W odczuciu wielu osób górska śmierć ma w sobie rys wyjątkowości: każdy wypadek wzbudza emocje, jest szeroko komentowany, omawiany. „Tatry. Na granicy życia i śmierci” Macieja Kwaśniewskiego opowiadają o najbardziej znanych tatrzańskich tragediach, ale – wbrew tytułowym oczekiwaniom – nie ograniczają się tylko do nich.
Patrząc na spis treści, trudno znaleźć wspólny mianownik dla umieszczonych w książce historii, chyba że za takowy uznać autorskie fascynacje konkretnymi tematami. Tym razem nie jest to zarzut, bo całość w czytaniu świetnie się broni, przynosząc odświeżające spojrzenie na to, co dawno minione.
Można powiedzieć, że książka rozpada się na dwie części. Mamy omówienia wypadków, które tworzą legendę Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego: śmierć Mieczysława Karłowicza w lawinie, dramatyczna akcja ratowania Stanisława Szulakiewicza, podczas której zginął Klimek Bachleda, wypadek Bandrowskich i Hackbeilównej w słynnym Żlebie Drège’a, tragedia rodziny Kaszniców pod Lodową Przełęczą… Do tego Maciej Kwaśniewski dokłada historie niezwiązane z wypadkami górskimi, ale rozgrywające się pod Tatrami. Przeczytamy więc między innymi o samobójstwie popełnionym przez Jadwigę Janczewską, narzeczoną Witkacego, morderstwie dokonanym na Józefie Oppenheimie, długoletnim naczelniku TOPR-u, zakończonej fiaskiem, próbie wzbicia się balonem stratosferycznym z Doliny Chochołowskiej czy spotkaniu Jana Pawła II z Lechem Wałęsą w jednym z schronisk.
Wszystkie te historie zostały już niejednokrotnie opisane, górskim pasjonatom są zapewne doskonale znane, przynajmniej częściowo. Czy można dodać do nich coś nowego? Wyciągnąć z mroku informacje, które umknęły innym? Raczej nie. Mimo to wciąż w archiwach, listach, starych wydaniach gazet da się odnaleźć strzępki wspomnień pozwalające uzupełnić materiały o nowe tony i odcienie. Kwaśniewski właśnie to robi: do stosu znanych ustaleń za każdym razem dokłada niewielki kamyk – zwraca uwagę na szczegół, który go zafrasował, przypomina zapomnianą informację, zbiera przesłanki przemawiające za określoną interpretacją jakiejś sytuacji. Ciekawi go również, jak potoczyły się losy tych, którzy wyszli cało z przywoływanych wypadków. Co zrobili z darowanym życiem? Jak zakończył się ich dialog z górską śmiercią? Szukanie takich wiadomości wymagało wytrwałości, a i tak nie zawsze przynosiło rezultaty.

O tym, czy książkę czyta się z zainteresowaniem, przesądza talent narracyjny jej autora. Kwaśniewski potrafi budować nastrój: zwięźle, ale barwnie oddaje ducha epoki, w kilku zdaniach wydobywa najważniejsze cechy portretowanych osób. Każda z jego opowieści, choć niezbyt obszerna objętościowo (poszczególne rozdziały zajmują po kilkanaście stron), wykracza poza proste relacjonowanie zdarzeń, zawiera sporo dodatkowych wątków i treści, które poszerzają perspektywę. Interesujące są pytania stawiane na marginesie opowiadanych historii, choćby: „dlaczego symbolem dumnych górali jest opój, łgarz i nierób Sabała, a nie dumny, uczciwy do szpiku kości, skromny, życzliwy światu Klimek Bachleda?”. No i są oczywiście fotografie. Niektóre odzierają górską śmierć z nimbu wyjątkowości, inne wskrzeszają atmosferę minionych czasów, kolejne pozwalają spojrzeć w twarz bohaterom książki. Razem tworzą prawdziwy apendyks do tekstu, są jego dobitnym komentarzem.
Maciej Kwaśniewski, „Tatry. Na granicy życia i śmierci”, Grupa Infomax 2023
Cena: 49 zł
Ocena: 5/6
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie