Reklama

Co musisz wiedzieć planując wyprawę w góry zimą ? Skitury, rakiety śnieżne, raki, czekan. Co należy ze soba zabrać?

Choć góry o tej porze roku często kojarzą się nam przede wszystkim z szusowaniem po stokach, to możliwości jest znacznie więcej. Zwłaszcza w tych niełatwych dla nas czasach, warto znaleźć własny sposób na aktywny górski wypoczynek. Nasi niezwykli rozmówcy Was do tego przekonają.

Poniższy tekst ukazał się w wydaniu nr 10/2020.

 

Najważniejszy jest powrót do domu

 

Do piękna gór w zimowej odsłonie nie trzeba nikogo namawiać. Należy jednak pamiętać, że to bardzo wymagająca pora roku i zdrowy rozsądek w kwestiach bezpieczeństwa jest absolutnym priorytetem. Na jakie zimowo-górskie aktywności warto postawić w tym trudnym, pandemicznym czasie? Jak się przygotować? Jak zacząć i na co zwrócić uwagę? Oddajmy głos ekspertom od wspinaczki, biegania, skituringu, narciarstwa czy zimowego trekkingu. 

 

Alternatywą dla nart zjazdowych są coraz bardziej popularne narty biegowe. Wielu osobom kojarzą się przede wszystkim ze sportem wyczynowym i Justyną Kowalczyk-Tekieli. Mogą być jednak uprawiane rekreacyjnie lub treningowo, o czym przekonuje mistrz świata w biegach górskich, Bartłomiej Przedwojewski. 

 

 

– Biegówki to bardzo fajna forma treningu ogólnorozwojowego, dlatego wszystkich do nich zachęcam. To też alternatywa dla biegania po górach zimą, które czasem ze względu na warunki atmosferyczne ciężko zrealizować – opowiada ultramaratończyk.

 

Ale spokojnie, narty biegowe może ubrać na nogi praktycznie każdy, nie tylko taki wyczynowiec jak nasz mistrz. Ważne, by dostosować długość i stopień zaawansowania trasy do własnej kondycji i umiejętności. Jednak co zrobić, gdy nigdy wcześniej nie mieliśmy biegówek na nogach?

 

– Jeżeli dopiero zaczynamy przygodę z nartami biegowymi, nie kupujmy od razu sprzętu. Na początku lepiej go wypożyczyć i spróbować, czy jest to sport dla nas. Tam, gdzie są trasy biegowe, nie brakuje również wypożyczalni – podkreśla Przedwojewski. – Ja najczęściej jeżdżę na biegówki do Jakuszyc. Znajdziemy tam wiele przygotowanych tras, zarówno dla początkujących, jak i bardziej zaawansowanych – przekonuje.

 

Na miejscu wypożyczamy zatem niezbędny sprzęt, czyli dedykowane dla tej aktywności narty, buty oraz kijki. Gdy jesteśmy kompletnie zieloni w temacie, warto skorzystać z pomocy instruktora, który wprowadzi nas w tajniki poruszania się na biegówkach. Ale w tym wszystkim nie zapominajmy o bezpieczeństwie.

 

– Warto jest mieć ze sobą mapę oraz naładowany telefon z numerem alarmowym. Ważne też, by odpowiednio dobrać ubiór, gdyż zbyt wiele warstw odzieży może skutkować przegrzaniem – doradza Bartłomiej.

 

 

Dla piechurów idealne są rakiety śnieżne

 

A jeśli już o spacerach mowa… Gdy zima solidna i obfituje w sporą porcję białego puchu, warto na górskie wyrypy zaopatrzyć się w rakiety śnieżne.

 

– Na pierwszy raz z rakietami na nogach dobrze sprawdzi się zwykła beskidzka ścieżka, czy dwugodzinna pętla dookoła schroniska. W Tatrach możemy wybrać Ścieżkę nad Reglami, a w Gorcach szlaki dookoła Turbacza – radzi podróżnik Łukasz Supergan i podobnie jak w przypadku biegówek dodaje, by najpierw skorzystać z ofert wypożyczalni, a potem decydować się na zakup.

 

Rakiety śnieżne mogą być zarówno osobną formą górskiej aktywności, jak i samym ułatwieniem podczas wędrówki. Muszą być jednak spełnione pewne warunki, by ich użycie miało sens.

 

– Często widzę osoby, które chodzą w rakietach przy śniegu zapadającym się na jeden lub dwa centymetry. To nie jest najlepszy pomysł, bo zamiast sobie ułatwić, utrudniamy wędrówkę. Tym samym możemy zniszczyć rakiety, które zahaczają o wystającą spod śniegu zmrożoną ziemię lub kamienie – opowiada Supergan, który ma za sobą między innymi zimowe przejście Cesty Hrdinov SNP, najdłuższego szlaku Słowacji.

 

 

Kiedy zatem sięgajmy po rakiety? Gdy pokrywa śnieżna ma 20-30 cm grubości. Zakładając je, sprawiamy, że ciężar ciała rozkłada się na większej powierzchni. Unikamy zapadania się w śniegu, a dzięki temu możemy z przyjemnością korzystać z zimowej górskiej aury. Rakiety dobrze sprawdzą się też przy podchodzeniu lub schodzeniu w gęstym lesie.

 

– Niektóre posiadają dodatkowo takie patenty, jak np. zęby z przodu. Działają one na podobieństwo raków. Dzięki nim można iść po bardziej zlodowaciałym śniegu bez obaw o poślizgnięcie – podkreśla podróżnik.

 

Do rakiet nie potrzebujemy specjalnych butów. Wystarczą te, których używamy na zwykłe zimowe wędrówki. Warto jednak wypożyczając lub kupując rakiety, dopasować je do własnego obuwia.

 

– Każda sprawna osoba, która jest w stanie chodzić po górach zimą, da radę chodzić w rakietach. Mechanicznie jest to trochę inny ruch, jednak technika sprowadza się zasadniczo do umiejętności chodzenia z kijami. Ja sam nauczyłem się, biorąc rakiety w Beskidy i idąc na stosunkowo łatwy szlak. Każdy może tak zrobić – podsumowuje Supergan.

 

Do biegu, gotowi, start!

 

Jeśli jednak chodzenie to dla nas za wolne tempo, możemy wziąć przykład z ultrabiegaczki Natalii Tomasiak, założyć na nogi buty ze spory bieżnikiem i ruszyć na szlak. Zanim jednak wybiegniemy na trasę, sprawdźmy dobrze, jakie czekają nas warunki atmosferyczne.

 

– Pogoda w górach będzie się diametralnie zmieniać praktycznie z każdym metrem w górę. Kluczem do bezpiecznego poruszania się w takim terenie jest umiejętność sprawdzenia pogody – podkreśla Natalia i dodaje: – Oprócz temperatury trzeba patrzeć na opady, ale też i wiatr, który potęguje odczuwanie zimna. Zawsze porównuję sobie pogodę na mountain-forecast.com, meteoblue.com, yr.no oraz meteo.pl. Wtedy mam rozeznanie, co może mnie w górach spotkać – radzi ultramaratonka.

 

 

Zimą trzeba uwzględnić też takie niuanse jak krótki dzień czy konieczność torowania zasypanych śniegiem szlaków. Warto pamięć, że trasa, którą latem pokonujemy w półtorej godziny, zimą może nam zająć dwa razy więcej.

 

– Warunki atmosferyczne bardzo mocno różnią się pomiędzy poszczególnymi pasmami górskimi. Ważne, żeby być świadomym, na co się decydujemy, wychodząc na bieganie. Na pierwszy raz warto znaleźć sobie kompana i wybrać jakiś popularny szlak. Może to być np. Turbacz, Jaworzyna Krynicka czy okolice Pilska – wymienia.

 

Przy bieganiu szczególnie nie zapomnijmy o odpowiednim ubraniu. Obowiązkowa jest dodatkowa warstwa dogrzewająca w plecaku, odpowiednie jedzenie i picie, czołówka oraz naładowany telefon. Trzeba jednak pamiętać, że wystarczy kilka stopni poniże zera i bateria rozładowuje się znacznie szybciej. Oprócz specjalnych butów z dużym bieżnikiem, warto zabrać też raczki biegowe na wypadek zlodowaciałego terenu i kijki, gdy mamy duże przewyższenia na trasie.

 

– Najlepiej na pierwszy raz iść w teren, który znamy, bo oznaczenia mogą być przysypane. Dobrze sprawdza się też zegarek z nawigacją. Gdy go jednak nie posiadamy, są aplikacje gdzie możemy wcześniej wyznaczyć sobie trasę i sprawdzić, jakie są przewyższenia, ile kilometrów nas czeka i ile czasu może nam to zająć. Trzeba wiedzieć, gdzie się idzie – podkreśla Tomasiak.

 

 

Z nartami na nogach

 

Natomiast fani nart zjazdowych mogą w tym sezonie zasmakować w skiturach. Warunek – umiejętność jazdy na nartach w stopniu co najmniej dobrym. Kto nie wie, czym jest ta dyscyplina, wytłumaczy Mateusz Mróz, właściciel Skitour School i ambasador marki Völkl.

 

– To odmiana narciarstwa zjazdowego. Różni się tym, że zamiast korzystać z wyciągów narciarskich, na górę wchodzimy o własnych siłach. A zamiast zjeżdżać po stoku, poruszamy się najczęściej poza przygotowanym terenem. Dlatego tak ważne jest, by podczas zjazdu w pełni kontrolować narty – podkreśla.

 

 

Do tego sportu trzeba mieć buty, narty z wiązaniami i kijki – wszystko dedykowane specjalnie dla skituringu. Narty posiadają dwa tryby - do podejścia i do zjazdu.

 

– Podczas podejścia mamy do spodu narty przypiętą fokę, czyli moherowy lub syntetyczny materiał, który z jednej strony ma włosie, a z drugiej klej wielokrotnego użytku. Dzięki temu narta przesuwa się tylko w jedną stronę – pod górę – tłumaczy Mateusz.

 

Sprzęt już mamy, gdzie zatem najlepiej jechać na skitury?

 

– Najpierw zalecałbym szkolenie pod okiem doświadczonego instruktora. Jest to bardzo ważne, by pierwsze pytania kierować do właściwych osób – podkreśla Mróz. – Nauczymy się, jak obsługiwać sprzęt i co zrobić, gdy się zepsuje. Warto rozmawiać o tym, jak i gdzie się poruszać oraz jak się odpowiednio ubrać, by z jednej strony się nie przegrzewać, a z drugiej nie marznąć. To są rzeczy, które nas dotkną już na pierwszym podejściu.

 

 

Gdy będziemy znać podstawy, warto doszkolić się z zakresu turystyki zimowej i lawinoznawstwa. Ale na początek dostosujmy wybór trasy do własnych umiejętności. Gdy kondycja nie jest naszą mocną stroną, idźmy na krótkie szlaki o małym nachyleniu, a przy tym zróbmy to w swoim tempie.

 

– Dobre na początek są takie trasy jak np. z Krynicy na Jaworzynę Krynicką czy z Korbielowa na Halę Miziową. Nie ma tam zagrożenia lawinowego, a gdy będzie się nam ciężko zjeżdżało poza trasą, możemy zjechać po stoku – dodaje.

 

Również w Tatrach znajdą się trasy dla początkujących. Np. z Kuźnic przez Kalatówki na Halę Kondratową, z Kir na Halę Ornak czy z Zazadniej na popularne Wiktorówki pod Rusinową Polaną.

 

– Na skitourowezakopane.pl znajdziemy masę informacji. Trzeba też pamiętać, że w Tatrach obowiązują ograniczenia w przemieszczaniu się i dochodzi niebezpieczeństwo lawin. W przypadku pozostałych gór, tam gdzie jest dojście piesze, możemy także wybrać się na skiturach – podsumowuje nasz rozmówca.

 

 

Skituring high level

 

Czy, gdy wybieramy się np. na Rysy to nadal można mówić o skituringu czy to już jest skialpinizm? Pytam o to przewodniczkę tatrzańską i wicemistrzynię świata w skialpinizmie, Magdę Derezińską-Osiecką.

 

– Na moich szkoleniach uczę, że skialpinizm to poruszanie się z nartami w bardzo trudnym terenie, także wspinaczkowym, po to, by zjechać z jakiegoś trudnego żlebu. Powiedziałabym, że wejście na Rysy i zjazd z nich jest bardziej skialpinizmem. Skituring z kolei to wycieczki narciarskie w łatwiejszym, niekoniecznie wysokogórskim, terenie. Jednak nie różnicowałabym zbytnio tego co do nazewnictwa – odpowiada.

 

Gdy chcemy wybrać się wyżej i dalej, bo nasz poziom zaawansowania już na to pozwala, musimy być bardzo dobrze przygotowani. Dodatkowym zagrożeniem są bowiem lawiny.

 

– Taka aktywność jest dla osób, które mają górskie zimowe doświadczenie. Potrafią technicznie poradzić sobie z rakami i czekanem w eksponowanym lub graniowym terenie. To sport dla bardzo zaawansowanych turystów, którzy są ponadprzeciętnie wydolni. Nie dla kogoś, kto wstaje zza biurka i jedzie w góry – mówi przewodniczka tatrzańska.

 

W tym sporcie niezwykle ważna jest umiejętność poruszania się na nartach zjazdowych.

 

– Przez siedem lat mojej regularnej pracy z ludźmi, którzy dopiero zaczynają przygodę ze skiturami, widzę co stanowi problem. Chodzi o umiejętność swobodnej jazdy na stokach o różnej trudności. Tak, by mieć czucie nart i z łatwością skręcać. Osoba, która nie czuje nart, nie poradzi sobie poza trasą w trudniejszym śniegu – wyjaśnia Magda.

 

A jakie bardziej zaawansowane trasy najlepiej nadają się do uprawiania tego sportu?

 

– W tej kategorii nie polecałabym nic konkretnego. To wszystko zależy od człowieka, jego wiedzy i doświadczenia. Zimowa turystyka wysokogórska jest na tyle wymagająca, że przez takie polecenie moglibyśmy narazić kogoś na niebezpieczeństwo. A przewodnictwo górskie polega na uświadamianiu tych zagrożeń – ostrzega Derezińska-Osiecka.

 

Zimowa wspinaczka wysokogórska

 

Najbardziej zaawansowani mogą wybrać trekking w trudniejszym terenie lub pokusić się o wspinaczkę.

 

– Żeby pójść trudniejszym szlakiem np. na Rysy, musimy zaopatrzyć się w odpowiedni sprzęt, a także umieć go obsługiwać. Niezbędne będą dopasowane do butów raki, mocne kijki do podparcia oraz czekan, który w chwili niespodziewanego poślizgnięcia pomoże się nam zatrzymać. Dobrze jest wcześniej wypróbować sprzęt w łatwiejszym terenie – radzi himalaista Ryszard Pawłowski, tegoroczny zdobywca honorowego Kolosa za całokształt dokonań.

 

Uprawianie turystyki zimowej warto zacząć od szkoleń dla początkujących. Nauczymy się tam niezbędnych podstaw jak posługiwanie się czekanem, chodzenie w rakach itd. Wiedzę można poszerzyć, idąc na kurs o stopniu zaawansowanym. Gdy natomiast chcemy się wspinać, należałoby też zrobić kurs wspinaczkowy z licencjonowanym instruktorem.

 

 

– Chodzę z kursantami zarówno latem, jak i zimą. Najważniejsze jest przekazanie im zasad bezpieczeństwa typu zakładanie stanowiska, asekuracja, poprawne związanie się liną. Często mało doświadczeni ludzie nawet nie wiedzą, że robią błędy, a od instruktora mogą się nauczyć wielu rzeczy – tłumaczy Pawłowski i dodaje: – Później, w zależności od tego, jak nam to idzie, można zwiększać trudność i chodzić na coraz bardziej wymagające drogi.

 

Ilość sprzętu, który w tym wypadku będziemy potrzebować, będzie znacznie większa. Dwa czekany, dobre raki i buty, uprząż, kask oraz cały arsenał do wspinaczki m.in. śruby lodowe czy liny.

 

– Oprócz zrobienia odpowiednich kursów, na pierwszy raz powinniśmy iść z kimś, kto ma doświadczenie. Taka osoba sprawdzi, czy jesteśmy odpowiednio wyposażeni, oceni zagrożenie lawinowe oraz umiejętnie założy stanowiska – podkreśla himalaista.

 

Które drogi dla początkujących amatorów wspinaczki wydają się najbardziej odpowiednie?

 

– Większość żlebów, które prowadzą na Kościelec od strony wschodniej to mogą być drogi dla początkujących. Jeżeli natomiast chcemy poćwiczyć w lodzie, to często nad Zmarzłym Stawkiem tworzy się lodospad. Również w okolicach Morskiego Oka jest dużo takich miejsc, gdzie idąc z kimś bardziej doświadczonym, możemy nabywać umiejętności. Na przykład wejście na Hińczową Przełęcz lub wspinaczkowo Kuluar Kurtyki na Mnichowe Plecy – wymienia Pawłowski.

 

 

Podstawowe zasady bezpieczeństwa podczas zimowych wędrówek po górach

 

Wszystkie te aktywności i sporty zimowe łączy jedno – nigdy nie zapominajmy o podstawowych zasadach bezpieczeństwa.

 

– Najważniejsze, to być w górach rozważnym. Niskie temperatury, krótszy dzień, zawiane szlaki, które trzeba przecierać, przez co wydłuża się czas przejścia i oczywiście lawiny to najważniejsza lista potencjalnych zagrożeń – wymienia Mariusz Grudzień, naczelnik Grupy Sudeckiej GOPR.

 

Oczywiście w Tatrach zagrożeń jest najwięcej. Ale lawiny występują także w Karkonoszach, na Babiej Górze, w Bieszczadach, a czasem nawet w Masywie Śnieżnika.

 

 

– Tam, gdzie jest zagrożenie lawinowe, bezwzględnie musimy mieć zestaw ABC, czyli detektor, łopatę i sondę. Ale konieczne jest, byśmy potrafili z niego korzystać. Nie każdy wie, że na przykład idąc do Morskiego Oka asfaltową drogą, przechodzimy przez miejsca, w których mogą zejść lawiny. Nawet tam zalecałbym używanie lawinowego ABC – tłumaczy Grudzień.

 

 

Naczelnik przestrzega też przed bezwiednym sugerowaniem się internetowymi przekazami.

 

– Oczywiście można czerpać wiedzę z internetu lub książek, ale gdy chcemy poważnie podejść do turystyki zimowej, powinniśmy ją zdobyć od wykwalifikowanych instruktorów. Są kursy turystyki zimowej, które prowadzą fachowcy z Polskiego Związku Alpinizmu, czy fachowe szkolenia lawinowe pod okiem TOPR-owców lub GOPR-owców. A gdy nie mamy czasu na kursy, skorzystajmy z usług przewodników górskich lub wysokogórskich – podsumowuje Grudzień i dodaje: – Góry zimą są piękne, ale też niebezpieczne. Ale jeśli zachowujemy zdrowy rozsądek, możemy z nich bardzo dobrze korzystać i bezpiecznie wrócić do domu.

 

I to ostatnie jest w tym wszystkim najważniejsze.

 

 

Bartłomiej Przedwojewski

Z zawodu strażak, z zamiłowania biegacz górski specjalizujący się w długich dystansach. Członek Teamu Salomon Elite, w tym roku wygrał Golden Trail Championship, uznawane za nieoficjalne mistrzostwa świata w biegach górskich.

 

Łukasz Supergan

Podróżnik specjalizujący się w długodystansowych wyprawach, często wędruje samotnie. Na koncie ma m. in. pierwsze samotne przejście Łukiem Karpat, zimowy trawers Islandii i zimowe przejście najdłuższego szlaku Słowacji - Cesty Hrdinov SNP.

 

Natalia Tomasiak

Jedna z najlepszych biegaczek górskich w Europie, reprezentująca Salomon Suunto Team. Miłośniczka skiturów, instruktorka narciarstwa oraz snowboardu. Zwyciężczyni m.in. Ultra Trail Lago d’Orta na dystansie 100 km.

 

Mateusz Mróz

Skiturowiec, który na nartach przemierzył m.in. Polskę i Słowację, Macedonię i Norwegię, Szwajcarię i Włochy, Austrię i Niemcy. Właściciel Skitour School i twórca portalu skitourowezakopane.pl. Międzynarodowy ambasador marki Völkl.

 

Magdalena Derezińska-Osiecka

Wicemistrzyni Świata z 2004 roku i wielokrotna Mistrzyni Polski w skialpinizmie. Biegaczka górska, narciarka ekstremalna oraz przewodniczka tatrzańska. Działała m.in. na Piku Lenina czy Pico Orizaba. Organizatorka szkoleń skiturowych i biegowych w ramach Tatra Running (www.tatrarunning.pl).

 

Ryszard Pawłowski

Taternik, alpinista i himalaista. Wziął udział w ponad 300 wyprawach w różne góry świata. Był partnerem wspinaczkowym m.in. Jerzego Kukuczki. Zdobywca 11 ośmiotysięczników, w tym pięciokrotnie Mount Everestu. Poprowadził wiele nowych dróg i wartościowych powtórzeń w górach pięciu kontynentów.


Mariusz Grudzień

Naczelnik Grupy Sudeckiej GOPR. instruktor ratownictwa górskiego oraz ratownik medyczny. Wspinał się m.in. w Karakorum, Kaukazie i Pamirze. Grotołaz, przewodnik górski. Uczestnik wielu wypraw wysokogórskich. W 2014 r. za udział w akcji ratowniczej na wysokości 7300 m n.p.m. otrzymał Dyplom Fair Play PKOl.

 

W wydaniu drukowanym ten artykuł znajdziesz pod tytułem "Najważniejszy jest powrót do domu".

Aplikacja magazynnaszczycie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 20/12/2024 21:16
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo magazynnaszczycie.pl




Reklama
Wróć do