tu oprócz analizy wypadku otrzymujemy też wspomnienia świadków tego wydarzenia. Równie interesująca jest część poświęcona katastrofom lotniczym, które rozegrały się w Karkonoszach w 1945 roku. Chciałoby się poczytać na ten temat więcej.
Sam tytuł – „Zabójcze Karkonosze” – początkowo nieco mnie do książki zniechęcił, choć zapewne dobrze spełnia rolę marketingową. Szkoda natomiast, że nie zadbano o lepszą jakość wydania. Odbiło się to głównie na reprodukowanych zdjęciach – niewiele na nich widać. Tymczasem mogły one stanowić dodatkowy walor publikacji.
Szymon Wrzesiński, Justyna Kość, „Zabójcze Karkonosze”, CB Agencja Wydawnicza 2023
Cena: 42 zł
Ocena: 4/6
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie