Tylko jesienią można zobaczyć te przepiękne barwy, roztaczające wokół rdzawobrązową poświatę. Nawet powietrze pachnie teraz inaczej. Jak okiem sięgnąć, panuje tu chwila. Jedna z tych ziemskich chwil proszonych, żeby trwały.
Tekst Magdalena Przysiwek
Zawsze, gdy wracam w Sudety, mam poczucie, że wchodzę do innego świata. Świata tajemnic, historii z dawnych lat, których echo niesie buszujący między drzewami wiatr. Lubię ich szukać, odkrywać lub po prostu wtopić się w atmosferę miejsca. Karkonosze przyciągają swoją magią niezależnie od pory roku. I choć to nie Tatry, jednak pod względem popularności bezapelacyjnie należą do czołówki. W poszukiwaniu choć trochę luźniejszej karkonoskiej przestrzeni, wybór startu naszej wycieczki pada na leżący pomiędzy Karpaczem a Szklarską Porębą Jagniątków.
Nasz szlak rozpoczyna się na samym końcu miejscowości. Drewniana wiata przenosi nas do magicznego Karkonoskiego Parku Narodowego. Przy śladowych ilościach internetu udaje się nam kupić bilet wstępu i już po kilku chwilach idziemy po wąskiej ścieżce oznakowanej na niebiesko.
„Idę stokiem pagórka zazielenionego (…) Niebo zamglone, już błękitniejące. Widok na inne wzgórza rozlega się w ciszy. Jakby tutaj nie było żadnych kambrów, sylurów, skał warczących na siebie, wypiętrzonych otchłani, żadnych nocy w płomieniach i dni w kłębach ciemności.”

Niebieski szlak wije się między świerkami, prowadząc coraz wyżej. Zostawiam w dole wszystkie codzienne sprawy i w myśl przywołanych słów Wisławy Szymborskiej, czuję się jakby na świecie nie było nic poza tą chwilą, żadnej przeszłości ani przyszłości. Idziemy z Anią ramię w ramię, plotkując o mniej i bardziej ważnych sprawach. Jesienne słońce przegląda się w kropelkach rosy zwieszonych na leśnym runie. Pokonujemy kolejne metry Koralowej Ścieżki. Jej nazwa pochodzi od porozrzucanych wokół drogi kamieni przypominających korale. Po mozolnym podejściu, docieramy wypłaszczającym się terenem po drewnianych pomostach nad mokradłami do Rozdroża Pod Śmielcem (1129 m n.p.m.).
Koralowa Ścieżka biegnie prosto na Czarną Przełęcz. My jednak nadrabiamy drogi skręcając w prawo na zielony szlak zwany Ścieżką nad Reglami, którym można dojść między innymi przez Śnieżne Stawki do schroniska pod Łabskim Szczytem i dalej na Szrenicę. Przed skrętem w kierunku Karpacza chcemy bowiem niesamowity widok na malujące się nieopodal Śnieżne Kotły. Trawersując zbocze Śmielca (1424 m n.p.m.), próbujemy również złapać przebijający się między drzewami widok na Kotlinę Jeleniogórską. Z drogi nie dostrzegamy Chatki pod Śmielcem, jednak wiemy na pewno, że gdzieś tu jest skryta przed czujnym okiem turystów.
– Do chatki zaczęliśmy przyjeżdżać z Wrocławia jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, na zaproszenie kolegów z ówczesnego Sudeckiego Koła Klubu Wysokogórskiego, które za zgodą Karkonoskiego Parku Narodowego opiekowało się domkiem – pisze w swoich wspominkach Bogdan Jankowski, polski taternik i alpinista, który na naszych wyprawach w góry najwyższe odpowiadał za łączność.
Chatka to baza wspinaczkowa w Śnieżne Kotły. Dziś wciąż opiekuje się nią Sudecki Klub Wysokogórski. Można by rzec, że jest dla nielicznych, wybrańców, którzy mogą poczuć w niej ducha historii. Przeciętny turysta nie może tam nocować, a klucze do niej mają jedynie członkowie klubu.
– Czas płynie nieubłaganie, starzejemy się, odchodzimy. A chatka wciąż stoi. Niech stoi jak najdłużej, żeby ci co przychodzą tam po nas, mogli pisać dalej historię ukrytą w grubych tomach pamiątkowej, chatkowej księgi – pisał w 2008 roku Jankowski, który w latach 60. przyjaźnił się między innymi z Wandą Rutkiewicz. Zmarł dwa lata temu w wieku 81 lat.
Na Rozdrożu pod Wielkim Szyszakiem odbijamy z zielonego szlaku na niebieski. Mozolnie wdrapujemy się pod górę aż do Obniżenia pod Śmielcem (1380 m n.p.m.). W tym miejscu pusty dotąd szlak zaczyna się zapełniać. Od tej pory aż do Spalonej Strażnicy pod Śnieżką będą nas prowadziły czerwone znaki Głównego Szlaku Sudeckiego.
Droga wiedzie na styku granic, więc co chwilę słyszymy czeski język. Naszych sąsiadów jest tu znacznie więcej niż Polaków. Na szczęście tłumów nie ma aż do Przełęczy Karkonoskiej, gdzie liczba turystów na metr kwadratowy znacznie się zwiększa. A wszystko za sprawą naszych południowych sąsiadów. Już wcześniej słyszałam od znajomych o wielkim wybetonowanym parkingu gdzie czeskie grupy tłumnie wysypują się z autokarów, o kortach tenisowych i wielkim jak na górskie warunki hotelu. Myślałam jednak, że to opis którejś z powieści Lema. Niestety, iście lemowska wizja okazała się prawdą - i Czesi, i autobusy, i wielki hotel, i korty także. A do tego asfaltowa droga ze Szpindlerowego Młyna. Co więcej, kilka lat temu odbywały się negocjacje, aby połączyć tę drogę z polską Przesieką lub zbudować tunel między miejscowościami. Na szczęście pomysł upadł.
– Rzeczywiście kilka lat temu były rozmowy na ten temat. Jednak okazało się to niemożliwe albo bardzo trudne do zrealizowania, jeśli chodzi o kwestie formalne związane choćby z ochroną przyrody na terenie Karkonoskiego Parku Narodowego – mówi Grzegorz Kołodziej z Urzędu Gminy Podgórzyn.
Spokojne zatem o polską stronę Karkonoszy idziemy do położonego nieopodal Schroniska PTTK Odrodzenie. Na tle czeskiego hotelu wypada dość niepozornie, ale za to bardzo swojsko. Z tarasu budynku rozciąga się przepiękny karkonoski krajobraz (oczywiście wycinając z niego wszystkie betony). Zatrzymujemy się na obiad i napawamy schroniskowym klimatem.
Za budynkiem znajduje się rozwidlenie dróg. Idąc w lewo zielonym szlakiem można krótszą drogą dojść do Karpacza. Wybieramy jednak dłuższy wariant biegnący dalej grzbietem Karkonoszy w kierunku Śnieżki wzdłuż czerwonych oznakowań. Wijącą się nieznacznie - to w górę to w dół - ścieżką idziemy wśród żółknących traw. Po lewej stronie rozpościera się zachwycający widok na kotlinę, wobec którego nie da się przejść obojętnie.
Mijamy jedną z najbardziej charakterystycznych karkonoskich skał, czyli Słonecznik (1423 m n.p.m.). Jej nazwa związana jest z ustawieniem słońca. Dla mieszkańców Borowic, Przesieki i Podgórzyna słońce znajdujące się tuż za skałą wyznacza bowiem południe. Tak jest właśnie teraz. Choć kiedyś ludzie mówili, że to skamieniały diabeł, który chciał zasypać pobliski Wielki Staw głazami.

Kawałek dalej naszą uwagę przyciągają karkonoskie kotły, u dna których znajduje się Wielki i Mały Staw, nad którym znajduje się znane wszystkim miłośnikom Karkonoszy schronisko Samotnia. Podziwiamy prawdziwy spektakl z przelewającymi się chmurami w roli głównej. Obraz ten na chwilę niknie, by za moment znów się wyłonić i zachwycić. Wreszcie przy Spalonej Strażnicy (jej nazwa pochodzi właśnie od strażnicy, która kiedyś w tym miejscu spłonęła) skręcamy w niebieski szlak. Turystów zmierzających na Śnieżkę lub wracających z niej, jest już naprawdę wielu. Ale nas pochłania rozmowa i po dłuższej chwili jesteśmy przy Małym Stawie tuż obok Samotni. Zatapiamy się w naszych myślach i w chwili, która trwa. Tu w górach wszystko zdaje się być prostsze. I znów mogę powtarzać za Szymborską:
„Jest dziewiąta trzydzieści czasu lokalnego. Wszystko na swoim miejscu i w układnej zgodzie. W dolince potok mały jako potok mały. Ścieżka w postaci ścieżki od zawsze do zawsze. Las pod pozorem lasu na wieki wieków i amen, a w górze ptaki w locie w roli ptaków w locie. Jak okiem sięgnąć, panuje tu chwila. Jedna z tych ziemskich chwil proszonych, żeby trwały.”
Samochodem z Wrocławia jedziemy najpierw drogą krajową drogą nr 5, potem „trójką” w kierunku Jeleniej Góry. Stamtąd kierujemy się na południe, w kierunku Zamku Chojnik i dalej ulicą Karkonoską w stronę Jagniątkowa.
Dogodne połączenia kolejowe do Jeleniej Góry są np. z Wrocławia – rozkład jazdy na www.kolejedolnoslaskie.pl. Na dworcu kolejowym w Jeleniej Górze wsiadamy w autobus miejski nr 15, by wysiąść w Jagniątkowie na przystanku Dom Gerharta Hauptmanna.
tel. 780 152 207
www.schroniskoodrodzenie.com
niebieski: Jagniątków, ul. Myśliwska – Rozdroże pod Śmielcem 1 h 45 min ↑ 50 min ↓
zielony: Rozdroże pod Śmielcem – Rozdroże pod Wielkim Szyszakiem 25 min ↑ 15 min ↓
niebieski: Rozdroże pod Wielkim Szyszakiem – Obniżenie pod Śmielcem 30 min ↑ 15 min ↓
czerwony: Obniżenie pod Śmielcem – Spalona Strażnica 3 h 45 min ↑ 3 h 40 min ↓
niebieski: Spalona Strażnica – Świątynia Wang 1 h 35 min ↓ 2 h 25 min ↑
Tekst ukazał się w wydaniu nr 9 (19)/2021
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie